Blogs
Home/entertainment/Sandra Drzymalska jak zabijanie zwierzat moze byc rozrywka WYWIAD

entertainment

Sandra Drzymalska jak zabijanie zwierzat moze byc rozrywka WYWIAD

Trzeba byo wejsc w przeszosc Simony w jej modosc. Nam sie wydaje ze ona ucieka od rodziny tymczasem bya do niej silnie przywiazana. Rodzina ja uksztatowaa dzieki niej bya kim bya. Miosc do natury i zwierzat to jedno ale Simona nosia w sobie potrzebe stworzenia domu w ktorym czua sie bezpiecznie i bya akceptowana o znalezieniu przez nia miejsca w sercu puszczy daleko od rodzinnej Kossakowki opowiada Onetowi Sandra Drzymalska aktorka ktora wcielia sie w postac Simony Kossak w filmie Adriana Panka pod tym samym tytuem. W kinach od 22 listopada.

November 09, 2024 | entertainment

Mariola Wiktor: Gratuluję nagrody za kreację Bronki w "Białej odwadze" Marcina Koszałki na festiwalu w Gdyni. Na polskie ekrany wchodzi tymczasem kolejny twój film "Simona Kossak" Adriana Panka. Bronka z "Białej odwagi" to zupełne przeciwieństwo Simony Kossak . Pierwsza tkwi w potrzasku rodziny, jest bezsilna, nic nie może zmienić, druga wyrywa się z rodzinnego domu i szuka własnej drogi. Czy to nie jest wspaniałe w zawodzie aktorki, że może mierzyć się z tak skrajnie odmiennymi postaciami i sytuacjami? Bez lęku o zaszufladkowanie. Sandra Drzymalska: Tak, to jest powód, dla którego wybrałam ten zawód. On daje możliwość mierzenia się z postaciami wielowymiarowymi, skomplikowanymi wewnętrznie. Mam szczęście obcować z bohaterkami nieoczywistymi, każda to nowe aktorskie wyzwanie. Bronka musi powściągać emocje, które w niej kotłują, jest w sytuacji kobiety, która nie ma głosu, której zdanie się nie liczy. Żyje w kompletnie innych czasach i warunkach niż Simona, która bierze swój los we własne ręce. Nie jest to łatwe, musi zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu, ale ma w sobie ogromną determinację. Wbrew pozorom obie postaci nie są tak bardzo dalekie od siebie. W jakim sensie? Obie, choć tak bardzo różne, łączy to, że mają w sobie wielką wrażliwość, mocno kochają i cierpią, kiedy ich uczucia zostają zranione, odrzucone, podeptane. Czyli jest jednak coś, co spaja twoje bohaterki. Zaszufladkowanie ci jednak nie grozi, no ale z drugiej strony, czy nie irytuje cię, że stałaś się ostatnio ekspertką od... zwierząt? Najpierw osiołek w "IO" , a teraz sarenki. Jak ci się z nimi grało? Nie... (śmiech!) Nie podchodzę do tego w ten sposób. Darzę zwierzęta miłością i czułością. One są w stanie oddać nam to samo. Ja też od zwierząt niczego nie wymagam. Kiedy jestem na planie, to pragnę, by miały jak najlepsze warunki, by nie były do niczego zmuszane. Granie ze zwierzętami jest to niesamowita dla mnie przygoda. W jakimś momencie poczułam się częścią ich stada. Sarny są strachliwe, ja także jestem strachliwa. Kiedy kończyliśmy zdjęcia, było mi bardzo przykro, bo ja się do tych sarenek naprawdę przywiązałam. No właśnie. Jak myślisz, co takiego jest w tobie, że te zwierzęta tak lgną do ciebie, tak szybko cię akceptują? Myślę, że ja po prostu nie stawiam człowieka ponad zwierzę. Darzę je wszystkie ogromną miłością, szacunkiem, a one czują, że nie wyrządzę im krzywdy, że mam wielką empatię do nich, że nie ma we mnie strachu, lęku obcując z nimi i to także być może je przyciąga. Simona jest kilka razy atakowana przez samca sarny i raniona boleśnie. To jej jednak nie odstrasza. Czy te ataki wynikały z tego, że samce czuły się zagrożone jej obecnością i faktem akceptacji przez sarenki? Samce są bardzo terytorialne. W okresie rui bywają bardzo silne i agresywne. To wiąże się z ich gospodarką hormonalną w tym czasie. Urządzają często walki między sobą w okresie rui. Czy akceptacja zwierząt sprawiła, że naprawę poczułaś się Simoną? Tak. Był to dla mnie niezwykle wzruszający moment, kiedy weszłam do zagrody saren po raz pierwszy. Grupa, która się nimi opiekowała miała wiele obiekcji, czy ten sarny w ogóle będą pracować z nami na planie, bo ich się nie da przygotować, czy będą w kontakcie ze mną, czy w ogóle mnie zaakceptują? To było nie do przewidzenia. Kiedy kręciliśmy trudne emocjonalnie dla nas aktorów sceny, pełne gwałtownych napięć, to były one realizowane w ten sposób, że powstawały osobno, a potem oddzielnie kręciliśmy sarny, ponieważ dzięki temu nie dopuszczaliśmy, by zwierzęta czuły moje negatywne emocje. Sarny są bardzo płochliwe, wrażliwe, dbaliśmy o to, by nie straciły do mnie zaufania. Zwierzęta to jak widać wymagający partner. Jednak nie tylko one. Jak się przygotowywałaś do twojej pierwszej biograficznej roli ? O młodej Simonie Kossak nie mamy bowiem zbyt wielu informacji. Czy mimo tego chciałaś być jak najbliżej niej, najwierniej ją sportretować, czy też raczej nasycić ją swoimi emocjami i potraktować Simonę jako pretekst? Nie, towarzyszyło mi na początku sporo lęku, bo to jest pierwsza moja postać biograficzna, którą miałam szansę zagrać. W związku z tym, że faktycznie nie mieliśmy zbyt wielu informacji i materiałów o Simonie z czasów jej młodości, kiedy była po magisterce, a przed doktoratem, wiec powiedziałam Adrianowi Pankowi, że jedyne co mogę zrobić, to potraktować ją najuczciwiej, jak potrafię i tym się kierowaliśmy. Myślę też, że jestem w podobnym wieku jak Simona wtedy, więc pomogło mi też to, że jestem młodą dziewczyną i mam podobne rozterki, chcę kochać, potrzebuje poczucia bezpieczeństwa. Większość materiałów, jakie posiadamy na temat Simony pochodzi z czasów, gdy miała 40-50 lat, realizowała swoje słynne audycje radiowe. Trzeba więc było wejść w przeszłość Simony, w jej młodość. Nam się wydaje, że ona uciekła od rodziny, tymczasem była do niej silnie przywiązana. Rodzina ją ukształtowała, dzięki niej była, kim była. Miłość do natury i zwierząt to jedno, ale Simona nosiła w sobie potrzebę stworzenia domu, w którym czuła się bezpiecznie i była akceptowana. Bardzo wiele dały mi rozmowy o Simonie z Joanną Kossak, jej chrześnicą oraz z Adrianem. Zależało nam, by nasza ekranowa Simona była jak najbardziej prawdziwa, szczera, uczciwa. Za co podziwiasz Simonę? Miała w sobie dużo z dziecka i to bardzo mnie zafascynowało w niej. Nosiła w sobie czystość, niewinność, naiwność i to także wyczuwały zwierzęta. Podchodziła z wielką miłością do życia, ale z drugiej strony była również walcząca, jeśli chodzi o swoje prawa. Nie robiła niczego wbrew sobie, była bardzo uparta, wiedziała, co jest dla niej ważne. Była niezwykle silną, charyzmatyczną osobowością. Może być wzorem i inspiracją dla nowoczesnych kobiet, które idą po swoje, nie zrażając się trudnościami. Budowanie roli na takich kontrastach to była niezwykła przygoda. Jak tak cię słucham, to myślę sobie, że Simona ma z tobą wiele wspólnego charakterologicznie. Czy się mylę? Nie, chociaż kiedy zaczynałam ją grać, to wydawało mi się, że nie mamy ze sobą wiele wspólnego, poza tym, że obie kochamy zwierzęta i jesteśmy blisko natury. Myślałam więc, że muszę to wszystko stworzyć, z czasem dostrzegłam jednak sporo podobieństw. Wiele dała mi lektura książki "Serce i pazur". Lepiej wtedy zrozumiałam wrażliwość i czułość Simony wobec zwierząt. Była bardzo uważną osobą, świetną obserwatorką świata przyrody, prekursorką ruchów ekologicznych w latach 70. XX w. Była bardzo charyzmatyczną osobowością, silną, by podjąć się walki o prawa zwierząt i puszczy. Była, jak mówisz, jedną z pionierek ruchu ekologicznego w swoich czasach. Broniła zwierząt przed myśliwymi. Przypomina mi trochę swoją postawą Janinę Duszejko z filmu "Pokot" Agnieszki Holland. Jaki jest twój stosunek do myśliwych? Nie rozumiem, jak zabijanie zwierząt może być rozrywką? Nie wiem, nie potrafię nawet wejść w skórę człowieka, który urządza polowania dla przyjemności. Mając świadomość, jak bardzo zwierzęta czują, obcując na planie z sarnami, krukami, dzikami, psami nie wyobrażam sobie, by można było coś takiego robić. Simona walczyła o życie na własnych warunkach. Czy jednak nie masz poczucia, że do końca się jej to nie udało, bo nawet w wymarzonej Białowieży musiała mierzyć się z dominacją męskich szowinistów? Tak, tylko to nie jest uwarunkowane tym, gdzie mieszkamy, ale w jakim świecie żyjemy. Simona bardzo dzielnie z tym walczyła. Czuła wewnętrzną niezgodę na to wszystko. Wiedziała, że walczy o słuszną sprawę, o to, co kocha; o zwierzęta, o ich prawa i o naturę. Miała poczucie, że jeśli ona tego nie zrobi, to nikt w jej otoczeniu nie ujmie się za dobrostanem przyrody. W fotografiach Lecha Wilczka, jej życiowego partnera, w sposobie, w jaki patrzy obiektywem na Simonę widać, że łączyła ich bliskość, intymność, choć w rzeczywistości ta relacja do łatwych nie należała. Dlaczego? Myślę, że łączyła ich niezwykle skomplikowana relacja i wielka przyjaźń. Puszcza bardzo ich do siebie zbliżyła. Doskonale rozumieli się na poziomie intelektualnym i emocjonalnym. Doszli do tego samego różnymi, okrężnymi drogami. To była miłość trudna. Myślę, ze Simona bardziej kochała Wilczka, niż on ją. Ich doświadczenia partnerskie były jednak bardzo piękne, bo znaleźć takiego człowieka, który jest bardzo blisko ciebie, rozumie cię i wspiera, nie jest łatwo. Oboje byli poturbowanymi ludźmi, próbowali znaleźć ze sobą jakich kontakt i to się udało. Trudno mi oceniać ich relację. Myślę, że wbrew pozorom byli ze sobą bardzo szczęśliwi i musieli sobie wiele dawać, skoro spędzili razem dziesiątki lat w Białowieży. W filmie pojawia się piękna refleksja Wilczka o tym, że drzewa poprzez system korzeni wspierają się wzajemnie, pomagają sobie, rozmawiają ze sobą i że takiego ekosystemu jak Puszcza Białowieska nie ma już w Europie. Dlaczego ten argument nie przemawia do tych, którzy dziś nadal wycinają drzewa? Nam się dziś bardzo trudno zatrzymać, pędzimy jak w jakimś kołowrotku, a wszystkim rządzi wielki biznes, pieniądz. Tak funkcjonuje nasz świat, ale mam wciąż nadzieję, że to się trochę zmieni i zaczniemy być bardziej odpowiedzialni za nasze środowisko. I nasz dom, w którym jesteśmy gośćmi, czyli planetę Ziemię. Czerpiemy z niej pełnymi garściami i nie zastanawiamy się nad konsekwencjami. Nie mówię o wielkich rzeczach, ale gdyby każdy z nas przestrzegał segregacji śmierci, ograniczył kupowanie wody w plastikowych butelkach, to te małe zmiany są w stanie spowodować wielkie rzeczy. Tego powinno się uczyć w szkołach. Także odpowiedzialności za najbliższe środowisko, dom, w którym mieszkamy, wrażliwości na świat zwierząt. Myślę, że twoja relacja z naturą pogłębiła się po tym filmie. Mam wrażenie, że on jest także o naszej kulturze, o tym, że gdzieś głęboko zepchnęliśmy to, że jesteśmy częścią natury, ssakami, zapominając o naszym zwierzęcym rodowodzie. Sądzę, że zagubiliśmy się przez zalew wiadomości, social mediów. Mamy tak wiele spraw na głowie. Mam wrażenie, że jesteśmy w pędzie, który ciężko jest zatrzymać. Mamy kryzys klimatyczny, spowodowany przez człowieka. Tymczasem dążymy do ekonomicznego, indywidualnego sukcesu i on przysłania nam wszystko. Ciężko jest poczuć wtedy odpowiedzialność za miejsce, za przestrzeń, w której żyjemy. Simona szukała swojej tożsamości w naturze. Zdecydowała się wywrócić swoje życie do góry nogami, wyjechać z rodzinnego domu, odciąć od artystycznych tradycji słynnych przodków. Jak ważna dla postawy życiowej Simony i jej niekonwencjonalnych wyborów była jej relacja z matką? Dzieciństwo, więź z matką jest bardzo ważnym fundamentem w życiu każdego człowieka, a Simona nie zaznała tej miłości. W jednej z książek przeczytałam, że Simona była dzieckiem, które w ogóle mogło nie przeżyć. Kiedy się urodziła, była niemowlęciem, jej matka ją odrzuciła i ta trauma odłożyła się w ciele dziewczynki. Dla takiego małego dziecka matka, jej miłość, ciepło, bliskość są całym światem. Matka dostarcza pokarmu, zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Kiedy takie malutkie dziecko tego nie dostaje, to ta trauma w jego ciele i zaburzenia emocjonalne zostają na całe życie. Trudno się potem w tym odnaleźć. Simona weszła w dorosłe życie z takimi bolesnymi doświadczeniami. Nie zaznała w rodzinnym domu miłości i czułości, a więc musiała stworzyć sobie własny dom, zrozumiała, że znajdzie miłość i akceptację gdzie indziej, wśród zwierząt i natury. Agata Kulesza gra matkę Simony, która chyba jest zaprzeczeniem twojej mamy. Powiedziałaś kiedyś w jednym z wywiadów, że gdyby nie twoja mama, to pewnie nie dostałabyś się na studia aktorskie w Krakowie. I co ciekawe w przeciwieństwie do Simony nie pochodziłaś z rodziny artystycznej, ale może właśnie dlatego rodzina była dla ciebie wsparciem? Myślę, że moi rodzice nie mieli do końca świadomości, czym jest środowisko artystyczne, aktorstwo i pewnie dlatego pozwolili mi podążać za moimi marzeniami... Z drugiej strony ja byłam wychowana w poczuciu wolności i akceptacji tego, co robię, co wybieram, jakie podejmuję decyzje. Ze strony rodziców mam bardzo dużo zaufania. Oni są świadomi, że ja nie widziałam dla siebie innej drogi. Dostałam od nich bardzo dużo wsparcia. A co sprawiło, że w ogóle chciałaś zdawać do szkoły teatralnej? Jakie cechy w tobie? Sądzę, że miałam w sobie od dziecka wielką wrażliwość i potrzebę wyrażania różnych wewnętrznych emocji i to znalazłam w aktorstwie. Mówi się o tobie, że masz intensywność bycia przed kamerą. Jesteś wyrazista, charyzmatyczna. Właśnie dlatego Magda Łazarkiewicz wybrała cię do filmu "Powrót". To był twój debiut na dużym ekranie. To miłe, że jestem tak postrzegana. Ciężko mi to jednak ocenić, ponieważ jestem wobec siebie bardzo krytyczna. Jestem niezwykle ambitną osobą i ta ambicja jest może dużą zaletą, ale i ogromną wadą. Staram się wykonywać mój zawód najlepiej, jak potrafię. Bardzo lubię tę pracę. Jest ona moją pasją, hobby. Staram się jednak oddzielać od pracy życie prywatne i pamiętać, że to tylko zawód, że mam swoje indywidualne życie, w którym także staram się spełniać. Te rzeczywistości czasem się na siebie nakładają, ale nie wyobrażam sobie mojego życia bez aktorstwa. Próbuję to wszystko jakoś układać. Przyznajesz, że jesteś perfekcjonistką, osobą bardzo ambitną. Jakie są źródła twojej ambicji? Zawsze czuję odpowiedzialność za film, w którym biorę udział. Uważam, że jak się mówi "a", to trzeba powiedzieć "b". Trzeba być w tym na 100 proc. i wykonywać to najlepiej, jak się potrafi, a potem jest czas na odpoczynek. Ciężko mi to wyjaśnić, ale ja sobie nie pozwalam na to, by być w połowie drogi. To mnie nie satysfakcjonuje. Ja muszę czuć się bezpiecznie, wiec stwarzam sobie jak najbardziej idealny świat aktorski, taki percepcyjny świat moich postaci, po to, by lepiej w nim działać, by był on poukładany i z tego chyba wynika ten perfekcjonizm. Im lepiej jestem przygotowana, tym czuję się bezpieczniej, tym mniej zarzucam sobie, że nie mogłam wykonać czegoś lepiej. Nie boisz się Violety Villas? Zagrasz główną rolę w oczekiwanym filmie Karoliny Bielawskiej "Dzięcioł i Violetta" . To twój kolejny film biograficzny. Będziesz musiała zmierzyć się z wyobrażeniami ludzi na jej temat. Każda rola, do której się przygotowuję, budzi lęk i za każdym razem mam sporo wątpliwości, ale wiem, że to proces tworzenia postaci. Potem kiedy wchodzę już na plan, zyskuję więcej pewności siebie, że idę w dobrym kierunku. Jednak za każdym razem czuję się tak, jakbym zaczynała wszystko od nowa. Jakie są twoje najbliższe plany, oprócz filmu o Violetcie Villas? I czy nagroda za najlepszą rolę kobiecą w Gdyni zaowocowała jakimiś nowymi propozycjami? Czeka mnie następny intensywny rok. Mam nadzieję na nowe aktorskie przygody i rozwój zawodowy. Chyba zyskałam teraz większe poczucie wewnętrznego spokoju. Masz jakieś szczególne marzenia? Z kim chciałabyś pracować, zagrać albo w czym? Oczywiście, że mam marzenia, ale wolałabym je zostawić dla siebie, żeby nie zapeszyć. To życzę ci, by się spełniły. Wszystkie!

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS