science
Burza w PiS na Podkarpaciu. Dziaacze grzmia hanba i wstyd w takim gronie byc
11 gosow przesadzio o tym ze nowym szefem struktur PiS na Podkarpaciu zosta byy marszaek Sejmu Marek Kuchcinski. Nie byoby w tym nic dziwnego gdyby nie pismo jakie podkarpaccy dziaacze wysali na Nowogrodzka. Domagaja sie wyjasnien dlaczego okoo 50 osob nie zostao na wybory nowego zarzadu okregu nr 22 wpuszczonych. To gownie politycy zwiazani do niedawna z partia Zbigniewa Ziobry ktorzy przystapili do PiS i chcieli by w podkarpackich strukturach powia wiatr zmian. I by prezesem okregu nr 22 zostaa posanka PiS Anna Schmidt. Jak tak ma wygladac zjednoczenie to ja dziekuje. Hanba i wstyd w takim gronie byc grzmi wojt z Podkarpacia ktorego nie dopuszczono do gosowania.
Wystartowałam w tych wyborach, ponieważ trzeba iść z duchem czasu, sięgać po nowy — młodszy elektorat — stąd rekomendacja mojej kandydatury przez prezesa partii — mówi Onetowi posłanka Anna Schmidt Na dzień przed wyborami prezesa okręgu 22 (Krosno) kandydować zdecydował się poseł Marek Kuchciński. Twierdzi, że go o to poproszono. Wygrał te wybory z rezultatem 51,5 proc.głosów Nie obyło się bez kontrowersji, bo działacze z Podkarpacia, którzy wcześniej należeli do Suwerennej Polski, nie zostali na wybory wpuszczeni. — Kazano nam wracać do domu — słyszymy od jednego z działaczy Część z nich domaga się wyjaśnień od centrali PiS, część na nie nie czeka i rezygnuje z członkostwa w partii. —Nawet jak wróg do wroga przyjdzie, to jest lepiej traktowany, niż my zostaliśmy potraktowani — mówi nam były działacz partii Ziobry Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Jak działa demokracja w podkarpackich strukturach PiS Do redakcji Onetu dotarł gorzki list. Czytamy w nim o poczuciu lekceważenia. O działaniach partii, w której "zamyka się ludziom usta i odbiera prawo głosu" . O jej politykach wygłaszających "frazesy o jednoczeniu prawicy". I bolesnym zderzeniu z rzeczywistością, gdy przyszło do wyborów lokalnych władz Prawa i Sprawiedliwości. I to w mateczniku tej partii — na Podkarpaciu. "Warto, aby ludzie wiedzieli, jak działa demokracja w podkarpackich strukturach" — pisze w liście Czytelnik, "były działacz Suwerennej Polski i niedoszły Prawa i Sprawiedliwości". Nie podpisuje się imieniem i nazwiskiem, twierdzi, że z obawy przed konsekwencjami. To, co opisuje anonimowo, Onet potwierdził jednak w kilku innych źródłach, wśród działaczy PiS na Podkarpaciu i w centrali partii. Z tego, co usłyszeliśmy, wyłania się obraz kolejnego wstrząsu w lokalnych strukturach PiS. I zgrzytu zamiast zjednoczenia po niedawnym wchłonięciu przez PiS Suwerennej Polski. Wstrząs ten nastąpił nie byle gdzie – bo w rejonie Polski, gdzie od lat partia Jarosława Kaczyńskiego notuje rekordowe poparcie. W wyborach do Sejmu przed rokiem uzyskała tu prawie 53 proc. głosów, tyle samo w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego. Wewnętrzne wybory w PiS i bój o okręg 22 Ale po kolei. Jest sobota 9 listopada, w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Rzeszowie zbierają się działacze PiS. O godz. 11 ma zacząć się tu posiedzenie, na którym zostanie wybrany nowy zarząd okręgu nr 22 partii. Później w tym samym miejscu PiS wyłaniał prezesa drugiego podkarpackiego okręgu nr 23 — została nim posłanka Ewa Leniart. Tego dnia podobne wybory odbywają się w kilku innych okręgach: w Gdańsku, Poznaniu, Lublinie czy Krakowie. Powołanie nowego kierownictwa jest konieczne po tym, jak PiS zdecydował o nowym podziale struktur w kraju. Prezes Jarosław Kaczyński tę reformę tłumaczył potrzebą odbudowy tak zwanych partyjnych dołów i zwiększenia ich mobilizacji przed kampanią prezydencką. Wybory zarządu okręgu 22 odbywają się w Rzeszowie, choć okręg swym zasięgiem obejmuje wschodnie i południowe powiaty Podkarpacia, w tym Krosno i Przemyśl. Niektórzy działacze musieli wcześnie wstać i pokonać spory kawałek, by dotrzeć na wybory na czas. Ich głos był istotny, bo w przeciwieństwie do wielu innych okręgów, gdzie kandydat na prezesa był jeden, w tym krośnieńskim do walki stanęło dwoje polityków. Marszałek Kuchciński kontra posłanka Schmidt. "Wywołało to zdziwienie" Najpierw swoją chęć kandydowania zgłosiła posłanka Anna Schmidt, polityczka z Jarosławia, była wiceministra w rządzie Mateusza Morawieckiego. — Wystartowałam w tych wyborach, ponieważ trzeba iść z duchem czasu, sięgać po nowy — młodszy elektorat — stąd rekomendacja mojej kandydatury przez prezesa partii — mówi Onetowi posłanka. Działacz z Podkarpacia: "Wywołało to zdziwienie, bo do tej pory okręgiem rządził nieprzerwanie marszałek Marek Kuchciński. Wielu działaczy ucieszyło się jednak z nachodzącej zmiany pokoleniowej. Pani Anna znana jest z ogromnej energii i zaangażowania w sprawy okręgu. Otoczeniu marszałka jednak to się nie spodobało. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się, że prezes Kaczyński wystawia w wyborach dwóch kandydatów". Marek Kuchciński: — Zdecydowałem się dzień wcześniej [przed wyborami] wystartować na szefa okręgu. Byłem o to proszony. Nie precyzuje, kto go o to prosił. Działacze Suwerennej Polski zostali za drzwiami. "Kazano nam wracać do domu" "Obyło się bez zaskoczeń" — tak rezultat wyborów i wygraną posła Marka Kuchcińskiego relacjonowały jednak 9 listopada lokalne media z Podkarpacia. Informacja ta nie wzbudziła większego zainteresowania, bo tego samego dnia doszło do buntu w poznańskim PiS, gdzie przepadł nominat prezesa Szymon Szynkowski vel Sęk . Wcześniej w Onecie pisaliśmy także o porażce posła Macieja Małeckiego w okręgu płockim , a także o tym, jak podobnego blamażu być może uniknął Jacek Kurski. Były prezesa TVP najpierw wychodził sobie u prezesa możliwość startu na szefa zarządu okręgu w Gdańsku. Ale gdy wśród działaczy zaczęło pachnieć buntem, wycofał się rakiem. Tymczasem okazuje się, że kulisy wyboru Marka Kuchcińskiego na prezesa okręgu nr 22 także były emocjonujące. Poznajemy dopiero teraz, z relacji rozgoryczonych działaczy, którzy do niedawna byli związani z partią Zbigniewa Ziobry. Po wchłonięciu Suwerennej Polski do PiS, mieli zmienić logo na partyjnej legitymacji i stać się częścią partii Jarosława Kaczyńskiego. A to dawało im prawo udziału w lokalnych wyborach — głosowania i kandydowania do zarządu. "Jestem jedną z kilkudziesięciu osób, które złożyły deklarację członkowską i sobotę 9 listopada pojechaliśmy do Rzeszowa na wybory. Niestety około 50 osób — działaczy Suwerennej Polski nie dopuszczono do udziału w wyborach. Nie wpuszczono nas na teren budynku, w którym odbywały się wybory i kazano wracać do domu" — pisze nam w liście Czytelnik, niedoszły uczestnik wyborów. Posłanka przegrywa 11 głosami. "Jak tak ma wyglądać zjednoczenie, to ja dziękuję" W kilkudziesięcioosobowe grupie był także wójt jednej z gmin w powiecie jarosławskim. Także do niedawna był w Suwerennej Polsce. I przyznaje, że nie należał do zwolenników jednoczenia się z PiS, ale kiedy "góra" taką decyzję podjęła, złożył deklarację przystąpienia do PiS. Ale na wybory prezesa okręgu nie został wpuszczony. — Wyszło beznadziejnie. Nawet jak wróg do wroga przyjdzie, to jest lepiej traktowany, niż my zostaliśmy potraktowani. Jak tak ma wyglądać zjednoczenie, to ja dziękuję — nie kryje wzburzenia w rozmowie z Onetem wójt. Działacze są tym bardziej rozgoryczeni, że nikt wcześniej, nim ruszyli do Rzeszowa, nie poinformował ich, że z ich deklaracjami jest coś nie tak. I że nie będą mogli wziąć udziału w wyborach. Cała sprawa ich bulwersuje także dlatego, że popierana przez większość z nich posłanka Szmidt zdobyła 180 głosów, a Marek Kuchciński 191. Przegrała więc głosowanie różnicą zaledwie 11 głosów. — Zdecydowaliśmy w swoim gronie o udzieleniu poparcia pani Annie — chcemy zmian i odmłodzenia struktur partyjnych, partia potrzebuje zmiany pokoleniowej. Nie rozumiemy, dlaczego Kuchciński został wskazany jako drugi kandydat na prezesa okręgu — takiej sytuacji nie było chyba nigdzie w Polsce. Jego nigdy go tu nie ma, przyjeżdża przed wyborami. Posłanka przegrała zaledwie 11 głosami. Gdyby nas dopuszczono do wyborów, to zostałaby nowym prezesem. Wielu z nas uważa, że to nie w porządku — podkreśla jeden z działaczy. Wójt z Podkarpacia : — To nic innego, jak celowe działanie, żebyśmy nie przesądzili o zmianie starego układu. Wielka burza w okręgu 22. "PiS będzie chylił się ku upadkowi" Podobne nastroje można wyczytać z komentarzy pod postem posłanki Szmidt na Facebooku, w którym dziękowała za poparcie i gratulowała nowym członkom zarządu okręgu. "Przynajmniej tu powiało wiatrem zmian" — napisała posłanka. "Patrząc na pracę i zaangażowanie Kuchcińskiego i Schmidt to wielka porażka i strata, że nie została wybrana Anna Schmidt. PiS właśnie przez takich 191 ...dużo straci". " PiS będzie chylił się ku upadkowi na Podkarpaciu. Przez działanie takie i takich osób". " Wielka szkoda dla PiS, dla regionu .... Chciałbym wiedzieć, czym kierowało się te 191 osób, bo chyba nie efektami pracy kandydatów. Niestety takimi postępowaniami PiS traci, a nie zyskuje!". "180 osób, które za Panią głosowało, pokazuje, że rośnie Pani w siłę i ma Pani za sobą już bardzo dużo ludzi. Myślę, że kolejne wybory na Prezesa Okręgu odbędą się już za pół roku, nie trzeba będzie czekać tak długo. Dlaczego? To wie pan Kuchciński ". "Mieliśmy nadzieję, że coś drgnie w lepszym kierunku" To tylko niektóre z komentarzy pod postem posłanki. Wśród zwolenników kandydatury Schmidt na prezesa był Mariusz Król, wicewójt gminy Orły w powiecie przemyskim, rodzinnych stronach Marka Kuchcińskiego. 9 listopada został członkiem nowego zarządu okręgu nr 22. W rozmowie z Onetem potwierdza, że w dniu głosowania część działaczy nie została na wybory wpuszczona. — Osoby, które były wcześniej w Suwerennej Polsce, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami złożyły deklaracje o przystąpieniu do PiS i przyjechały na wybory. Cała sytuacja jest o tyle dziwna, że część z nich została wpuszczona na głosowanie, a część nie — mówi nam Mariusz Król z PiS. Dodaje, że działacze Suwerennej Polski z regionu to głównie ludzie młodzi. I jak on liczący na zmiany w strukturach PiS w regionie po prawie 20 latach kierowania nimi przez Marka Kuchcińskiego. — Mieliśmy nadzieję, że coś drgnie w lepszym kierunku, bo jak coś działa bez zmian przez 20 lat, to jest to bardziej działanie z przyzwyczajenia, niż działanie kreatywne — komentuje działacz. Za kulisami wyborów można było usłyszeć, że to nie sam poseł Kuchciński chciał na powrót być prezesem, ale namówiło go do tego jego otoczenie. Działacz z Podkarpacia: "Nie wiemy, na podstawie jakich przesłanek dokonano takiej decyzji. Politycy PiS wygłaszają frazesy o jednoczeniu prawicy, o płaceniu składek członkowskich — bo partia nie ma pieniędzy, ale kiedy przychodzi do podejmowania decyzji — ludziom odbiera się prawo decydowania, kto ma być prezesem okręgu i kto ma nam przewodzić". Działacze rzucają legitymacjami PiS. "Hańba i wstyd dalej w takim gronie być" — Źle się stało, że tak się to rozjechało. Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego część osób nie została dopuszczona do głosowania. Czy stały za tym jakieś błędy proceduralne, czy coś innego — mówi Król. Jak dodaje, w ubiegły piątek pismo z prośbą o wyjaśnienia zostało skierowane do centrali partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Od działaczy słyszymy jednak, że złego wrażenia nie będzie łatwo cofnąć. Część z nich już wycofało swoje deklaracje o przystąpieniu do PiS. — Nie zamierzam dalej w tym uczestniczyć. Hańba i wstyd dalej w takim gronie być — grzmi wójt podkarpackiej gminy, którego nie wpuszczono na wybory. Posłanka Schmidt: jestem zdziwiona, działacze liczyli na zmianę Posłanka Anna Schmidt w rozmowie z Onetem podkreśla, że wybory pokazały, że stoi za nią połowa działaczy PiS w okręgu. — W całej Polsce przywództwo w okręgach w większości wygrali nowi szefowie. Każda partia, która chce wygrywać wybory, musi sięgać po nowy elektorat. I tę lekcję należy odrobić — komentuje posłanka. Przyznaje, że także jest zaskoczona tym, że część działaczy nie została dopuszczona do głosowania. — Jestem zdziwiona tym, co się stało i wiem, że część działaczy również. Liczyli na zmianę, na nowe twarze w zarządzie i nowe otwarcie — komentuje w rozmowie z Onetem posłanka Schmidt. Jak dodaje, sama w centrali partii w tej sprawie nie interweniowała, bo jak mówi, nie chce być rzeczniczką w sprawie, która dotyczy także jej. Ale zaznacza: - To, co się stało, nakazuje postawić pytanie: jaki byłby wynik wyborów, gdyby wszyscy uprawnieni zostali dopuszczeni do głosowania. Poseł Marek Kuchciński proszony przez nas w Sejmie o komentarz uciął rozmowę. Kontakt do autorów: [email protected], sebastian.biał[email protected]
PREV NEWSPrzeomowa decyzja Joego Bidena. Ukraina zabiegaa o to niemal trzy lata
NEXT NEWSZielona Gora - 20.11.2024. Pogoda na dzis
Donald Trump odwiedzi Szkocje. Jego syn krytykuje tamtejszy rzad. "To paskudne"
Prezydent elekt USA Donald Trump odwiedzi w przyszym roku Szkocje z okazji otwarcia nowego pola golfowego w Aberdeenshire zapowiedzia jego syn Eric w wywiadzie dla brytyjskiej agencji prasowej PA. W dosadnych sowach skrytykowa tez szefa rzadu tego kraju Johna Swinneya za jego poparcie dla demokratki Kamali Harris w kampanii wyborczej.
"Jedraszewski dobrze wie co ma na sumieniu. Tylko czy ma sumienie" FRAGMENT KSIAZKI
"Jedraszewski sam o to sie prosi pcha sie na ambone z ktorej uczyni brunatna trybune. Kompromituje Koscio nowych klerykow mamy w tym roku jak na lekarstwo. Nic pod nazwiskiem wam nie powiem bo sie boje ale piszcie o Poznaniu. Koniecznie Jedraszewski dobrze wie co ma na sumieniu. Tylko czy ma sumienie" opowiada anonimowo jeden z ksiezy w ksiazce Artura Nowaka i Stanisawa Obirka "Skandalisci w sutannach. Od kardynaa Wyszynskiego do arcybiskupa Jedraszewskiego".
Nauczyciele w przerwie swiatecznej. Co z wynagrodzeniami
Regionalna Izba Obrachunkowa w Biaymstoku przeprowadzia szczegoowa kontrole w gminie Nowy Dwor gdzie pojawi sie temat wynagrodzen nauczycieli za godziny ponadwymiarowe w okresie przerw swiatecznych. Zgodnie z wynikami kontroli praktyka wypacania tych srodkow nie znajduje oparcia w obowiazujacym systemie prawnym.
Tajemniczy genera wysany do Rosji. To "prawa reka" Kim Dzong Una
Korea Ponocna wysaa generaa pukownika Kim Jong Boka aby dowodzi wojskami tego panstwa w Rosji. Genera jest jednym z dziesieciu najwazniejszych wojskowych w Korei Ponocnej i czesto dziaa jako pomocnik przywodcy Kim Dzong Una informuje "The Wall Street Journal".
Polska infrastruktura w swietle zniszczonych kabli na Batyku. Przewody kluczowe dla bezpieczenstwa
Na poczatku tygodnia doszo do uszkodzenia dwoch kabli podmorskich biegnacych po dnie Morza Batyckiego. Suzby nie wykluczaja ze przyczyna uszkodzen moze byc akt sabotazu a finska minister spraw zagranicznych zasugerowaa uruchomienie art. 5 NATO. Swoja podwodna infrastrukture na Batyku ma rowniez Polska. Wykorzystywana ona jest do transportu m.in. gazu ziemnego czy energii elektrycznej. Wiele z tych przewodow peni kluczowa funkcje w zapewnieniu Polsce bezpieczenstwa. Wyjasniamy jak sa one istotne.
Zandberg i Komarewicz grzmia po tekscie Interii. "Obsiedli panstwo jak stonka"
- Caa ich sia bierze sie z dwoch rzeczy z kasy i z obsiadania panstwa jak stonka kiedy maja wadze. Bez tego ich nie ma - mowi Interii Adrian Zandberg ktory tymi sowami reaguje na nasz tekst o politycznym desancie ludowcow w Agencji Mienia Wojskowego. Rafa Komarewicz z Polski 2050 mowi z kolei o "kolejnym pasniku dla politykow".