sports
Szalony mecz na Narodowym. Szesc goli i niezwyka pogon "Biao-Czerwonych"
We wtorkowym meczu Ligi Narodow reprezentacja Polski zremisowaa na Stadionie Narodowym z Chorwacja 33. To spotkanie miao iscie szalony przebieg. Najpierw gola strzelili "Biao-Czerwoni". Pozniej rywale w ciagu siedmiu minut trzykrotnie pokonali Marcina Buke. Ale podopieczni trenera Michaa Probierza nie podamali sie. Jeszcze w pierwszej poowie ruszyli w pogon za wynikiem i po przerwie zdoali wywalczyc jeden punkt.
We wtorkowym meczu Ligi Narodów reprezentacja Polski zremisowała na Stadionie Narodowym z Chorwacją 3:3. To spotkanie miało iście szalony przebieg. Najpierw gola strzelili "Biało-Czerwoni". Później rywale w ciągu siedmiu minut trzykrotnie pokonali Marcina Bułkę. Ale podopieczni trenera Michała Probierza nie podłamali się. Jeszcze w pierwszej połowie ruszyli w pogoń za wynikiem i po przerwie zdołali wywalczyć jeden punkt. Gdy kibice odliczali minuty do pierwszego gwizdka sędziego, nagle "wybuchła bomba". Okazało się bowiem, że w wyjściowym składzie reprezentacji Polski zabrakło kapitana - Roberta Lewandowskiego . Lekki uraz ma Robert Lewandowski, ale wszyscy pozostali zawodnicy są zdrowi ~ powiedział tuż przed meczem na antenie TVP Sport selekcjoner Michał Probierz Miejsce "Lewego" - biorąc za wyznacznik mecz z Portugalią - zajął Kacper Urbański. Poza tym doszło także do czterech innych roszad. Łukasza Skorupskiego zmienił między słupkami Marcin Bułka, na obronie zamiast Sebastiana Walukiewicza zagrał Jakub Kiwior, pozycję defensywnego pomocnika zajął nie Maxi Oyedele, a Jakub Moder, a prawe wahadło należało tym razem do Jakuba Kamińskiego. Nasi piłkarze - podobnie jak w starciu z Portugalią - dobrze weszli w mecz. Po początkowym naporze Chorwatów byli w stanie na dłuższy czas zabrać im piłkę i rozgościć się na ich połowie. Co jednak najważniejsze - tym razem poszedł za tym konkret w postaci bramki, którą zdobył w 5. minucie Piotr Zieliński, po de facto dwójkowej akcji z Kacprem Urbańskim. Po strzelonym golu Polacy wcale nie zaciągnęli hamulca ręcznego, lecz konsekwentnie robili swoje. W końcu spełniała się wizja trenera Probierza, mówiącego o wysokim pressingu i odwadze. Nasz nacisk potrafił nawet doprowadzić do nerwowości i w konsekwencji błędu Chorwatów pod ich "szesnastką". Do tego doping fanów był nad wyraz głośny. Słowem - wszystko się układało. Aż do 19. minuty. Wówczas Chorwaci oddali swój pierwszy strzał. Ale za to jaki. Borna Sosa posłał potężny pocisk zza pola karnego, który wylądował w bramce bezradnego Marcina Bułki. "Nie do obrony" - mógł powiedzieć sobie pod nosem nasz golkiper. I miałby stuprocentową rację. Niestety, po czterech minutach znów musiał wyciągać piłkę z siatki. A prowadzenie dał Chorwatom Petar Sucic, finalizując składną akcję. Asystował mu Martin Baturina... który po chwili sam strzelił gola na 3:1. I tak winda z "Biało-Czerwonymi" na pokładzie zjechała z piłkarskiego nieba wprost do piekła. Ale to nie był koniec wielkich emocji. Kuriozalne sceny. Chorwaci kompletnie zaskoczeni. Tuż przed meczem musieli ruszyć na zakupy Od tego momentu mieliśmy ogromne problemy z przedostaniem się pod pole karne gości. Wyjątek stanowiła akcja z 35. minuty, zakończona celnym strzałem z ostrego kąta Jakuba Kamińskiego. Ale czujny między słupkami był Dominik Livaković. W 38. minucie doszedł kolejny problem - trener Michał Probierz musiał dokonać pierwszej zmiany. Pawła Dawidowicza - który już wcześniej zwijał się z bólu na murawie - zastąpił Kamil Piątkowski. I gdy wydawało się, że na przerwę zejdziemy przy dwubramkowej stracie, w 45. minucie piłka - dość szczęśliwie - trafiła pod nogi Nicoli Zalewskiego, który uderzył przy dalszym słupku i cieszył się z gola. Co więcej, po naszym kolejnym ataku mogło być już 3:3, ale Jakub Kamiński zmarnował stuprocentową sytuację sam na sam z bramkarzem. Na początku drugiej połowy Dominik Livaković znów został przymuszony do pracy. Tym razem po uderzeniu Nicoli Zalewskiego. Potem aż trzy interwencje w krótkim okresie czasu musiał zanotować Marcin Bułka. Zwłaszcza ta ostatnia - po strzale Igora Matanovicia - wymagała od niego sporego refleksu. Na początku tej części gry Robert Lewandowski ruszył do rozgrzewki, a w 62, minucie wkroczył do gry, podobnie jak Michael Ameyaw oraz Maxi Oyedele. Z boiska zeszli Karol Świderski, Jakub Moder i Jakub Kamiński. Polacy stosunkowo szybko odpalili protokół "laga na Robercika". W pozytywnym znaczeniu tego sformułowania. To właśnie długie podanie Kamila Piątkowskiego w stronę snajpera FC Barcelona uruchomiło trzecią akcję bramkową "Biało-Czerwonych", w której nasz snajper wcielił się w role asystenta. Z jego dogrania skorzystał Sebastian Szymański popisując się świetnym strzałem z dystansu. Co ciekawe, mimo wejścia na plac gry "Lewy" nie przejął opaski kapitańskiej, którą nadal dumnie dzierżył Piotr Zieliński. Przynajmniej do 74. minuty, gdy zszedł z urazem, zmieniony przez Bartosza Kapustkę. Burza ws. meczu Polaków. Posypały się gromy. Bolesne sceny dla "Biało-Czerwonych" W 76. minucie trybuny wręcz ryknęły. A to dlatego, że Dominik Livaković wyleciał z czerwoną kartką za faul na Robercie Lewandowskim. Chorwacki bramkarz wybił piłkę przed polem karnym, a następnie z impetem wpadł w naszego snajpera. Między słupki wszedł więc rezerwowy - Nedelijko Labrović. Niestety, Polacy nie zdołali sprawdzić, czy zdążył się wystarczająco rozgrzać. W doliczonym czasie gry chciał to zrobić Kacper Urbański, który oddał mocny strzał, lecz - niestety - chybił. Mecz zakończył się remisem 3:3, a co za tym idzie podziałem punktów. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.
PREV NEWSRonaldo i spoka wreszcie zatrzymani. Szkoci wciaz grozni dla "Biao-Czerwonych"
NEXT NEWSNiespodziewany gosc na meczu Polakow. Debiutowa jako kibic kadry. Byli tez inni
To koniec. Barcelona stracia cierpliwosc. Mia byc Messim jest na wylocie
Przyjscie Hansiego Flicka do Barcelony przynioso katalonskiemu klubowi szereg korzysci. Zespo prezentuje ofensywna adna dla oka gre i punktuje najlepiej w cae lidze. Poszczegolni pikarze - tacy jak Robert Lewandowski - zachwycaja forma a niektorych udao sie odbudowac. Przykadem jest tutaj Raphinha. Niestety - niektorzy nie spisuja sie najlepiej. Jednym z takich przykadow jest niedawna wielka nadzieja Barcelony.
By Filip MacudaSensacja tuz przed wyborami w polskim zwiazku. Zrezygnowa w ostatniej chwili. ZPRP ma nowego prezesa
Tak jak sensacyjnie ogosi start w wyborach tak rownie mocno zaskoczy decyzja o wycofaniu sie dosownie w ostatniej chwili. Bogdan Wenta zrezygnowa z ubiegania sie o fotel prezesa Zwiazku Piki Recznej w Polsce. Stanowisko przejmie legendarny bramkarz i wczesniejszy wiceprezes Sawomir Szmal. Z ogromna przewaga pokona w gosowaniu jedynego rywala ktory mu w sobote pozosta Damiana Drobika.
Swiat czeka na El Clasico porownalismy Real i Barcelone. Lewandowski czy Mbappe Oto nasz werdykt
Do sobotniego El Clasico pozostay juz tylko godziny. Tak znakomicie zapowiadajacego sie meczu pomiedzy Realem Madryt a FC Barcelona nie byo juz dawno. Obie druzyny wydaja sie miec bardzo podobne szanse na zwyciestwo i teoretycznie nie da sie tu wskazac jednego faworyta. Postanowilismy jednak przeanalizowac oba zespoy pozycja po pozycji i wskazac ktora z nich "na papierze" jest indywidualnie lepsza. Czy Lewandowski pokona Mbappe
Wielkie stracie Sawomira Szmala z Bogdanem Wenta. Znamy zwyciezce
Poznalismy nazwisko nowego prezesa Zwiazku Piki Recznej w Polsce ZPRP. O fotel ubiegao sie trzy znane postaci w polskim szczypiorniaku - Sawomir Szmal Bogdan Wenta i Damian Drobik. Przed gosowaniem pierwsi dwaj bardzo pewnie wypowiadali sie nt. swojej wygranej. Ostatecznie to byy bramkarz bedzie rzadzi w zwiazku przez najblizsze lata.
By Marcin JazWielki eksperyment na Stadionie Narodowym. Czegos takiego jeszcze nie byo
Kibice ktorzy ostatnio pojawiaja sie na PGE Narodowym ze zdziwieniem patrza ze zamiast zwyczajowej betonowej pyty na srodku obiektu widnieje piekna murawa. O co chodzi w eksperymencie ktory moze przyniesc stadionowi spore oszczednosci
By Kacper SosnowskiWielkoszlemowa mistrzyni wprost o Sabalence. "Zasuguje na pierwsze miejsce"
Nie milkna echa awansu Aryny Sabalenki na pozycje liderki rankingu WTA. O Biaorusince wypowiedziaa sie mistrzyni Roland Garros z 2011 roku. Jej zdaniem 26-latka zasuzya na 1. miejsce.