entertainment
Ennio Morricone. Dobry zy i Metallica
Ennio Morricone by jednym z najpopularniejszych tworcow w historii kina laureatem dwoch Oscarow. Jego nazwisko widnieje w czoowkach ponad 500 filmow a muzyka filmowa bez niego nie byaby taka sama. Pyty z jego kompozycjami rozeszy sie w nakadzie ponad 70 mln egzemplarzy a Metallica rozpoczyna koncerty od jego utworu. Woski kompozytor choc zmar w 2020 r. dla fanow pozostanie wiecznie zywy.
Ennio Morricone był jednym z najpopularniejszych, najważniejszych i najwyżej cenionych kompozytorów w dziejach kina. Nie tylko dlatego, że sprzedał ponad 70 mln egzemplarzy swoich płyt, wśród których zdecydowaną większość stanowią soundtracki i składanki. Morricone był kompozytorem, którego muzyka z łatwością dociera do emocji widzów i melomanów, wyrażając to, czego nie są w stanie wyrazić ani dialogi, ani obraz. Ennio Morricone: kiedy myślę o Polsce, do głowy przychodzą mi trzy rzeczy Ennio Morricone w Łodzi: dźwięk nadziei na pożegnanie [ZDJĘCIA, RELACJA] Ennio Morricone: długa droga Maestro do Oscara Jego kompozycje wzruszają, zachwycają, intrygują, zaskakują, a czasem i wywołują dreszcze. Są po prostu jedyne w swoim rodzaju. Jak przyznał w publikacji "Ennio Morricone: Moje życie, moja muzyka. Autobiografia", będącej wywiadem-rzeką przeprowadzonym przez Alessandro de Rosę, zawsze starał się zapewnić komponowanej przez siebie muzyce autonomiczny byt, uczynić ją manifestem jego idei, a jednocześnie elementem podnoszącym wartość obrazu przy równoczesnym zachowaniu zamysłu reżysera. — To moje osobiste wyzwanie. Nie wiem, czy udawało mi się to osiągnąć za każdym razem, ale ta zasada przyświeca mi podczas pracy. To część mojej etyki zawodowej — opowiadał de Rosie. Wśród jego najpopularniejszych dzieł znaleźć możemy niezapomnianą "Misję", nostalgiczne "Cinema Paradiso", gangsterskie epopeje "Dawno temu w Ameryce" i "Nietykalni" czy serię spaghetti-westernów w reżyserii Sergia Leone, z "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie", "Dobrym, złym i brzydkim" i "Za garść dolarów" na czele. Trudno by było wymienić wszystko — nazwisko Morricone znaleźć możemy w czołówkach i napisach ponad 500 filmów i seriali. Artysta nie ukrywał, że etykietka westernowego kompozytora mocno go irytowała. — Do dziś zrobiłem trzydzieści sześć westernów, co stanowi jakieś osiem procent mojego dorobku. Ale wiele osób, w sumie prawie wszyscy, kojarzą mnie głównie z tym gatunkiem... I przede wszystkim ze Stanów Zjednoczonych nie przestają napływać propozycje związane właśnie z westernami. Prawie zawsze odmawiam — przyznawał. Nie odmówił Quentinowi Tarantino, wielkiemu popularyzatorowi muzyki Włocha, przy "Nienawistnej ósemce", chociaż niektóre komentarze Morricone na temat amerykańskiego reżysera pokazują, że nie jest to relacja łatwa. Nie zmienia to faktu, że właśnie za "Nienawistną ósemkę" Morricone został nagrodzony w 2016 r. Oscarem. Miał wtedy 87 lat, był więc najstarszym laureatem tej statuetki w historii, bez względu na kategorię — dwa lata później rekord został pobity przez 89-letniego scenarzystę Jamesa Ivory’ego. W 2006 r. Morricone otrzymał Oscara honorowego za całokształt twórczości jako drugi kompozytor w historii – wcześniej w ten sposób wyróżniono Alexa Northa. Ma też w dorobku mnóstwo innych nagród, w tym trzy Grammy, trzy Złote Globy i sześć BAFTA. — Nagrody to tak naprawdę jedynie krótka chwila – podkreślał Morricone. — Między jedną a drugą toczy się życie i może im dłużej czekasz na wyróżnienie, tym większą daje ci satysfakcję. Prawdopodobnie poczucie frustracji jest nieodzownym elementem tej gry. Poza tym sama nagroda to tylko część ogólnego uznania. Poza "Nienawistną ósemką" Morricone stworzył muzykę do kilkunastu innych hollywoodzkich filmów, w tym do "Czerwonej Sonji", "Ofiar wojny", "Projektu Manhattan", "Na linii ognia", "Bugsy’ego", "W sieci", "Senatora Bulwortha", "Misji na Marsa" i horrorów "Egzorcysta 2: Heretyk", "Coś" i "Wilk". Co ciekawe, nigdy nie nauczył się angielskiego, więc rozmawiając z reżyserami, musiał korzystać z usług tłumaczy. — Niestety tak się potoczyło moje życie, nad czym zresztą bardzo ubolewam. Choć wielokrotnie mi to ciążyło, zawsze zwyciężał brak czasu na języki obce. Pracowałem jak szalony i dodatkowo nauka języka wymagałaby ode mnie nadludzkiego wysiłku — tłumaczył. Jedną z najpopularniejszych płyt Morricone jest ta z muzyką, jaką napisał w 1985 r. do filmu Rolanda Joffé "Misja". Współpraca z reżyserem nie należała do najłatwiejszych. — Joffé to jeden z reżyserów, którzy chcą śledzić każdy etap twórczego procesu. Podczas pracy nad "Misją" nalegał na łączenie tematów, na co ja się nie zgadzałem. Na szczęście producent Fernando Ghia starał się trzymać go nieco w ryzach i w końcu poradził mu, żeby odpuścił. Ale gdyby tylko mógł, miałby wszędzie ostatnie słowo. Zapytany, który ze swoich filmów wspomina z największym sentymentem, wymienia wspominaną "Misję", a także "Vatel" tego samego reżysera, dodając, że czuje się emocjonalnie związany przede wszystkim z filmami, nad którymi sporo się namęczył. — A także z pięknymi filmami, które przeszły niestety bez echa, jak "Spokojne miejsce na wsi" czy "Prawie człowiek"... I jeszcze "Koneser", który według mnie ma coś w sobie wyjątkowego, wystarczy pomyśleć o scenie z obrazami. Podobała mi się też bardzo "Czysta formalność", i to zarówno historia, jak i muzyka, która przechodzi stopniowo od dysonansów do konsonansów. Fabuła determinująca i narzucająca muzyczną ewolucję była dla mnie bardzo ważna — opowiadał Morricone. Ennio Morricone tworzył muzykę nie zawsze oczywistą, ale ponadczasową. W dorobku kompozytora znajdują się zarówno kompozycje melodyjne i lekkie, jak i sporo muzyki eksperymentalnej. Ma na koncie wielkie muzyczne oprawy zachwycające pomysłami, bogactwem użytych środków i melodii, jak i utwory kameralne czy awangardowe. W latach 60. był prekursorem użycia nietypowych dla muzyki symfonicznej instrumentów, w tym fletni Pana, okaryny, drumli, harmonijki ustnej, gitary elektrycznej. To w jego ścieżkach dźwiękowych słychać tak nietypowe dźwięki jak gwizdanie, strzelanie, łamanie patyków, tykanie zegara, bicie dzwonów, stukot jadącego pociągu i pisk jego hamowania czy wycie kojota. Tworząc ten unikalny świat muzycznej narracji, pełen brzmieniowych eksperymentów, w tym nawet dźwięków natury, uniknął ilustracyjnego blichtru. Artysta w wywiadach zwracał uwagę, że muzyka jest sztuką nieprzeniknioną, nieoferującą łatwych odpowiedzi. — Zwłaszcza muzyka filmowa, ze względu na powiązania z obrazem i na relacje, jakie buduje z widzami — wyjaśniał. — Tak naprawdę żyję w przekonaniu, że muzyka, nawet jeśli powstała jako dodatek do innego dzieła sztuki, innego sposobu artystycznej ekspresji, musi być dobrze napisana, mieć odpowiednią konstrukcję opartą na wewnętrznych, formalnych i strukturalnych parametrach pozwalających jej funkcjonować i obronić się nawet wtedy, gdy odbiorca ograniczy się do jej słuchania bez dostępu do obrazu, któremu teoretycznie miała towarzyszyć. Ale z drugiej strony moje pomysły muszą łączyć się z elementami i wymogami filmu, dla którego została stworzona — opowiadał. Dodawał: – Innymi słowy – muzyka pokazuje to, czego nie widać, może zaprzeczyć temu, co jest powiedziane lub, przeciwnie, opowiedzieć o czymś, co nie zostało pokazane. W tym sensie można wręcz mówić o obowiązku moralnym kompozytora, na którym – z mojego punktu widzenia – spoczywa duża odpowiedzialność. Przynajmniej ja zawsze ją na sobie czułem. W Polsce Morricone stał się szczególnie popularny w latach 80., kiedy telewizja emitowała i często powtarzała seriale w rodzaju "Tajemnic Sahary" czy "Ośmiornicy", a także liczne włoskie filmy. Kompozytor podczas swojej długiej kariery współpracował również z polskimi reżyserami – z Romanem Polańskim przy "Frantiku" i z Jerzym Kawalerowiczem przy "Magdalenie". To właśnie z "Maddaleny" pochodzi poruszające smyczkowe "Chi Mai", wykorzystane później także w "Zawodowcu" i w serialu "The Life and Times of David Lloyd George". – Ze spotkania z Jerzym Kawalerowiczem zachowałem bardzo miłe wspomnienia – zachwalał polskiego twórcę w rozmowie z Onetem. – Wspaniały reżyser, który doceniał moje pomysły, respektował je. Kompozycje, jakie stworzyłem do tego filmu, były jak na tamte lata bardzo odważne, w pewien sposób śmiałe, eksperymentalne. Ale on mi zaufał. Morricone napisał też muzykę do opowiadających o Janie Pawle II filmów "Karol. Człowiek, który został papieżem" i "Karol. Papież, który pozostał człowiekiem". Artysta współpracował z tak wielkimi reżyserami z Europy i Stanów Zjednoczonych jak Sergio Leone, Franco Zeffirelli, Bernardo Bertolucci, Quentin Tarantino i Brian De Palma, ale jego ulubionym jest Giuseppe Tornatore, z którym pracował jedenastokrotnie, pisząc muzykę do takich filmów jak "Cinema Paradiso", "1900: Człowiek legenda", "Malena", "Baaria" i "Koneser". Nie ukrywał, że z reżyserem, którego nazywał pieszczotliwe Peppuccio, łączyła go wspaniała przyjaźń, przez którą czuł dodatkowy zastrzyk energii również w wymiarze zawodowym. — Jest niezwykle kompetentnym i wszechstronnym twórcą, baczącym na każdy szczegół. Krótko mówiąc, jego filmy zawsze wzbudzały mój entuzjazm. (...) rozumiemy się z Peppucciem bez słów. Ale takie relacje są naprawdę rzadkością. Tornatore jest także twórcą pełnometrażowego filmu dokumentalnego o Ennio Morricone, zatytułowanym "Lo sguardo della musica". W filmie o swoich relacjach z wielkim artystą, a także o jego muzyce, opowiadają między innymi wspomniany Tornatore, a także Quentin Tarantino, Clint Eastwood, Quincy Jones, John Williams, Oliver Stone, Hans Zimmer, Bruce Springsteen, Barry Levinson, Bernardo Bertolucci, James Hetfield, Roland Joffé i Mike Patton. Nie brakuje i rozmów z samym Morricone. Obecność Jamesa Hetfielda z Metalliki nie powinna dziwić, gdyż "The Ecstasy of Gold" z filmu "Dobry, zły i brzydki" od 30 lat otwiera koncerty tego zespołu. — Wiele gwiazd rocka tak robiło, i to w różnych okresach – przypomina. — Wiem, że Bruce Springsteen chętnie wraca do tematu Jill z "Dawno temu w Ameryce". Niektóre zespoły w różnych krajach w ten sposób oddają mi hołd, inne inspirują się moimi utworami w swojej twórczości. Nie przeszkadza mi to... Do fascynacji muzyką Włocha przyznają się też między innymi Jay Z, John Zorn, Mike Patton, David Guetta i muzycy Dire Straits, U2, Muse czy The Orb. Sam kompozytor brał czynny udział w powstaniu poświęconych mu płyt nagranych przez Mireille Mathieu, Amii Stewart, Milvę, Yo-Yo Mę czy Dulce Pontes. Przejawem jego popularności był wydany w 2007 r. album "We All Love Ennio Morricone" zawierający przeróbki filmowych tematów Morricone w wykonaniu między innymi Metalliki, Quincy Jonesa, Sarah Brightman, Céline Dion, Bruce'a Springsteena i Chrisa Bottiego. Ennio Morricone był najstarszym z pięciorga rodzeństwa. Przyszedł na świat w Rzymie 10 listopada 1928 r. w rodzinie o tradycjach muzycznych — ojciec Mario grał zawodowo na trąbce w nocnych klubach i nauczył syna czytać nuty. Ennio miał zaledwie sześć lat, gdy zapałał miłością do tego instrumentu, próbując równocześnie sił w kompozycji. Napisał wtedy tak zwane tematy polowania. Cztery lata później rozpoczął naukę w prestiżowym Konserwatorium św. Cecylii. Jako że okazał się talentem najczystszej wody, szybko zaproszono go na tournée po Włoszech z Opera House Orchestra. Po uzyskaniu dyplomu próbował sił w każdym niemal gatunku, co znacząco wpłynęło na późniejszy eklektyzm jego muzyki. Na początku lat 50. z powodzeniem aranżował dla innych wykonawców piosenki pop; pisał także własne, grywając jednocześnie jazz. Wtedy nawiązał współpracę z radiem RAI, telewizją i teatrem. Do filmu trafił, kiedy kompozytor Mario Nascimbene poprosił go o orkiestrację ścieżki do "Morte di um Amico", a następnie do biblijnej opowieści "Barabbas". Wtedy też Ennio sam zaczął komponować dla X Muzy. — Większość współczesnych włoskich partytur brzmiała okropnie. Pomyślałem, że potrafię tworzyć lepsze rzeczy — wspominał. Debiutem był "Faszysta" Luciano Salcego (1959). Morricone był twórcą przeszło 100 dzieł muzyki klasycznej, w tym wielu koncertów na fortepian, skrzypce, trąbkę czy perkusję, i kilkudziesięciu dzieł muzyki symfonicznej i chóralnej, a nawet opery "Partenope". W 1978 r. stworzył hymn Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Argentynie. Jak mówi, obie strony jego twórczości, filmowa i klasyczna, są dla niego równie ważne, nawet jeżeli bardzo się od siebie różnią. Z Marią Travią był żonaty przez ponad sześć dekad. Para poznała się w 1950 r. Owocem małżeństwa są trzej synowie i córka: Marco (ur. 1957), Alessandra (1961), kompozytor Andrea (1964) i Giovanni (1966), reżyser i producent. Żonie zadedykował wiele swoich kompozycji, a także oba Oscary. — Nie mogłem postąpić inaczej. Podczas gdy ja komponowałem, ona poświęcała się dla rodziny i naszych dzieci. Tak naprawdę przez te pół wieku dość rzadko się widywaliśmy. Albo pracowałem z orkiestrą, albo siedziałem zamknięty tu, w gabinecie, i pisałem. Nikt nie mógł do mnie wchodzić. Tylko ona. To do dziś jej przywilej. Kiedy pracuję, czuję się pod presją, dopóki nie skończę tego, co zaplanowałem, i wiem, że niełatwo mnie wtedy znosić. Maria jest przy mnie, wspiera mnie i akceptuje takiego, jaki jestem — opowiadał. To właśnie Maria była pierwszą osobą oceniającą jego muzykę, chociaż dotyczy to tylko tej filmowej. — Zdarzało się, że reżyserzy wybierali najgorszy z zaproponowanych przeze mnie utworów. Musiałem wtedy uciekać się do szantażu w postaci doboru instrumentów. W końcu zrozumiałem, że muszę im przedstawiać tylko dobre utwory. Opracowałem więc strategię działania: zacząłem prosić żonę, by wysłuchała wszystkich melodii. A ona mówi mi wprost: "Ennio, zostaw to, wyrzuć tamto, a ten tutaj to nic szczególnego". Nie ma merytorycznego przygotowania, ale dysponuje tym samym wyczuciem co odbiorcy. I jest niezwykle surowa. W ten sposób problem się rozwiązał — wyjaśnił Morricone w jednym z wywiadów. — Odkąd Maria została pierwszym słuchaczem, przedstawiam reżyserom do wyboru tylko te utwory, które uzyskały jej aprobatę. Natomiast w wypadku kompozycji niezwiązanej z tematem nie daję prawa głosu ani reżyserom, ani żonie. To tylko i wyłącznie moja decyzja — dodawał. Artysta w 2018 r. zapowiadał, że kończy z pisaniem muzyki do filmów, gdyż jest to proces bardzo wyczerpujący. Dodawał przy tym, że ewentualny wyjątek mógł zrobić jedynie dla Giuseppe Tornatore, z którym relację opisywał jako ojcowsko-synowską. Nie zamierzał skończyć z komponowaniem w ogóle, planował dyrygowanie orkiestrami na koncertach. — Ostatnimi czasy ze względu na