Home/sports/Naga smierc reprezentanta wstrzasnea krajem. Haniebna reakcja

sports

Naga smierc reprezentanta wstrzasnea krajem. Haniebna reakcja

Dwa tygodnie miney od niespodziewanej smierci 31-letniego pikarza reprezentacji Grecji George'a Baldocka. Dla caego kraju to by wstrzas. Policja wciaz bada okolicznosci tragicznego wydarzenia.

By Michał Kiedrowski | October 23, 2024 | sports

Była 49. minuta październikowego meczu Anglia-Grecja. Vangelis Pavlidis właśnie strzelił gola dla gości. Ruszył w kierunku trybun z wyciągniętymi ramionami w geście radości. Po chwili zerwał ze swojego ramienia czarną opaskę i przycisnął ją do ust. To był gest z gatunku tych, które chwytają za gardło. Tak Pavlidis uczcił swojego kolegę z boiska - tragicznie zmarłego George'a Baldocka. Tego meczu Grecy grać nie chcieli. Dzień wcześniej, gdy wrócili do szatni po treningu na stadionie Wembley, gdy już się przebrali i sięgnęli po telefony komórkowe, każdy z nich odkrył, że ma wiele nieodebranych połączeń. Szybko dowiedzieli się dlaczego. Bliscy i znajomi chcieli im przekazać tragiczne wieści. Baldock, 31-letni reprezentant Grecji i zawodnik słynnego Panathinaikosu Ateny, został znaleziony martwy w basenie przy domu, który wynajmował. Dla greckich piłkarzy to był szok. Jeszcze niedawno Baldock dzielił z nimi szatnię. Zagrał w marcowym barażu o awans na Euro 2024 , w którym Grecja przegrała w rzutach karnych z Gruzją i pożegnała się z marzeniami o grze na mistrzostwach kontynentu. Urodzony w Anglii reprezentant Hellady doznał w tamtym meczu poważnej kontuzji łydki. Wyeliminowała go ona z gry do końca poprzedniego sezonu. W obecnym dopiero wracał do formy i nie dostał powołania na mecze Ligi Narodów. "George był wspaniałym człowiekiem zarówno na boisku, jak i poza nim" - powiedział Pantelis Chatzidiakos, reprezentant Grecji i obrońca Kopenhagi z rozmowie z serwisem The Athletic, który zamieścił duży reportaż o okolicznościach śmierci Baldocka. "Widzieliśmy, jak wiele znaczyła dla niego gra dla Grecji. Widzieliśmy, jak walczy dla nas, dla reprezentacji, jakby zawsze był Grekiem. Czasami grał w meczach, gdy nie był w stu procentach sprawny, podejmując ogromne ryzyko, a jeśli robisz to jako zawodnik reprezentacji, bardzo to doceniamy". UEFA pozostała jednak nieugięta. Nakazała Grekom rozegranie meczu bez względu na okoliczności. Łaskawie zgodziła się jedynie na minutę ciszy przed meczem i czarne, żałobne opaski na ramionach greckich piłkarzy. I Grecy zagrali. I to jak! Pokonali wicemistrzów Europy na ich boisku w obecności niemal 80 tysięcy widzów na słynnym Wembley. Decydującego gola na 2:1 w czwartej minucie doliczonego czasu gry strzelił Pavlidis. Po meczu zawodnicy gości zebrali się razem i unieśli w górę koszulkę reprezentacji Grecji z numer 2 i nazwiskiem Baldock. Oddali w ten sposób hołd swojemu zmarłemu koledze. Rodzina tragicznie zmarłego piłkarza nie mogłaby sobie wymarzyć piękniejszego upamiętnienia. - Georgey, to dla ciebie - powiedział do kamery Lazaros Rota, obrońca reprezentacji Grecji i AEK Ateny. Trzy dni później Grecy wygrali na swoim boisku z Irlandią 2:0 w kolejnym meczu, który niósł ze sobą mnóstwo emocji związanych z pamięcią o tragicznie zmarłym Baldocku. - Wygrana z Anglią i dzisiejsza z Irlandią jest dla George'a - powiedział po meczu Chatzidiakos. - Bardzo za nim tęsknimy. Krótko przed meczem z Anglią rodzina Baldocka, która na co dzień mieszka na Wyspach, wydała oświadczenie: "Jesteśmy zdruzgotani nagłym odejściem naszego ukochanego George'a. Możemy potwierdzić, że sekcja zwłok wykazała, że George tragicznie utonął podczas pływania w basenie w swoim domu w Glifadzie w Atenach. George, byłeś najbardziej wyjątkowym ojcem, narzeczonym, synem, bratem, wujkiem, przyjacielem, kolegą z drużyny. Twój entuzjazm i wypływająca pozytywnie na innych osobowość przyniosły mnóstwo miłości tym, którzy mieli szczęście Cię znać i tym, którzy podziwiali Cię z trybun. Na zawsze będziemy pielęgnować wyjątkowe wspomnienia, które mamy o Tobie, a Ty będziesz nadal żyć w swoim pięknym synu. Miałeś dziś przylecieć do domu, abyśmy mogli wspólnie świętować jego pierwsze urodziny, ale zamiast tego opłakujemy twoją stratę". Choć minęły już dwa tygodnie, wciąż niewiele wiadomo o śmierci Baldocka. Policja już na wstępnym etapie śledztwa wykluczyła udział osób trzecich. W domu nie znaleziono żadnych śladów, które sugerowałby, że piłkarz padł ofiarą przestępstwa. Media w Grecji wciąż przekazują jakieś przecieki ze śledztwa, ale żadne z nich nie wyjaśnia, dlaczego zdrowy 31-letni mężczyzna zmarł tak nagle. Mówi się, że w domu zawodnika znaleziono alkohol i dwie szklanki na stole. Policja jednak tego nie potwierdza. Nie ma też jeszcze raportu toksykologicznego. Służby twierdzą, że najprędzej zostanie on sporządzony i potwierdzony na przełomie listopada i grudnia. Stuart James z The Athletic ustalił natomiast, jak Baldock spędził swoje ostatnie godziny przed śmiercią. Baldock grał w Atenach dopiero od lipca. Wcześniej występował w Anglii, gdzie się urodził. Karierę zaczynał w MK Dons, ale sławę zdobył w Sheffield United, w którym grał siedem lat. Z tym klubem dwa razy awansował do Premier League i debiutował w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibice The Blades darzyli go wielką sympatią. Nadali mu przydomek "Starman" i śpiewali na jego cześć przerobiony hit Davida Bowiego, który nosi właśnie taki tytuł. Kontrakt Baldocka z Sheffield wygasł w lipcu 2024 roku. Wtedy przeniósł się do Grecji, ojczyzny swojej babci, i podpisał umowę z Panathinaikosem. Już wcześniej dzięki swojemu pochodzeniu występował w reprezentacji Grecji. Zagrał w niej 12 meczów. Debiutował 27 maja 2022 r. Ostatni mecz w barwach Panathinaikosu zagrał 6 października. W "derbach odwiecznych rywali" jego zespół bezbramkowo zremisował z Olympiakosem Pireus. To był dopiero czwarty mecz Baldocka w nowym klubie. Po spotkaniu powiedział dziennikarzom: "Nieszczęśliwie doznałem bardzo poważnej kontuzji w reprezentacji. Nie było mnie przez wiele, wiele miesięcy i starałem się wrócić. Dopiero teraz po raz pierwszy czuję się bardziej sobą". W środę 9 października, w dzień swojej śmierci, Baldock lekko trenował. Podczas ligowego meczu doznał urazu i po zabiegach fizjoterapeutycznych tylko lekko truchtał. Potem poszedł do sauny z kolegami. Ci zaczęli z niego żartować, bo tego dnia syn piłkarza obchodził swoje pierwsze urodziny. Jednak Baldock miał lecieć do niego i swojej narzeczonej Annabel Dignam dopiero następnego dnia. "Z okazji tych urodzin mówiliśmy coś w stylu: gratulacje dla Ojca Roku. On odpowiadał: ech, niedobrze, że mnie tam nie ma. I mówił nam, że lot ma następnego dnia po treningu" - relacjonuje w The Athletic, Amerykanin Erik Palmer-Brown, obrońca Panathinaikosu. Do domu odwiózł Baldocka jeszcze inny defensor ateńskiego klubu Bart Schenkeveld. Co się potem działo z 31-letnim zawodnikiem, nie wiadomo. Alarm podniosła jego narzeczona, która nie mogła się do niego dodzwonić. Ona to nakłoniła właściciela domu, który wynajmował jej narzeczony, by zobaczył, co się dzieje z Baldockiem. Wysłany do Glifady człowiek znalazł ciało piłkarza i wezwał policję. Potem przybyła policja o 22:25 ustalono, że Baldock nie żyje. Godzinę później wiedziała już cała Grecja. - Wciąż czuję jego obecność - mówi Erik Palmer-Brown. - Czuję, jakby nade mną czuwał. Jego szafka była tuż obok mojej i nadal jest. Ale jego już tam nie ma.

SOURCE : sport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS