Home/science/W alkoholowym biznesie Palikota utopi 40 tys. z. "Nie czuje sie jak naiwny gupek"

science

W alkoholowym biznesie Palikota utopi 40 tys. z. "Nie czuje sie jak naiwny gupek"

Na dar przekonywania Janusza Palikota apali sie nawet starzy polityczni wyjadacze. Dlatego ja nie czuje sie jak naiwny gupek i nie jest mi wstyd ze sam mu uwierzyem mowi Onetowi pan Adam ktory na alko-biznesie Palikota straci 40 tys. z. Nie ma zudzen ze uda mu sie te pieniadze odzyskac a juz na pewno nie ich caosc.

October 10, 2024 | science

Janusz Palikot został zatrzymany przez CBA w czwartek, 3 października. Usłyszał osiem zarzutów, ma odpowiadać za oszustwa i wyłudzenie mienia. Trafił do aresztu, który będzie mógł opuścić po wpłaceniu 1 mln zł kaucji Pokrzywdzonych jest w tej sprawie aż pięć tys. osób, zaś kwota wyrządzonej szkody to 70 mln zł Jednym z pokrzywdzonych jest pan Adam, z którym rozmawiał Onet. Na biznesie Palikota stracił 40 tys. zł — Liczę tylko na to, że ktoś odpowie prawnie. Za to, że Palikot, osoba publiczna, wykorzystała swój wizerunek do przemielenia i wyłudzenia pieniędzy, co doprowadziło do tego, że kilka tysięcy ludzi straciło oszczędności — podkreśla pan Adam Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Magdalena Gałczyńska: Ile pan stracił? Pan Adam (imię zmienione): 40 tys. zł. I od razu odpowiem, nie, nie mam większych złudzeń, że uda mi się te środki odzyskać . A już na pewno nie całość. Ile? Wszystko zależy od tego, jak sprawnie działać będzie syndyk, likwidujący majątek po biznesie Palikota. A jak w ogóle pan w to wszedł? I dlaczego? Zna pan Palikota osobiście? Absolutnie nie. Wszystko zaczęło się w 2021 r. Wtedy Janusz Palikot zaprosił grupę około 30 osób, potencjalnych inwestorów, do siebie, do Tenczynka, gdzie miał browar. Zaczął od słów, w które trudno było nie uwierzyć, że: "nie sposób utopić kasy w alkoholu, bo on się zawsze sprzeda". Cóż mogę dodać... Jednak się nie sprzedał. Palikot ma aż osiem zarzutów , w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Siedzi, najpewniej w areszcie, choć tego, gdzie przebywa, miał podobno nie wiedzieć nawet jego adwokat , mec. Jacek Dubois. Nie było takiego momentu, że wpadło panu do głowy, że Palikot zbiera kasę od was, bo mu tej kasy po prostu dramatycznie brakuje? A gdzież tam! Przecież to był, jak mówiłem, 2021 r., i wtedy jego biznes szedł dobrze. Pojechaliśmy do tego Tenczynka, Palikot osobiście oprowadzał nas po browarze, pokazywał maszyny, sprzęt, wszystko wyglądało i nowo, i bardzo profesjonalnie. Była możliwość degustacji, a potem indywidualne rozmowy Palikota z potencjalnymi inwestorami. W tym ze mną. "Miało być Eldorado. Dopieszczali" I jak to wyglądało? To spotkanie oko w oko? O tym za chwilę, najpierw chcę powiedzieć, że teraz widzę, że cały ten pokaz w browarze, ten show miał po prostu Palikota uwiarygodnić, a nas dopieścić i szerzej otworzyć kieszenie. Co się w moim przypadku udało, niestety. A rozmowa z Palikotem? Porozmawiałem z nim jakieś pół godziny. Nie znałem go wcześniej, to znaczy, znałem jako osobę publiczną, z przekazów medialnych, ale nie osobiście. Dla mnie, osoby, która nie zna się na destylowaniu alkoholu, ta rozmowa i słowa Palikota robiły wrażenie spiętego biznesowo planu . Przekonał mnie, że środki, które zainwestuję, czeka świetlana przyszłość. Mnie też. A w co konkretnie pan inwestował? Bo ludzie kupowali, choćby, whiskey na beczki ... Nie, nie, tak było we wcześniejszych edycjach tego crowdfundingu. Ja inwestowałem w akcje, te środki były zbierane na otwarcie tzw. alkotek. To miały być takie miejsca, jakby restauracje, połączone ze sprzedażą kraftowej wódki i piw rzemieślniczych. Takie jakby regionalne destylarnie połączone z usługą restauracyjną. Pomysł wydawał się świeży, innowacyjny i opracowany w szczegółach. Powinien chwycić. A wyszło, jak wyszło. Kupiłem te akcje, firma nazywała się Alembik, mieli własny dom maklerski, zresztą, byłem w nim, traktowali mnie z honorami... To znaczy? Jako inwestora obdarowali mnie srebrną plakietką z wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem, dali certyfikat posiadacza akcji, pakiet inwestora, wysyłali darmowy alkohol. Zapewniali, że w każdej chwili mogę moje akcje odsprzedać na wolnym rynku. Zapewniali też, że jak firma wejdzie na giełdę, to się zacznie prawdziwe Eldorado. No i podpisałem umowę z Palikotem, kupiłem akcje za 40 tys. zł. "Palikot potrafił przekonać, jemu się chciało uwierzyć" Lampka się wtedy panu nie zaświeciła? Ja wiem, że dziś łatwo o to pytać, jak już wiemy, że był jakiś kant, ale... W końcu Palikot porzucił w przeszłości sporo projektów. Porzucił PO, porzucił Ruch Palikota, czy tam Twój Ruch, ogółem porzucił politykę , bo mu w niej nie bardzo wyszło. To skąd gwarancja, że mu wyjdzie w biznesie? Wcześniej, przed polityką, jakoś mu w tym biznesie szło. I był osobą publiczną, w końcu kilka razy został posłem. No, znało się go ze słyszenia. A jak się go poznało osobiście, to po prostu chciało mu się wierzyć. On tak jakoś ma, że potrafi przekonać. Zresztą, ja powiem szczerze, że mnie ten jego pomysł na biznes do dziś brzmi wcale dobrze. Jak to? Mimo klapy? Mimo zarzutów dla Palikota? No, ale jak się słyszy, że alkohol pójdzie w każdych okolicznościach, że zawsze będzie na niego popyt... I jak się widzi w pełni profesjonalną bazę sprzętową i słucha o pozornie sensownych planach... No cóż, dziś widzę, że Palikot sam sobie napędzał biznes, głównie swoją charyzmą. I tym mamieniem inwestorów, z pieniędzy kolejnych spłacał poprzednich, i jakby poprzez to bardzo atrakcyjne przedstawienie produktu on liczył, że to kiedyś zatrybi, i zacznie się refinansować. I była taka chwila, że wódki Palikota były niemal wszędzie. A kiedy zaczęło panu coś zgrzytać? Zacznijmy od tego, że umowa była taka, że po dwóch latach nastąpi wykupienie od nas akcji, oczywiście, jak nas zapewniano, ich kurs będzie wtedy znacznie wyższy niż w momencie ich kupna. Palikot sam zapewniał, że te akcje odkupi jako właściciel. No i wciąż była ta perspektywa wejścia na giełdę. Tyle że coś mi powoli zaczęło nie grać. Co konkretnie? Ilekroć dopytywałem ludzi od Palikota, tych z domu maklerskiego, kiedy firma wejdzie na giełdę, to zawsze mi odpowiadali, że jeszcze nie ma konkretnej daty, że to nie jest ten czas. No, a potem zaczęło się nieodbieranie telefonów, nie odpisywali na maile... To było już w 2023 r. Równocześnie w mediach pojawiały się jakieś informacje o kłopotach Palikota, ale jakoś w tym człowiek trwał, łudząc się, że to wszystko przejściowe. No i w końcu wszystko, przepraszam za słowo, pie******o. "Nie czuję się głupkiem" Jak pan się teraz czuje? Przykro mi, bo straciłem kupę kasy, ale siebie nie winię. Na dar przekonywania Janusza Palikota łapali się nawet starzy polityczni wyjadacze. Dlatego ja nie czuję się jak naiwny głupek i nie jest mi wstyd, że sam mu uwierzyłem. Zresztą, kiedy zaczęły się kłopoty, w 2023 r., Palikot ponownie się z nami, z grupą inwestorów, spotkał. To było spotkanie on-line. Co mówił? Dalej roztaczał wizje rychłego sukcesu i mówił, że problemy są przejściowe. No, były przejściowe, przeszły prosto w areszt dla niego. Na co pan teraz liczy? Jak już mówiłem, na pewno nie na to, że odzyskam pieniądze. Teraz liczę tylko na to, że ktoś odpowie prawnie. Za to, że Palikot, osoba publiczna, wykorzystała swój wizerunek do przemielenia i wyłudzenia pieniędzy, co doprowadziło do tego, że kilka tysięcy ludzi straciło większe lub mniejsze oszczędności. No, jeszcze nie wiadomo, czy Palikot zostanie skazany, mamy w końcu domniemanie niewinności . Ja wiem, ale on temu wszystkiemu dawał swoją twarz. I przez to my na tych kraftowych wódkach popłynęliśmy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS