Syn Jerzego Kuleja o ojcu wszystko co osiagna kosztowao przede wszystkim rodzine

Jerzy Kulej był dwukrotnym złotym medalistą olimpijskim w boksie. Na najwyższym stopniu podium stanął w Tokio w 1964 r. oraz cztery lata później w Meksyku. W kinach można już oglądać film "Kulej. Dwie strony medalu" w reżyserii Xawerego Żuławskiego . Jego pomysłodawcą jest syn sportowca. — Pomysł kiełkował już od wielu, wielu lat. Jak byłem małym chłopcem, kiedy towarzyszyłem tacie na spotkaniach z młodzieżą, z dziennikarzami, przysłuchiwałem się jego kwiecistej opowieści o swoich dokonaniach i o swoim życiu. Pomyślałem sobie, że to byłby fajny temat, ale to wtedy były takie niewinne marzenia małolata . Natomiast, kiedy tata wydał pierwszą biografię, potem uzupełniliśmy ją w drugim wydaniu i wydaliśmy już po jego odejściu pełną biografię, to było taką naturalną, instynktowną moją reakcją na to, że trzeba coś z tym robić dalej i spróbować to zekranizować. Po długich latach bardzo trudnych i wielkich wysiłków udało mi się to. Trafiłem na wspaniałych ludzi. Jedyną moją wielką zasługą jest to, że znalazłem fantastyczną firmę Watchout Studio Production, która fantastycznie po mistrzowsku zrealizowała film o mistrzu — mówi Waldemar Kulej Plejadzie. Syn Jerzego Kuleja o ojcu: wszystko, co osiągnął, kosztowało przede wszystkim rodzinę Jaka była reakcja, kiedy syn legendarnego pięściarza po raz pierwszy zobaczył film? — Na początku pomyślałem, że film jest doskonały, natomiast jeszcze nie była to pełna wersja, więc czekałem na dokończenie i jak już obejrzałem tę właściwą wersję, byłem przekonany i pewny, że film znajdzie odzew wśród publiczności — zaznacza Waldemar Kulej. Twórcy filmu "Kulej. Dwie strony medalu" nie ograniczyli się tylko do ukazania sportowej strony mistrza. Pokazali również jego niedoskonałości i rozrywkowy tryb życia, jaki prowadził poza treningami. — Film byłby bardzo cukierkowy, gdyby pokazywał tylko jedną stronę życia mojego taty. Przecież wiadomo, że to wszystko, co osiągnął, to musiało kosztować bardzo dużo, a kosztowało przede wszystkim rodzinę, nas, ponieważ tata, no, niestety miał skłonności do korzystania w pełni z życia, do towarzystwa kobiet, do picia alkoholu . W związku z tym to wszystko spowodowało, że to jego życie było dwuwymiarowe. Miał i te wspaniałe strony, i również tę szarą stronę. (...) Wszyscy mamy wady — mówi nam syn złotego medalisty olimpijskiego. Równie ważną co Jerzy Kulej postacią w filmie jest jego pierwsza żona, Helena (w tej roli Michalina Olszańska ). — Zostałem zaskoczony przez scenarzystę, który wpadł na taki pomysł. Po długich dyskusjach i rozmowach z moją mamą, prowadzonych na długim dystansie czasowym, doszedł do wniosku, że nie będziemy robić filmu jednostronnego, tylko o jednej osobie, bo to byłoby sztampowe i pewnie mogłoby nie znaleźć uznania wśród odbiorców. Natomiast to, co opowiedziała mu mama, stwierdził, że to jest temat pierwszoplanowy. Dziękuję, że moja mama wyszła z cienia i jej zasługi w życiu i w dokonaniach mojego ojca zostaną, mam nadzieję, dzięki temu filmowi docenione — zdradza Waldemar Kulej. Na ekranie pokazana została m.in. scena, gdy Helena Kulej powala męża jednym ciosem. Sytuacja ta rzeczywiście miała miejsce, jednak odbyła się w nieco innych okolicznościach. — Film się rządzi swoimi prawami. Trzeba go zrobić tak, żeby był spójny, żeby to wszystko miało pewną kolejność, dlatego trzeba było dobrać w taki sposób to miejsce, żeby to odpowiadało potrzebom reżysera . I zrobili to doskonale — podsumowuje nasz rozmówca. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .