Blogs
Home/science/Afera w lubelskim sanepidzie. W tle wamanie na poczte i sledzenie pracownikow

science

Afera w lubelskim sanepidzie. W tle wamanie na poczte i sledzenie pracownikow

Lubelska policja bada sprawe wamania sie na konto pocztowe jednego z pracownikow Wojewodzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie WSSE. Od pracownikow instytucji syszymy ze sanepid korzysta z oprogramowania ktore bez wiedzy uzytkownikow pozwalao przejrzec zawartosc komputera oraz prywatnych skrzynek pocztowych. Prokuratura prowadzi sledztwo w sprawie przekroczenia uprawnien przez szefowa lubelskiego sanepidu.

November 14, 2024 | science

3 września 2024 r. jeden z pracowników lubelskiego sanepidu złożył zawiadomienie o możliwym włamaniu na skrzynkę pocztową Policja prowadzi dochodzenie w sprawie bezprawnego uzyskania informacji — przesłuchuje świadków i zbiera dane teleinformatyczne Od pracowników WSSE w Lublinie słyszymy o oprogramowaniu, z którego korzysta sanepid. Bez ich wiedzy można było zdalnie przejrzeć zawartość komputerów i skrzynek pocztowych — Ktoś o odpowiednich umiejętnościach mógłby zainstalować odpowiednie aplikacje i przejąć kontrolę nad mikrofonem oraz kamerką — tłumaczy nasz informator Więcej najnowszych informacji na stronie głównej Onetu Bezprawne uzyskanie informacji 3 września 2024 r. jeden z pracowników WSSE w Lublinie na komisariacie przy ul. Wyżynnej w Lublinie złożył zawiadomienie o możliwym włamaniu na skrzynkę pocztową. Chodzi o wyciek maila, który dotyczył działalności obecnego szefostwa sanepidu w województwie lubelskim. WSSE w Lublinie kieruje dr Maria Korniszuk, powołana jeszcze przez wojewodę Lecha Sprawkę (PiS). — W tej sprawie policjanci z 7. komisariatu prowadzą dochodzenie w kierunku art. 267 Kodeksu karnego. Policjanci obecnie wykonują czynności procesowe. Przesłuchujemy świadków i zbieramy dane teleinformatyczne. Na chwilę obecną nikt nie usłyszał zarzutów — informuje nas nadkom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. POLECAMY: Ujawniamy: nowa prezes kluczowej firmy zbrojeniowej i polityk na celowniku CBA Wspomniany przepis dotyczy bezprawnego uzyskania informacji m.in. poprzez złamanie lub ominięcie zabezpieczeń elektronicznych, lub informatycznych. Grozi za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Paragraf trzeci tego przepisu brzmi: "Tej samej karze podlega, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem lub oprogramowaniem". Jak ustaliliśmy, w ujawnionej korespondencji znajdował się m.in. list z petycją, który został wysłany do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Później okazało się, że to pismo nagle znalazło się w posiadaniu kierownictwa WSSE w Lublinie. Pracownik uznał, że ktoś mógł bez jego wiedzy wejść na prywatną oraz służbową skrzynkę pocztową i ściągnąć wysłane dokumenty. Pracownicy pod kontrolą Od kilku miesięcy od byłych i obecnych pracowników otrzymujemy niepokojące sygnały dotyczące oprogramowania, z którego korzysta Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Lublinie. Chodzi o program do inwentaryzacji, monitorowania oraz zapewnienia bezpieczeństwa IT w firmach lub instytucjach publicznych. Jest wyposażony w zaawansowaną technologię umożliwiającą zdalny dostęp do innego komputera przez sieć lokalną. Twórcy oprogramowania chwalą się, że dzięki niemu można mieć "pełny dostęp do zasobów nad plikami i aplikacjami na zdalnym komputerze". Znamy jego nazwę, ale ze względów bezpieczeństwa nie podajemy jej do publicznej wiadomości. — Program zezwala na zdalne zarządzanie wszystkimi komputerami, które znajdują się w danej sieci. Jeżeli chcemy zainstalować jakąś istotną poprawkę systemu na wszystkich jednostkach, to możemy to zrobić — mówiąc kolokwialnie — jednym kliknięciem. W teorii to oprogramowanie znacznie ułatwia pracę informatykom, ale jego możliwości są większe. Wszystko zależy od tego, jakie są zainstalowane moduły, które pozwalają na większą ingerencję — mówi nam osoba, która korzystała z tego oprogramowania. W praktyce wyglądało to tak, że dzięki odpowiedniemu rozszerzeniu informatyk lub inna osoba, z pozycji administratora, mogła wejść na dowolny komputer w WSSE w Lublinie bez wiedzy użytkownika. Od pracowników słyszymy, że nikt nie było żadnych powiadomień ani ostrzeżeń. Tymczasem każdy powinien mieć świadomość, że ktoś "grzebie" w jego jednostce. PRZECZYTAJ: Szef CBA uratował karierę Przemysława Czarnka. Wyznania "agenta Krzyśka" — Załóżmy taką sytuację — ktoś z kierownictwa ma spotkanie online np. z wojewodą lub innym ważnym urzędnikiem. Łącząc się zdalnie z komputerem, nie tylko słyszymy, o czym rozmawiają, ale również można nagrać całą rozmowę. Systemy operacyjne mają wbudowaną taką funkcję. A ktoś o odpowiednich umiejętnościach mógłby zainstalować odpowiednie aplikacje i przejąć kontrolę nad mikrofonem oraz kamerką — tłumaczy nasz informator. Pracownicy WSSE w Lublinie, z którymi udało nam się porozmawiać, potwierdzili nam możliwości tego oprogramowania. Jedna z nich opowiedziała nam o swoich dziwnych doświadczeniach. — Raz zdarzyła się taka sytuacja, że kiedy nic nie robiłam na komputerze, nagle kursor myszki zaczął sam się przesuwać i został otwarty jeden z folderów. Nie zgłaszałam żadnej awarii. Nie dostałam też żadnego komunikatu, że ktoś chce coś robić na moim komputerze — mówi nam jedna z pracowniczek sanepidu. Sanepid uspokaja Dowiedzieliśmy się, że w sprawie wykorzystywania programu mieli zainterweniować informatycy WSSE w Lublinie, którzy dostrzegali zagrożenie. Od kilku tygodni ten problem już nie występuje. Kierownictwo sanepidu w Lublinie zapewnia, że oprogramowanie, z którego korzysta, jest w pełni legalne. — WSSE w Lublinie korzysta z legalnego oprogramowania służącego do stałego monitorowania funkcji sprzętu i oprogramowania użytkowanego przez pracowników w celu ochrony infrastruktury oraz danych — mówi nam Agnieszka Dados, rzecznik prasowy WSSE w Lublinie. ZOBACZ: Tajna drukarnia PiS w garażu. Ruch zespołu Romana Giertycha I dodaje: — Ze względów bezpieczeństwa, nie możemy ujawniać szczegółów dotyczących nazwy tego oprogramowania. Oprogramowanie to nie posiadało i nie posiada funkcji umożliwiającej zdalny dostęp do kamer i mikrofonów na komputerach użytkowników, zarówno za ich wiedzą, jak i bez niej. Jak ustaliliśmy, wojewoda lubelski nie miał wiedzy o opisanych przez nas zdarzeniach. Nie wiemy, czy wiedział o nich Główny Inspektor Sanitarny, ponieważ nie odpowiedział na nasze pytania. Śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień Jak informowaliśmy, Prokuratura Rejonowa Lublin-Południe prowadzi śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez Lubelskiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. — Chodzi m.in. o złośliwe nękanie pracownika WSSE w Lublinie, co polegać miało na polecaniu świadczenia pracy poza czasem pracy, nadmiernemu obciążaniu obowiązkami służbowymi, wysyłaniu w delegację wbrew woli pokrzywdzonej osoby, przeniesieniu do innego oddziału bez uzasadnienia względami kadrowymi, a także ujawnieniu innym osobom prywatnej korespondencji pokrzywdzonej osoby, czym działano na szkodę interesu prywatnego pokrzywdzonego — tłumaczy prokurator Agnieszka Kępka, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie. Nikt jeszcze nie usłyszał zarzutów. Czynności nie zostały zakończone. Obecnie trwa przesłuchiwanie świadków.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS