Brutalny atak na kobiete w centrum Warszawy. "Chore ze mia jeszcze noz w rece"

Daria Bambalina sytuację opisała na swoim Instagramie. "»Bardzo przepraszam za mój wygląd, ale wczoraj uderzył mnie w twarz Pan na ulicy«. Myślę że tak będę teraz zaczynała każde spotkanie, i to jest nienormalnie chore! Nienormalnie, że spacerując w centrum Warszawy z koleżanką i psem, Pan najpierw chciał przejechać Cię swoim rowerem ze słowami »Spier****jcie« i dalej wyskoczył z rowera i za nic uderzył mnie w twarz. Chore, że Pan miał jeszcze nóż w ręce" — napisała kobieta. "Chore, że policja nic nie zrobiła, powiedziała, że Pani nic nie stało strasznego, że nie uderzył nożem, jest trzeźwy i może iść do domu. I JEGO PUŚCILI! Że mogą dać mu mandat za to, że jechał nie droga rowerową. Chore, że dalej chodzi po mieście, i nikt mi nie podał jego danych, bo jest RODO. Kłamał, nie do końca wiem, czy w ogóle sprawdzili jego dokumenty. Pan jest z Ukrainy, powiedział, że ma 37 lat, pracuję na budowie, nie ma pieniędzy także mandatu i tak nie zapłaci, i że w ogóle jego to wszytko nie obchodzi (niestety, mówił to nie najlepszymi słowami). Podał swój adres policji, ale myślę, że skłamał, bo sprawdziliśmy adres i nie ma takiego domu" — kontynuuje w swoim wpisie. W rozmowie z Wirtualną Polską kobieta dodała, że gdy mężczyzna ją zaatakował, to na pomoc ruszyli pracownicy pobliskiej restauracji, którzy go obezwładnili. — Chciałbym zaznaczyć, że policjanci sami podjęli interwencję w związku z tym, że zauważyli sprzeczkę osób — mówi z kolei Jakub Pacyniak z policji w Śródmieściu. Zapewnia, że policja posiada dane agresywnego mężczyzny i ustala przebieg całej sytuacji. Kobieta cały czas odczuwa skutki ataku na nią. — Boli mnie głowa, boli mnie nos. Mój wzrok nie jest najlepszy, bo gorzej widzę. Czuję nudności. Nikt do końca nie wie, co jest z moją głową i nosem, dziś mam mieć dodatkowe badania — powiedziała w rozmowie z WP. Świadkowie, do których dotarł portal, potwierdzają wersję wydarzeń poszkodowanej kobiety.