Blogs
Home/sports/Dziesiec bramek znakomitego Sowenca. Europejski gigant drza o koncowy wynik

sports

Dziesiec bramek znakomitego Sowenca. Europejski gigant drza o koncowy wynik

Niespena 11 miesiecy temu Orlen Wisa Pock rozegra jedno z najlepszych spotkan byc moze w caej historii klubu wrecz rozbi 3730 synny Telekom Veszprem. Niedawny triumfator klubowych mistrzostw swiata przyjecha na Mazowsze by zmazac te plame ustawic sobie sytuacje w walce o bezposredni awans do cwiercfinau. Tyle ze mistrzowie Wegier tym razem na sensacje nie pozwolili choc na 11 minut przed koncem by jeszcze remis. Wygrali w Orlen Arenie 2724 1210.

October 30, 2024 | sports

Niespełna 11 miesięcy temu Orlen Wisła Płock rozegrał jedno z najlepszych spotkań być może w całej historii klubu, wręcz rozbił 37:30 słynny Telekom Veszprem. Niedawny triumfator klubowych mistrzostw świata przyjechał na Mazowsze by zmazać tę plamę, ustawić sobie sytuację w walce o bezpośredni awans do ćwierćfinału. Tyle że mistrzowie Węgier tym razem na sensację nie pozwolili, choć na 11 minut przed końcem był jeszcze remis. Wygrali w Orlen Arenie 27:24 (12:10). Tamten mecz z początku grudnia, wygrany przez "Nafciarzy" 37:30, otworzył im drogę do fazy pucharowej Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie - zakończonej dwumeczem z PSG. Było to spotkanie wręcz genialne dla Wisły, na dobrą sprawę rozstrzygnięte już w pierwszej połowie, a kontrolowane w drugiej. Wtedy jednak zespół, po słabym początku, był na fali wznoszącej. Teraz, takie można odnieść wrażenie, do wzrostu jest daleko, przynajmniej w Lidze Mistrzów. Na dodatek z gry, po zwichnięciu barku, wypadł Michał Daszek, a zastąpić go w składzie nie ma kto. Mistrz Polski punktów zaś potrzebuje jak tlenu, a i tak wiele wskazuje na to, że wiosną będzie się bił co najwyżej o szóste miejsce. Ostatnie dające przepustkę do 1/8 finału. Płocczanie potwornie męczyli się w ofensywie, co oczywiście było też efektem świetnej gry mistrza Węgier. Nawet gdy Ludovic Fabregas wyleciał z boiska na dwie minuty, to pięciu obrońców Telekomu i tak wymusiło błąd Zarabeca. Słoweniec miał ogromne problemy z napędzeniem akcji, jedyny zawodnik w Wiśle potrafiący rzucić z drugiej linii, czyli Zoltan Szita spisywał się jeszcze gorzej. Po 10 minutach gospodarze przegrywali 1:3, to trafienie Zarabeca z karnego było jedynym. Za chwilę Słoweniec pokonał Corallesa także z gry, ale większego wpływu to nie miało. W 13. minucie Xavier Sabate pierwszy raz poprosił o przerwę, jego zespół sprawiał wrażenie bezradnego. Hiszpan szukał różnych rozwiązań, na boisko wbiegali kolejni zawodnicy, ale niemoc wciąż pozostawała ogromna. Nadzieję dał jednak w bramce Mirko Alilović. Doświadczony Chorwat widział, co wyczynia po drugiej stronie boiska były golkiper "Naciarzy" Corrales (6/9 w pierwszym kwadransie) i ruszył w tym samym kierunku. Obronił karego Hugo Descata, zanotował kilka innych interwencji. A że jego koledzy w miarę dobrze też bronili, to przewaga Telekomu nie rosła. Mało tego, zaczęła... topnieć. Popełniający zaś sporo błędów Tomas Piroch wyrównał w 19. minucie na... 5:5. Mistrzowie Polski jeszcze przez chwilę remisowali, mieli nawet szansę by prowadzić 8:7 - i się zacięli. Wystarczyła jedna kara dla Mirsada Terzicia, by całkowicie rozłożyć defensywę wiślaków. Nawet fenomenalny Alilović niewiele był w stanie pomóc. Za chwilę Piroch zgubił piłkę podczas kozłowania, a Fabregas doprowadził do stanu 7:11. Było więc znów bardzo źle. Sytuację po raz kolejny ratował jednak chorwacki bramkarz, znów obronił rzut karny Descata. Mistrzowie Polski mogli przegrać tę pierwszą połowę jedną bramką, tyle że Dawydzik przegrał starcie z Corralesem. Hiszpan miał w tej połowie dziewięć interwencji, Chorwat z Płocka - siedem. W drugiej połowie niewiele się zmieniło. Wiślacy jakby nie chcieli przyspieszać tempa gry, rozgrywali piłkę anemicznie, co najwyżej w którymś momencie Zarabec podkręcał tempo i... kończył akcję sam. Telekom odskoczył na cztery bramki, by za chwilę znów połowę stracić. A jeszcze Zarabec pierwszy raz w meczu się pomylił, na dodatek z karnego. Tyle że już za chwilę Piroch mógł wyrównać, takie to było dziwne spotkanie. Na kwadrans przed końcem czescy sędziowie Novotny i Horacek poszli obejrzeć na monitorze sytuację, w której Szita spadł na parkiet po kontakcie z ręką Siergieja Kosorotowa. Rosjanin z Picku, niegdyś as Orlenu Wisły, za chwilę zobaczył czerwoną kartkę. A później Fazekas doprowadził do 18:18. Sytuacja zaczęła wyglądać arcyciekawie. Szybko jednak zmieniła się, dwa błędy w ataku płocczan, trzy bramki zespołu z Węgier - i już goście mieli spokój. Na pracę arbitrów irytował się Sabate, ale to niewiele dawało. Wciąż jego zespół miał ogromne problemy, brakowało zagrożenia z drugiej linii, a i zmiana Alilovicia na Viktora Hallgrimssona, zaskakująca, niewiele dała. A wręcz była błędna. Faworyt tym przewagę utrzymał, wygrał w Orlen Arenie 27:24. Dwóch świetnych zawodników - Alilović i Zarabec - to za mało. Korzystanie z portalu oznacza akceptację Regulaminu . Prywatność . Copyright by INTERIA.PL 1999 - 2024 . Wszystkie prawa zastrzeżone.

SOURCE : interiasport
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS