Blogs
Home/sports/Nikt nie spodziewa sie takiego dramatu. Da nadzieje i nagle bum OCENY

sports

Nikt nie spodziewa sie takiego dramatu. Da nadzieje i nagle bum OCENY

Najlepsza pierwsza poowa za kadencji Michaa Probierza. I koszmarna druga. Polska przegraa z Portugalia az 15. Najwyzej w szkolnej skali 1-6 ocenilismy wiec tych ktorzy po przerwie zostali w szatni.

By Dawid Szymczak | November 15, 2024 | sports

Jak inaczej ocenić bramkarza, który traci pięć bramek? Przy pierwszej nie miał żadnych szans, drugą Ronaldo strzelił z karnego, przy trzeciej Fernandes uderzył wręcz idealnie, ale już przy czwartej powinien być ustawiony lepiej. Przy piątej znów nie bardzo mógł pomóc. Z Chorwacją - stracił trzy bramki, ale też zapobiegł utracie trzech kolejnych. Z Portugalią? Stracił pięć i nie miał żadnej wielkiej interwencji. Wciąż więcej mówi to o jakości Portugalczyków niż jego grze. Ależ to był dobry występ! I jak wielki to pech, że skończył się już przed 30. minutą! Bereszyński wrócił do wyjściowego składu kadry przeszło po roku i przez pół godziny był jej najlepszym zawodnikiem - najgroźniejszym w ofensywie i nadążającym za Rafaelem Leao w obronie. W 12. minucie oddał pierwszy celny strzał w meczu, więc kto spodziewał się, że będzie grał bardzo ostrożnie i skupiał się tylko na zatrzymaniu Leao, szybko został wyprowadzony z błędu. Później - w 28. minucie - kolejny raz świetnie oskrzydlił akcję, pokazał się Zalewskiemu i dośrodkowaniem minął bramkarza Diogo Costę, stwarzając dla Polski najlepszą okazję w pierwszej połowie. Tuż po tym dośrodkowaniu złapał się za mięsień uda i musiał zostać zmieniony. Brawo! Zdrowia! Po dobrym wejściu w ostatnim meczu z Chorwacją dostał kolejną szansę. Bardzo dobra pierwsza połowa - kwitła jego współpraca z Bereszyńskim i we dwóch potrafili zapanować nad Leao. Chętnie podłączał się też do ofensywnych akcji, raz bardzo groźnie dośrodkował w pole karne. Druga połowa już była znacznie słabsza. Miał olbrzymie problemy z upilnowaniem Portugalczyków w polu karnym. Co chwilę oglądał się za plecy i był zdziwiony, że czeka tam jeszcze jeden z Portugalczyków. To zawodnik, który w tym sezonie wykonał najwięcej podań w całej Premier League. I widać, że dzięki trenerowi Russelowi Martinowi wyraźnie ten element gry poprawił. Polsce też się to przydaje. Przeciwko Portugalii kilka razy spokojnie rozgrywał piłkę, mimo obecności rywali. Do tego niezłe interwencje w polu karnym i kilka odbiorów poza szesnastką. Dobry występ. Nie wyszedł na drugą połowę, więc skończył z czystym kontem. Wydaje się, że tuż przed przerwą nabawił się urazu po starciu z Cristiano Ronaldo. Podobny występ jak Piątkowski. Dobra pierwsza połowa. Był spokojny w rozegraniu - zaczął od zgrania piętą do Zielińskiego, gdy Polacy wychodzili spod nacisku rywali. Podobnie, jak Piątkowski (albo i jeszcze chętniej) włączał się do ataków i w 12. minucie przytomnie dośrodkowywał do Bereszyńskiego na dalszy słupek. Druga połowa? Słabiutki w obronie. Nie nadążał za Neto i Dalotem. Próbował ratować Polskę przed stratą drugiej bramki, ale zagrał ręką i spowodował rzut karny. Kibice Romy wygwizdują go i wykpiwają na przemian, bo i gra w ich klubie bardzo kiepsko. Ale wciąż - wbrew wszelkiej logice - nie ma to wpływu na występy w reprezentacji. W ofensywie znów był najlepszym z Polaków. Wypracował świetną