dolegliwości zaawansowanego wieku, które niestety pogłębiły się po operacji przepukliny w 2014 r., wielu przyjaciół zaczęło mnie pytać, po co tyle podróżuję i tak się męczę. Zawsze odpowiadam, że lubię poczuć uznanie ze strony publiczności. To mi daje siłę — tłumaczył. — Starzenie się jest naturalnym etapem życia – przyznawał. — Należy jak najdłużej utrzymywać ciało w dobrej formie, by nie zacząć płacić daniny przedwcześnie. Czy sam czegoś żałował? Może paru filmów, do których chciał napisać muzykę, a tego nie zrobił, jak "Ostatni cesarz", albo reżyserów, z którymi nie dane mu było współpracować (David Lynch). Nie ukrywał, że jest szczęśliwy i spełniony, chociaż nie przestawał się zastanawiać, co by się stało, gdyby został szachistą albo lekarzem. — Czy zdołałbym osiągnąć takie same sukcesy jak w muzyce? Niekiedy myślę, że tak. Wierzę, że dołożyłbym starań i że to by mi się udało. Bo wytrwale dążę do celu i jestem w stanie kochać to, co robię — podsumował. Szachy to wielka pasja kompozytora, który kiedyś nawet wyzwał na pojedynek, zakończony remisem, arcymistrza Borisa Spasskiego, stawał też w szranki z takimi sławami jak Kasparow i Karpow. — Przegrałem do szczętu – przyznał. Wszystkie cytaty (chyba że zaznaczono inaczej) pochodzą z książki "Ennio Morricone: Moje życie, moja muzyka. Autobiografia" (Wydawnictwo Mando, 2018).
PREV NEWS"Spotkaam ledwie co Cyganke. Przyszed mi do gowy szalony pomys"
NEXT NEWSZygmunt Chajzer w tym roku skonczy 70 lat ale nie planuje emerytury. Ujawni wysokosc swiadczenia
Elisa Minetti wydaa oswiadczenie po oskarzeniach Mai Bohosiewicz. "Bezprawny atak". Aktorka juz grzmi "Idz zozyc ZEZNANIA"
Maja Bohosiewicz oznajmia na Instagramie ze zostaa oszukana przez dyrektor kreatywna marki PLNY LALA i walczy o odzyskanie 15 mln z. Oburzona sowami celebrytki Elisa Minetti opublikowaa po kilku dniach oswiadczenie w ktorym poinformowaa o podjetych krokach prawnych.
"Najwyzszy czas by Yoko Ono go odzyskaa". Decyzja sadu konczy 10-letnia batalie
Cenny zegarek podarowany Johnowi Lennonowi przez jego zone Yoko Ono i skradziony po jego smierci nie nalezy do nabywcy ktory kupi go na aukcji uzna w czwartek sad w Szwajcarii co umozliwia zwrot przedmiotu wdowie po muzyku. Decyzja ta zamyka 10-letnia batalie sadowa miedzy Yoko Ono i mieszkajacym w Chinach Wochem ktory kupi zegarek.
Izabella Krzan traci kolejna posade przez FATALNA ogladalnosc
Izabella Krzan ma wyjatkowego pecha. Prezenterka dopiero co pojawia sie w premierowym formacie emitowanym na TVN Style a stacja juz sciaga program z anteny. Talk-show zostao zawieszone jeszcze przed nagraniem ostatnich odcinkow.
Bya zona Jarosawa Jakimowicza wspomina trudna przeszosc. "Byam sama zdradzona"
Joanna Sarapata ktora przed laty bya mazonka Jarosawa Jakimowicza ma za soba nieatwa przeszosc. Synna malarka podjea w swojej zawodowej karierze kilka nietrafionych decyzji co kosztowao ja utrate dorobku zycia. Dzis mowi o tym jak o cennej lekcji.
Dying Light 2 - Polacy wykorzystuja moc PS5 Pro. Gra trafi tez do PS Plus
Juz 19 listopada Dying Light 2 Stay Human trafi do katalogu PlayStation Plus Extra i Premium. Gra Techlandu bedzie dostepna w wersji ulepszonej dedykowanej nowej konsoli PlayStation 5 Pro.
Odejscie oza z Afromental byo "ciosem emocjonalnym". Takie maja dzis relacje
W 2024 r. przypada 20-lecie grupy Afromental. Na te wyjatkowa okazje a takze jeden koncert ktory odbedzie sie w poowie grudnia do grupy powraca Wojciech "ozo" ozowski. W nowym wywiadzie Aleksander Milwiw-Baron przypomnia swoje uczucia zwiazane z rezygnacja muzyka z kontynuowania kariery u boku kolegow. Na poczatku miaem poczucie bezradnosci ... opowiada muzyk.