Po kilkanascie godzin dziennie walczyli w ulewie. Szesciu mezczyzn uratowao po miasta

Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Prawdziwą walkę o ujęcia wody pitnej w trakcie powodzi na Dolnym Śląsku stoczyli w niedzielę i poniedziałek pracownicy jeleniogórskiego przedsiębiorstwa wodociągowo-kanalizacyjnego. Sześciu przedstawicieli "Wodnika" zabezpieczyło w sumie trzy zakłady. "Najpierw uratowali ujęcia górskie — Leśniczówkę i Kamienną Wieżę, a później Grabarów. Dwa dni po kilkanaście godzin stali w ulewie, w lesie, ręcznie wyciągając z Polskiego Potoku i Sopotu wszystko, co niósł żywioł: kamienie, gałęzie, liście, śmieci. Nie poddali się nawet wtedy, gdy wydawało się, że Leśniczówka jest nie do uratowania" — czytamy na profilu Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji "Wodnik". Przeczytaj także: Dramat w Głuchołazach. Mieszkańcy są wstrząśnięci. "Zabrakło tygodnia" To oni uratowali ujęcia wody pitnej w Jeleniej Górze. "Kłaniamy im się nisko" Przedstawiciele "Wodnika" opisali, że gdyby nie walka z rzeką Bóbr wdzierającą się do ujęcia, bez wody zostałoby całe Zabobrze i część śródmieścia. "Na zdjęciu są zmęczeni, ale uśmiechnięci. Pracownicy Wodnika. Jelenia Góra kłania im się nisko" — czytamy we wpisie. Na zdjęciu zobaczyć można sześciu uśmiechniętych pracowników firmy. Dzięki ich działaniom woda w mieście jest zdatna do picia. Jelenia Góra walczy z wysoką wodą. Miasto zmaga się z żywiołem Jelenia Góra z powodzią walczyła zwłaszcza w niedzielę. Wiele ulic miasta zostało zalanych. Początkowo pojawiały się doniesienia, że wały przeciwpowodziowe przy jednej z ulic zostały przerwane . Informacja ta została jednak później zdementowana. Służby podały wówczas także komunikat dotyczący wody w kranach, która miała nadawać się do spożycia tylko po przegotowaniu. Śledź relację: Uszkodzony wał na Nysie, woda zalewa miasto. Helikoptery w akcji [RELACJA NA ŻYWO]