okazję dla Bereszyńskiego i doskonałą dla . Po godzinie wydawał się już nie mieć sił, by pomagać w obronie. Powinien mieć przynajmniej jedną asystę. W przerwie mieliśmy wrażenie, że już nie ma sensu szukać dalej, że casting na defensywnego pomocnika powinien się skończyć, Romanczuk wirtuozem nie jest, ale wystarczy, że jest odpowiedzialny i inteligentny, spokojny z piłką i agresywny bez niej. Zapamiętamy akcję, w której doskoczył do Bruno Fernandesa przy polu karnym Portugalczyków i wygarnął mu piłkę. To dla defensywnego pomocnika delicje, moment najwyższej branżowej satysfakcji. Ale też była akcja bramkowa Portugalczyków, w której wyraźnie brakowało mu szybkości, by dogonić Leao choćby po to, by go sfaulować. Ale czy inny polski defensywny pomocnik, by za nim nadążył? Po godzinie wyraźnie opadł z sił. A im on ich miał mniej, tym Portugalczycy zaczynali grać szybciej i lepiej. Pod koniec wyglądał już bardzo bezradnie. Po nim bodaj najbardziej było widać, jak dużo kosztowała Polaków pierwsza połowa. Przed przerwą to była reprezentacja, w której Zieliński chciałby grać zawsze. I to był Zieliński, którego reprezentacja zawsze chciałby mieć. Druga połowa była już jak z koszmaru. Rzadziej miał piłkę, mało z tych nielicznych kontaktów wynikało. Miał sporo szczęścia, że nie dostał żółtej kartki po faulu na Joao Nevesie. Bardzo dobra pierwsza połowa - cieszył oko, usprawniał grę w środku, miał swobodę. Chciał grać, szybko myślał i podejmował dobre decyzje. Później to po jego stracie Portugalczycy przeprowadzili bramkową akcję. Chciał dryblować i stracił piłkę, ale to ryzyko wliczone w koszty. Portugalczycy mieli jeszcze do przebiegnięcia całe boisko. Nie zmienia to faktu, że po przerwie zgasł. Jak cała reprezentacja. W podstawowym składzie miał zagrać , ale nabawił się urazu podczas rozgrzewki. Zastąpił go Bogusz i był ustawiony najbliżej Piątka, a Urbański cofnął się do środka pola. Grał przyzwoicie – aktywnie szukał wolnych przestrzeni, chciał wymieniać podania z Zielińskim, Zalewskim i Urbańskim. Bez fajerwerków, ale bez zawodu. Zagadkowa zmiana już w przerwie. Występem nie zasłużył, więc pewnie to kwestia kolejnej (oby drobnej) kontuzji. Przed przerwą - trudny występ do jednoznacznej oceny. Można go pochwalić za pracę w pressingu – nabiegał się, walczył. Ale z utrzymaniem się przy piłce i w pojedynkach z portugalskimi obrońcami miał już problemy. Wykończenie? Znów - pół na pół. Szkoda, że w 20. minucie spóźnił się do bardzo dobrego dośrodkowania Piątkowskiego, ale doceniamy groźny strzał, po którym piłka minimalnie minęła bramkę. Po przerwie? Beznadziejny. Zmieniony zdecydowanie za późno. W ostatnich 20 minutach kompletnie nie miał już sił. Wszedł już w 32. minucie za kontuzjowanego Bereszyńskiego i już pierwszym kontaktem z piłką mógł zaliczyć asystę przy groźnym uderzeniu Piątka. Bardzo słaby występ w defensywie. Wejście bez kompleksów. Oddał groźny strzał na bramkę Diogo Costy. Później wielokrotnie obnażony w grze w obronie. Brawa za gola – świetny strzał z dystansu! Niestety – był to gol na 1:5. Zagubiony, jak cała polska obrona w drugiej połowie. Grał za krótko. Ale słabym strzałem zmarnował cały trud Zalewskiego, który położył w polu karnym trzech Portugalczyków. Grał za krótko. Kolejny debiutant Probierza odhaczony.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS