Home/sports/Koniec serii lidera Ekstraklasy. A i tak Poznan jest bardzo szczesliwy

sports

Koniec serii lidera Ekstraklasy. A i tak Poznan jest bardzo szczesliwy

Lech Poznan nie straci bramki w szesciu spotkaniach z rzedu piec ostatnich meczow wygra. Ta passa sprawia ze do Kielc przyjecha jako lider Ekstraklasy. I w meczu z Korona straci dwie bramki przegrywa 12 jego seria ponad dziewieciu godzin z czystym kontem zostaa przerwana. Ale nie ta wazniejsza - zwyciestw. Hat-trick Patrika Walemarka sprawi bowiem ze "Kolejorz" wygra na stadionie przy Sciegiennego po raz czwarty z rzedu tym razem 32. I w oczach swoich kibicow odrobi troche po wstydliwej wpadce w Pucharze Polski.

September 29, 2024 | sports

Lech Poznań nie stracił bramki w sześciu spotkaniach z rzędu, pięć ostatnich meczów wygrał. Ta passa sprawiła, ze do Kielc przyjechał jako lider Ekstraklasy. I w meczu z Koroną stracił dwie bramki, przegrywał 1:2, jego seria ponad dziewięciu godzin z czystym kontem została przerwana. Ale nie ta ważniejsza - zwycięstw. Hat-trick Patrika Wålemarka sprawił bowiem, że "Kolejorz" wygrał na stadionie przy Ściegiennego po raz czwarty z rzędu, tym razem 3:2. I w oczach swoich kibiców odrobił trochę po wstydliwej wpadce w Pucharze Polski. Lech Poznań wygrał z Koroną w Kielcach trzy ostatnie mecze na jej stadionie przy ul. Ściegiennego, ostatni raz stracił tu bramkę w lutym 2018 roku. Gdy więc już po kwadransie niedzielnego pojedynku udokumentował swoją świetną grę w tym okresie trafienie, Korona stanęła przed arcytrudnym zadaniem. Bo gdy w tym sezonie Lech strzelał pierwszy bramkę, zawsze wygrywał - i to do zera. Tyle że w Kielcach mecz potoczył się zupełnie inaczej, zaskakująco zmienił się jego obraz. A wystarczył pierwszy celny strzał gospodarzy. Legia nie punktuje, czarne chmury nad Goncalo Feio. Klub już szuka nowego trenera Poznaniacy w lidze wygrali pięć ostatnich spotkań, są liderem Ekstraklasy, przez ponad dziewięć godzin nikt nie mógł znaleźć sposobu na pokonanie Bartosza Mrozka . Do Kielc przyjechali jednak z Woli Chorzelowskiej koło Mielca prosto po ogromnej wpadce w Pucharze Polsk i. Taką była sensacyjna porażka z Resovią 0:1. Trener Niels Frederiksen już nie zamierzał eksperymentować ze składem, wrócili do jedenastki: Mrozek, Pereira, Murawski, Sousa, Hotić czy Ishak. Ale i Korona miała coś do udowodnienia. Po zmianie trenera szło jej nieźle, aż do ostatniej wyprawy do Radomia. Wynik 0:4 w starciu z Radomiakiem musiał kieleckich kibiców mocno zaboleć. I pewnie awans po rzutach karnych w starciu ze Stalą Mielec za dużo w tym temacie nie zmienił. Jakiekolwiek punkty wywalczone w meczu z Lechem musiały smakować bardziej, pozwalały też oddalić się od strefy spadkowej. Lech jednak przez 27 minut grał tak, jak na lidera przystało. Efektownie w środku, niewiele robił sobie z prób pressingu Korony, której jedynym pomysłem na ataki były próby wypuszczania Mariusza Fornalczyka w pojedynki sprinterskie z obrońcami gości. Imponowała współpraca Antoniego Kozubala z Afonso Sousą , to ich akcja dała szansę Dino Hoticiowi w 13. minucie meczu. A za moment padł gol, gdy młodzieżowiec z Lecha znów kapitalnie zagrał do Portugalczyka, a ten świetnie dograł do Patrika Wålemarka Szwed wykorzystał nieco spóźnione wyjście z bramki Xaviera Dziekońskiego , Lech objął prowadzenie. Do 27. minuty poznaniacy mieli wszystko pod kontrolą, Korona nie oddała nawet strzału w kierunku ich bramki. A gdy już oddała, to... od razu wyrównała. Passa Mrozka bez przepuszczonego strzału trwała 567 minut, pokonał go Pedro Nuno , który wykorzystał cudowne 30-metrowe podanie od Adriana Dalmau i brak obok siebie Michała Gurgula . A w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Mrozka. Po tej stracie Lech nie mógł się pozbierać, Korona przejęła inicjatywę, dwa strzały oddał Fornalczyk. Wynik w pierwszej połowie już się jednak nie zmienił. Ale to był dopiero przedsmak ogromnych emocji po przerwie. Druga połowa była bowiem jeszcze lepsza. Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do Korony, podopieczni Jacka Zielińskiego chcieli dobić Lecha tak jak pod koniec maja w Poznaniu, gdy zapewnili sobie utrzymanie w Ekstraklasie. Wtedy też przegrywali 0:1, a wygrali 2:1. I w niedzielę w Kielcach równie to się stało, choć dopiero przy trzeciej próbie. Dwie pierwsze szanse miał Fornalczyk, najpierw po rzucie rożnym, później po wygranym pojedynku z Pereirą. Dwa razy jednak lepszy był Mrozek. Aż w końcu doszło do kontrowersyjnej sytuacji w polu karnym Lecha, gdy Yoav Hofmeister nie chciał dopuścić do tego, by po rzucie rożnym Dino Hotić mógł wybiec za pole karne i zablokować strzał rywala. Aż w końcu Bośniak z "Kolejorza" odepchnął łokciem rywala, sędzia Piotr Lasyk kazał grać dalej . A później, po długiej analizie VAR , uznał jednak, że to był faul. Pedro Nuno wykorzystał jedenastkę, Korona prowadziła. Hotić został zdjęty z boiska, zastąpi go Ali Gholizadeh , ale Irańczyk nie miał wielkiego wpływu na to, że po kolejnych kilku minutach to goście znów prowadzili. Hat-trickiem popisał się bowiem Wålemark, najpierw dobił strzał w poprzeczkę Alexa Douglasa po rzucie rożnym, później wykorzystał dośrodkowanie z prawej flanki i walkę w polu karnym Mikaela Ishaka . Takiego obrotu spraw kibice na stadionie w Kielcach się nie spodziewali. I choć do samego końca mecz był bardzo żywy, pełen emocji, to wynik już się nie zmienił. Lech wygrał 3:2, a kibice na pewno się na trybunach i przed ekranami nie nudzili. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

SOURCE : interiasport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS