Home/health/25 lat wiezienia za niewinnosc Zwrot w gosnej sprawie Wojciecha Pyki

health

25 lat wiezienia za niewinnosc Zwrot w gosnej sprawie Wojciecha Pyki

Prokurator Generalny Adam Bodnar poleci przeprowadzenie analizy akt postepowania w sprawie Wojciecha Pyki skazanego przez Sad Okregowy w Swidnicy na kare 25 lat wiezienia. Do konca wrzesnia zapadnie decyzja o mozliwym wniesieniu kasacji. Historie mezczyzny ktora porownywana jest ze sprawa Tomasza Komendy opisywalismy w Onecie.

September 19, 2024 | health

Prokuratura już raz analizowała akta sprawy, a Sąd Najwyższy dwukrotnie nie znalazł podstaw do wznowienia postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem W komunikacie czytamy, że jeśli śledczy nie znajdą do końca września podstaw do wniesienia kasacji, zajmą się oceną sprawy pod kątem wniesienia skargi nadzwyczajnej Wojciech Pyłka od 16 lat odsiaduje wyrok za zabójstwo swojego znajomego, Janusza L. W Onecie opisywaliśmy liczne wątpliwości w tej sprawie Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu "Ponowna ocena tego postępowania i prawidłowości zapadłych orzeczeń ma m.in. udzielić odpowiedzi na pojawiające się w przestrzeni medialnej wątpliwości, czy Wojciech Pyłka jest sprawcą przypisanego mu przestępstwa zabójstwa" — czytamy w komunikacie prokuratury. "Celem prowadzonej obecnie na polecenie Adama Bodnara (...) analizy akt sprawy Wojciecha Pyłki jest stwierdzenie, czy zachodzą podstawy do zaskarżenia prawomocnego wyroku skazującego w drodze kasacji. Ocena ta będzie uwzględniała okoliczności przedstawiane przez dziennikarzy na poparcie prezentowanej przez nich tezy, że Wojciech Pyłka został niesłusznie skazany" — dodają śledczy. Prokuratura przypomina, że "prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Świdnicy został już poddany kontroli Sądu Najwyższego wskutek wniesionej przez obrońcę Wojciecha Pyłki kasacji. Sąd Najwyższy uznał wniesiony środek zaskarżenia za bezzasadny i dwukrotnie nie znalazł podstaw do wznowienia postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem". Akta postępowania w sprawie Pyłki były wcześniej analizowane w Departamencie Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej, ale przeprowadzona wówczas ocena skutkowała odmową wniesienia kasacji na korzyść skazanego. "Wcześniejsze decyzje o braku podstaw do wniesienia kasacji przez Prokuratora Generalnego nie pozbawiają Adama Bodnara uprawnienia do ewentualnego skierowania tego nadzwyczajnego środka zaskarżenia na korzyść skazanego" — czytamy w komunikacie. Stanowisko Departamentu Postępowania Sądowego zostanie zaprezentowane Bodnarowi do 30 września 2024 r. "W sytuacji stwierdzenia braku podstaw do wywiedzenia kasacji akta sprawy zostaną poddane ocenie w kierunku skorzystania przez Prokuratora Generalnego z innego nadzwyczajnego środka zaskarżenia prawomocnych wyroków, tj. skargi nadzwyczajnej" — wyjaśnia PK. Sprawa Wojciecha Pyłki O historii Wojciecha Pyłki pisaliśmy m.in. w reportażu pt. "Nie mieli na niego nic, został skazany na 25 lat. Wstrząsające fakty" . Mężczyzna od 16 lat odsiaduje wyrok za zabójstwo swojego znajomego, Janusza L. Wiszące ciało mężczyzny sąsiedzi znaleźli w jego mieszkaniu w Wałbrzychu, 31 stycznia 2008 r. Przybyły na miejsce lekarz nie znalazł śladów działania osób trzecich. Gdy w protokole zapisał, że było to samobójstwo, policjanci nie zabezpieczyli w mieszkaniu żadnych śladów. Nie zrobili nawet zdjęć. Sprawa pewnie zostałaby umorzona, gdyby nie informacja o wieży stereo z mieszkania Janusza, którą serwisant sprzętu RTV Wiesław K., już po śmierci mężczyzny, rozpoznał u małżeństwa, któremu naprawiał telewizor. Policjanci ustalili, że wieżę małżeństwu sprzedał Bogumił K., Rom, który znał się z Januszem L. i często pił z nim alkohol. Gdy go zatrzymali, sugerowali mu, że Janusz sam się nie powiesił, tylko został zabity. Wtedy Rom przyznał, że był w jego mieszkaniu i widział, jak został powieszony. Gdy sypał nazwiskami osób, które miały to zrobić, okazywało się, że ten siedzi, ten nie żyje, a tamten był w szpitalu. W końcu padło na Wojciecha Pyłkę. Monika, konkubina Bogumiła, próbowała tłumaczyć policjantom, że wieża, którą sprzedali sąsiadom, była jej. Policjanci nie chcieli jej wierzyć. Dla świętego spokoju przystała więc na ich wersję. Były policjant: Niewinny człowiek w więzieniu. Porównuje go do Komendy W czasie śledztwa wyszło na jaw, że Janusz miał dwie wieże i obie wciąż leżą w magazynie zarządcy budynku, gdzie trafiły rzeczy z jego mieszkania. Dla prokuratury nie miało to już żadnego znaczenia. Sprawa zabójstwa została oparta na fałszywej informacji. Podczas przesłuchania Bogumił K. miał mówić policjantom, że Pyłka kopnął Janusza w twarz, okładał go pięściami, dusił, zrobił pętle na szyję, a potem razem posadzili go na krześle. Gdy Pyłka w nie kopnął, Janusz zawisł na lince. W kolejnej jego opowieści nie było już krzesła. Twierdził, że Pyłka uniósł lekko Janusza, założył pętlę, a potem puścił. Ciekawe jest to, że w mieszkaniu L. nie było żadnego krzesła. Poza tym sekcja zwłok nie wykazała u Janusza żadnych obrażeń, a biegli w swojej opinii stwierdzili, że wersje dotyczące sposobu wieszania Janusza, podawane przez Bogumiła K., są niewiarygodne. Według Roma oprócz niego i Pyłki w mieszkaniu Janusza były także dwie kobiety: Kinga i Wioletta, które brały udział jedynie w rozboju, a także Tomasz Sz. – kuzyn jego konkubiny – i on z kolei uczestniczył w zabójstwie. Jedynym dowodem obciążającym Pyłkę były zeznania Bogumiła, z których później się wycofał. Stwierdził, że wszystko zmyślił, bo bał się policji. Potem jeszcze kilka razy zmieniał treść wyjaśnień. Pyłka nigdy nie przyznał się do zabójstwa. W 2010 r. został skazany na 25 lat więzienia, Bogumił K. dostał 15 lat odsiadki za współudział, a Tomasz Sz. na podstawie tego samego materiału dowodowego został uniewinniony. Śledczy przyjęli, że Janusz został zabity w nocy z 23 na 24 stycznia (choć w akcie oskarżenia mowa jest o zbrodni między 24 a 25 stycznia). Pominęli jednak fakt, że dwa jego telefony były aktywne jeszcze przez następne dni: 24, 25 i 30 stycznia. Z jednego z telefonów wysyłano SMS-y na dwa inne numery. Po nich przychodziły odpowiedzi. Ostatni SMS z numeru L. został wysłany 30 stycznia. W akcie oskarżenia prokuratura w ogóle się do tego nie odniosła. Nie wiadomo kto do kogo i skąd pisał wiadomości oraz jaka była ich treść. Nikt tego nie sprawdził. Nie wiadomo też, czy w kolejnych tygodniach nikt wciąż nie korzystał z telefonów Janusza. Policja miała jedynie bilingi za styczeń. A telefonów Janusza nikt nie zabezpieczył i nie wiadomo, co się z nimi stało. Do magazynu wraz z innymi jego rzeczami nie trafiły. Gdyby okazało się, że to Janusz pisał ujawnione w bilingach SMS-y, cały akt oskarżenia, a także późniejszy wyrok sądu ległyby w gruzach. Kwestie te zostały podniesione we wniosku o wznowienie postępowania przez obrońcę Pyłki. Nawet Prokuratura Krajowa uznała, że sprawa SMS-ów powinna zostać zbadana i wyjaśniona. Jednak Sąd Najwyższy – ze względów formalnych, a nie merytorycznych – się na to nie zgodził. Decyzja zapadła w marcu 2021 r.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS