Home/science/Migranci z Afryki marza o Europie. "Sa tylko dwie opcje zrobic to albo umrzec" REPORTAZ

science

Migranci z Afryki marza o Europie. "Sa tylko dwie opcje zrobic to albo umrzec" REPORTAZ

Ceuta hiszpanska ekslawa w Afryce to brama do Unii Europejskiej. Codziennie przez kilkumetrowe ogrodzenia probuja przedostac sie grupki migrantow ktorzy marza o lepszym zyciu po drugiej stronie Morza Srodziemnego. Wyczerpani godni wyposazeni w prymitywny sprzet tocza nierowna walke z dronami czujnikami ruchu kamerami termowizyjnymi i psami marokanskich i hiszpanskich straznikow.

October 08, 2024 | science

Wieczorne słońce wciąż świeci gorąco w górach północnego Maroka, gdy na nierównym skalistym płaskowyżu z dala od dróg pojawiają się ludzkie sylwetki. Są to mężczyźni z Sudanu, ukrywający się tutaj w dziczy przed marokańskimi żołnierzami. Po przejściu 6200 km przez Afrykę młodzi uchodźcy widzą przed sobą ogrodzenie graniczne Unii Europejskiej, za którym znajduje się hiszpańska eksklawa — Ceuta. Jednak tylko nielicznym udaje się pokonać ostatni kilometr. "Europa się faszyzuje z powodu kryzysu migracyjnego". Lejb Fogelman przepowiada apokalipsę — Ukrywamy się tutaj od pięciu dni — mówi Omar, wyczerpany 24-latek. Ubrania młodego mężczyzny są podarte, jego buty dziurawe. Wysiłek na pustyni odcisnął swoje piętno. — Te góry to szalone miejsce. Bez jedzenia, bez wody, bez prysznica, bez pomocy. Wszędzie jest wojsko, czekamy na odpowiednią okazję. Grupa staje się coraz słabsza. Odkąd 15 września tysiące migrantów szturmowało ogrodzenie Ceuty, Maroko znacznie zaostrzyło środki na najbardziej niebezpiecznej granicy Unii Europejskiej. Podróż samochodem z portowego miasta Tanger do regionu przygranicznego zajmuje godzinę. Funkcjonariusze policji ustawiają się wzdłuż dróg, transportery wojskowe przywożą żołnierzy w góry, tajne służby wysyłają swoich agentów. To maksymalny nadzór. Fakt, że Omar i jego przyjaciele byli w stanie dotrzeć tak daleko w tych warunkach, jest niezwykły. Jednak nikt nie da rady przetrwać na płaskowyżu dłużej niż siedem dni bez jedzenia . A w całej Europie granice się zamykają. Czas ucieka uchodźcom. Dziennikarze zdemaskowali plan Kremla. Tak rosyjska firma podstępem zwabia arabskich migrantów do armii. W tle wątek Polski [ŚLEDZTWO] Mężczyźni trzymają w rękach metalowe haki domowej roboty. Mają one zapewnić niezbędne wsparcie podczas szturmu na 7-metrowe ogrodzenie. To nierówna walka z dronami, czujnikami ruchu, kamerami termowizyjnymi i psami. Prymitywne haki kontra zaawansowana technologia. Po drugiej stronie granicy Sulejman (18 lat) przywozi na rowerze artykuły spożywcze do jednego z przepełnionych obozów dla uchodźców. Nastolatek z Gwinei pokonał ogrodzenie w sierpniu. Jednak drut zadał mu głębokie rany . Sulejman przybył do Europy pokryty krwią. — Ukrywaliśmy się w górach przez tydzień — wspomina. — Próbowaliśmy siedem razy i siedem razy musieliśmy się poddać. Potem, w nocy, udało się. To było niewiarygodnie trudne: siedem metrów ogrodzenia, ból w rękach, ból w ramionach. Ale wiesz, co bolało najbardziej? Zostawienie moich trzech przyjaciół. Nie udało im się przejść przez ogrodzenie. Gdy w górach Maroka zapada noc, płaskowyż zostaje opanowany przez żołnierzy. Omar dzwoni następnego dnia. — Wojsko przyszło, gdy spaliśmy. Aresztowali 18 z nas, wsadzili do autobusów, a następnie wysłali pociągiem do Casablanki. Daleko od ogrodzenia, daleko od Europy. Być może powinien się cieszyć, że żołnierze nie porzucili grupy na pustyni bez wody . Podobno zdarzyło się to innym, którzy próbowali uciec. Jednak nawet z Casablanki Omar nie wróci na płaskowyż w górach w dającej się przewidzieć przyszłości. Według doniesień medialnych król Maroka Mohammed VI czuje się głęboko urażony ostatnią aferą ogrodzeniową. Otrzymuje on miliony od UE za zabezpieczenie swoich granic. W ubiegłym roku udało się zapobiec nielegalnemu przedostaniu się do Europy 90 tys. osób. Jednak — choć denerwuje się głównie na swojego hiszpańskiego sąsiada — marokańska straż graniczna czasami odwraca wzrok. Tak jak w 2014 r., podczas jednej z największych fal uchodźców zmierzających do Hiszpanii. To perfidna gra. Omar, którego rodzina potrzebuje jego pomocy w strefie wojennej w domu, nie chce się poddać. — Nigdy nie zapomnę tego druzgocącego niepowodzenia — mówi. — Ale jestem cierpliwy. Są tylko dwie opcje: zrobić to albo umrzeć. Popularne wśród turystów miejsca nie do poznania. Wyspy Kanaryjskie na skraju załamania. "Jesteśmy w stanie wojny" "To się nigdy nie skończy". Przeklęty los Calais, które nie radzi sobie z falą imigrantów. "Le Pen dolewa oliwy do ognia" [REPORTAŻ]

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS