Home/entertainment/Zamieszanie z milionami dla spoki Olgi Tokarczuk. Prawica oburzona. Firma odpowiada nie zalegamy z patnosciami

entertainment

Zamieszanie z milionami dla spoki Olgi Tokarczuk. Prawica oburzona. Firma odpowiada nie zalegamy z patnosciami

Sundog spoka zaozona m.in. przez Olge Tokarczuk otrzyma od Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiebiorczosci blisko 17 mln z na technologie do tworzenia gier. Czesc opozycji w negatywny sposob zareagowaa na taka decyzje PARP wytykaja rzadowi ze "przeznaczaja miliony na spoke na minusie". Sundog odpowiada "Szeroko komentowana ubiegoroczna strata ksiegowa nie oznacza ze spoka zalega z jakimikolwiek patnosciami". A ekspert branzy gier w rozmowie z Onetem mowi o podstawowym problemie podobnych konkursow.

October 15, 2024 | entertainment

Sprawę na początku ubiegłego tygodnia nagłośnił "Puls Biznesu" . Gazeta podała, że we wrześniu Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) ogłosiła wyniki naboru wniosków w ramach Ścieżki SMART, której celem jest wsparcie działalności mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy złożyli ponad 2,7 tys. wniosków o dofinansowanie na łączną kwotę prawie 24 mld zł. Pozytywnie oceniono 201 projektów na kwotę ponad 1,4 mld zł. Gazeta zauważyła, że największa dotację wśród firm z branży gier otrzymała firma Sundog. "Przyznana kwota dofinansowania to 16,9 mln zł. Wniosek złożony przez spółkę otrzymał 21 punktów, co uplasowało go na wysokiej, 18. pozycji w tym naborze" — podał "PB". Sundog to zarejestrowana w 2022 r. spółka growa. Jej współzałożycielką, akcjonariuszką i członkinią rady nadzorczej jest noblistka Olga Tokarczuk. Trzon zespołu Sundoga tworzą osoby z dużym doświadczeniem w branży gier. Spółka pracuje nad autorskim tytułem "Ibru". To gra inspirowana twórczością Tokarczuk, głównie książką "Anna In w grobowcach świata". Co ważne, Sundog dofinansowanie z PARP przeznaczy jednak nie na grę, tylko stworzenie systemu InteGra, które ma pomóc tę grę przygotować. W rozmowie z Onetem podkreśla to Marcin Kosman, współwłaściciel better. gaming agency, wspierającej deweloperów, wydawców i dystrybutorów w zakresie PR, były redaktor naczelny serwisów Gamezilla i Polygamia, autor książki "Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych". — Warto zwrócić uwagę, że dofinansowanie nie jest na grę, lecz narzędzie, które ma pomóc stworzyć tę grę. 17 mln zł to bardzo dużo — mniej więcej tyle kosztowała cała produkcja "The Invincible" od Starward Industries. A przecież wartość narzędzia oszacowano na prawie 24 mln, bo spółka musi dołożyć jeszcze swoją część — komentuje. Po nagłośnieniu sprawy na prawej stronie sceny politycznej pojawiło się oburzenie . Powszechnie wiadomo, że Tokarczuk nie jest osobą szczególnie cenioną przez prawicowych polityków i przychylne im media. Nie dziwi więc fakt, że właśnie to środowisko żywo skomentowało sprawę z dotacją dla Sundog. Opozycja wytyka rządowi, że zamiast m.in. pomóc powodzianom, wolą "przeznaczać miliony na spółkę na minusie". Michał Woś, poseł PiS, napisał, że "afera Tokarczuk jest większa niż spójne psychologicznie postacie z gier". "Rząd sypie miliony na spółkę na minusie, grant cztery razy wyższy niż dla innych. Zwykłe firmy mogą tylko pomarzyć o takim wsparciu. Ile jeszcze publicznych pieniędzy trafi do »swoich«? To skandal, nie rozwój!" — ocenił. "17 mln zł państwowej dotacji od ekipy Donalda Tuska dla spółki Olgi Tokarczuk produkującej gry. A powodzianie nie mogą się doczekać cały czas rządowej pomocy" — napisał z kolei Janusz Kowalski. W podobnym tonie wypowiadał się Radosław Fogiel czy Sebastian Kaleta. Pozostaje pytanie, czy powinniśmy łączyć m.in. powódź z dofinansowaniem w sektorze gier . Marcin Kosman mówi krótko: — To czysta demagogia, jak to w polityce bywa. W poprzednim odcinku zamiast gier mieliśmy TVP, a zamiast powodzian — onkologię. O komentarz do sprawy poprosiliśmy też medioznawcę Jacka Wasilewskiego. — Wydaje mi się zupełnie naturalne, że spółka, w której ludzie kultury mają pewne pieniądze i starają się je w różny sposób ulokować, dostaje dotację. Nie ma w tym nic złego, jeżeli spółka spełnia wymagania dotacyjne i przeszła cały proces. Wniosek na pewno miał recenzentów — komentuje dla Onetu. — Nie słyszałem o argumentacji PARP, ale jeżeli moja spółka otrzymałaby dotację, a ja byłbym pisarzem i wydawał książki, a to mi się zdarza, to nie widziałbym w tym nic zdrożnego, skoro spełniam wszystkie warunki i współpracowałem z ludźmi, którzy potrafią coś takiego wypracować. Jeżeli ktoś jest osobą inteligentną i przedsiębiorczą na tyle, żeby wydawać bardzo wysoko sprzedające się książki, to również można się spodziewać, że jest w stanie wejść w spółkę, która ma przed sobą przyszłość — tłumaczy. Wasilewski zwraca też uwagę na nieprawidłowości w funkcjonowaniu IDEAS NBCR, czyli polskim ośrodku badawczym zajmującym się sztuczną inteligencją. — Po tych wszystkich aferach wydaje mi się, że osoby, które obecnie zarządzają takimi funduszami, dbają szczególnie o pewne procedury. Natomiast każda okazja jest dobra do tego, żeby wieszać psy na przeciwniku. Zwłaszcza jeśli samemu ma się za uszami — ocenia. I dodaje: — Dopóki nie będzie udowodnione, że system dotacyjny jest taki jak za PiS, należy się wstrzymać z tą oceną. Do sprawy postanowił odnieść się także zarząd spółki Sundog. W oświadczeniu przekazano , że "ocena projektów w programie jest autonomiczna i przeprowadzana przez ekspertów zewnętrznych, którzy oceniają wnioski na podstawie określonych kryteriów, takich jak innowacyjność, zdolność do skutecznego wdrożenia, osiągnięcia zamierzonych celów i potencjał wzrostu. Projekt, który złożyliśmy, otrzymał 21 punktów z 25 możliwych. [...] Podkreślamy, że decyzja PARP o przyznaniu Sundog dofinansowania wynika z transparentnych zasad konkursu, którego celem jest wspieranie innowacyjnych projektów, niezależnie od osób zaangażowanych w ich realizację". Sundog w komunikacie podkreśla, że projekt będzie realizowany zgodnie z harmonogramem, we współpracy z około trzydziestoosobowym zespołem specjalistów, których "prace badawcze umożliwią rzetelne stworzenie technologii, u której podstaw leżą nauki psychologiczne, AI, groznawcze". Kluczowymi podwykonawcami projektu będą Uniwersytet SWPS, Politechnika Wrocławska, Goat Gamez oraz Stowarzyszenie GameUp. "Pierwszą grą, która powstanie na jego bazie będzie »Ibru« — gra osadzona w świecie przedstawionym przez Olgę Tokarczuk w książce »Anna In w grobowcach świata«. Fakt, że gra może korzystać z twórczości jednej z najważniejszych pisarek światowych, sprawi, że będzie miała również ogromne znaczenie kulturotwórcze i będzie w unikatowy, a jednocześnie masowy sposób promowała polską sztukę w świecie" — podkreślił zarząd. Jak czytamy, "Olga Tokarczuk jest współzałożycielką, jedną z trzydziestu akcjonariuszy spółki i przewodniczącą rady nadzorczej. Sprawuje nadzór kreatywny nad projektem powstania gry na podstawie jej książki. Spółce zaufało również wielu innych inwestorów, dzięki którym możemy pracować i realizować ten wyjątkowy, interdyscyplinarny projekt". O komentarz do sprawy poprosiliśmy Uniwersytet SWPS. Otrzymaliśmy wiadomość, że: "SWPS jest jednym z podwykonawców części prac badawczych zaplanowanych do realizacji w tym projekcie. Jako podwykonawca nie znamy oczywiście treści ocen PARP". Pozostaje jeszcze kwestia 360 tys. zł straty za ubiegły rok spółki Sundog, którą tak chętnie podchwycili politycy prawicy. "Szeroko komentowana ubiegłoroczna strata księgowa Sundog nie oznacza, że spółka zalega z jakimikolwiek płatnościami. Startupy na początkowym etapie działalności inwestują w rozwój technologii i produktów, zanim zaczną je sprzedawać i generować zysk. Proces ten jest kluczowy dla stworzenia nowatorskich rozwiązań. Dzięki celowym dotacjom unijnym jak FENG, projekty takie jak nasz przyniosą w przyszłości korzyści nie tylko udziałowcom i pracownikom, ale również przyczynią się do rozwoju gospodarki krajowej i wzmocnienia pozycji Polski na globalnym rynku gier" — przekazał zarząd spółki w oświadczeniu. — Tworzenie gier ma postać cyklu, nie ma nic osobliwego w tym, że firma notuje straty przez np. trzy lata, by potem w kolejnym roku odnieść spektakularny zysk — komentuje Marcin Kosman. — W teorii większy niepokój powinien budzić fakt, że mówimy o spółce założonej dwa lata temu, ale doświadczenie i wcześniejsze projekty nie są istotnym kryterium przy ocenie wniosków w konkursie. Mój podstawowy problem z podobnymi konkursami to epilog każdego dofinansowania — brakuje profesjonalnego post mortem , w którym oceniano by, jak obietnice i wizje z wniosku przełożyły się na gotowy produkt. O komentarz zwróciliśmy się także do PARP. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS