Program Martyny Wojciechowskiej znika z anteny. Wyjatkowe podsumowanie 15-letniej przygody

Martyna Wojciechowska ma powody do radości. Jej program "Kobieta na krańcu świata" od 2009 roku cieszy się ogromną popularnością. Format, w którym pokazuje różnorodne kultury, życiowe wyzwania ludzi, warunki, w których mieszkają bohaterowie oraz ich codzienność, stał się stałym punktem w grafiku wielu widzów. Widać to nawet po wynikach oglądalności. Najnowszy - 15. sezon programu zgromadził średnio 620 tys. odbiorców, co przełożyło się na 7,85 proc. udziałów w rynku telewizyjnym wśród wszystkich widzów oraz 9,98 proc. w grupie komercyjnej 20-54. Dane od Nielsen Audience Measurement potwierdziły, że choć program wychodzi coraz dłużej, to ma coraz większe grono odbiorców (WP podało, że porównując do 14. sezonu, emitowanego jesienią ubiegłego roku, "Kobieta na krańcu świata" zyskała ponad 30 tys. widzów). Mimo to w niedzielę 20 października stacja TVN wyemitowała ostatni, ósmy odcinek 15. sezonu. Program znika zatem z anteny, ale wszystko wskazuje, że jeszcze na nią powróci. Martyna w mediach społecznościowych ogłosiła, że fani programu mogą liczyć na niespodziankę. W sieci ukazał się specjalny, dodatkowy odcinek formatu. Tak wyjątkowe podsumowanie 15-letniej przygody jest źródłem wielu szczerych zachwytów. "W niedzielę była emisja ostatniego odcinka 15 sezonu programu KOBIETA NA KRAŃCU ŚWIATA. Kto już się zdążył stęsknić? Bo ja mam coś na tę tęsknotę! DZISIAJ o godz. 20:00 na kanale YouTube premiera ODCINKA SPECJALNEGO, który nigdy nie był pokazywany szerszej publiczności" - ogłosiła Wojciechowska na nagraniu opublikowanym na Instagramie. Na tym samym wideo dała znać, że to ostatnio odcinek "w tym sezonie" - czym dała jasny znak, że jest gotowa, by kontynuować swój 15-letni projekt. Czytaj też: Nowe doniesienia ws. małżeństwa Wojciechowskiej i Kossakowskiego. Dziennikarka przyznała to na wizji Martyna Wojciechowska opublikowała zdjęcie rodziców i się zaczęło. W sieci spływają gratulacje Prawda w sprawie Wojciechowskiej wyszła na jaw. Chodzi o zdjęcia sprzed lat