Co z podwyzka kwoty wolnej od podatkow Rzad z niej nie rezygnuje

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Unijna procedura nadmiernego deficytu obejmie w tym roku siedem krajów UE, w tym Polskę. Oznacza to, że kraje przez najbliższe lata mają skupić się na łataniu dziur w kasie państwa. Kosztowne obietnice wyborcze czy plany uszczuplenia wpływów do budżetu muszą wiec zostać odłożone na później — podaje Business Insider. W przygotowanym przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego planie budżetowo-strukturalnym dla KE nie ma obiecanej przez klub Donalda Tuska podwyżki kwoty wolnej od podatków do 60 tys. zł. Czytaj też: Szymon Hołownia ostro o sprawie 31-letniego kierowcy. "W głowie się nie mieści. Państwo nie zadziałało" Kwota wolna wzrośnie... w 2028 r. Unijni urzędnicy dopiero zapoznali się z polską strategią, a swoje zalecenia w sprawie redukcji deficytu przedstawią dopiero na przełomie roku. Jak jednak podaje Business Insider, KE zgodziła się na strategię wychodzenia z nadmiernego deficytu dzięki wzrostowi PKB bez gwałtownych cięć i rezygnacji z różnych programów. Zobacz: Donald Tusk uderza w Andrzeja Dudę. "Wszystko jak krew w piach" Ministerstwo finansów szacuje, że gdyby kwota wolna od podatków już w 2025 r. miałaby wynieść 60 tys. zł, to uszczupliłoby to wpływy do kasy państwa o ponad 50 mld zł w jednym roku. Rządowe źródło Business Insidera poinformowało jednak, że władze nie rezygnują z tej obietnicy. — Nie rezygnujemy z tych sztandarowych obietnic wyborczych jak podwyżka kwoty wolnej do 60 tys. zł. Jeśli nasze przypuszczenia co do wzrostu PKB okażą się bliższe prawdzie niż prognozy KE, to w 2028 r. pojawi się przestrzeń do podwyższenia kwoty wolnej do 60 tys. zł — informuje. Sprawdź: Donald Tusk skomentował plany prezydenta. "Ja tego nie kwestionuję" Co z "kredytem na start"? Kolejnym, obiecanym w kampanii wyborczej, projektem był "kredyt na start". O jego losie już jednak przesądzono. — Ten program nie będzie realizowany. To jest zły pomysł, a dodatkowo nie ma poparcia wszystkich koalicjantów — informuje rządowe źródło Business Insidera. Minister rozwoju i technologii wciąż chce, aby projekt ten wszedł w życie. Stanowczy opór stawiają mu jednak politycy klubu Polska 2050, a także Nowej Lewicy. Również według opinii publicznej "kredyt na start" byłby jedynie transferem publicznych pieniędzy do kieszeni deweloperów i banków, co spowoduje kolejny wzrost cen nieruchomości — podaje serwis. Czytaj: Sejm zmienia plany w obawie przed wpadką. Szymon Hołownia wybuczany