Home/entertainment/Do ostatniej chwili wierzyli ze Dariusza i Brygidy Kmiecikow nie byo w domu. "W ich oczach byo widac zy"

entertainment

Do ostatniej chwili wierzyli ze Dariusza i Brygidy Kmiecikow nie byo w domu. "W ich oczach byo widac zy"

Dokadnie 10 lat temu w jednej z kamienic w centrum Katowic rozegra sie dramat. Wybuch gazu doprowadzi do zawalenia budynku a wsrod ocalaych brakowao jedynie trzech osob Dariusza Kmiecika jego zony Brygidy i maego Remka. Po kilkunastogodzinnej akcji ratunkowej potwierdzi sie najgorszy scenariusz. Przyjaciele oraz wspopracownicy reportera "Faktow" i dziennikarki TVP do dzis wspominaja z jakim zaangazowaniem oddawali sie pracy.

October 23, 2024 | entertainment

"Piąta rano, centrum Katowic, potężny wybuch — to gaz. » Fakty « zaczynamy od dramatycznej, piekielnie trudnej akcji, która ciągle trwa " — rozpoczęła wydanie serwisu Justyna Pochanke, chwilę później dodając: "Eksplozja zmieniła kamienicę w górę gruzu, wokół szalały języki ognia, pięć osób jest rannych , los trzech ciągle nieznany. Te trzy osoby to doskonale państwu znany reporter Faktów Dariusz Kmiecik, jego żona i 2-letni synek ". Dokładnie 10 lat temu, 23 października 2014 r., tuż przed godziną piątą rano w centrum Katowic doszło do wybuchu gazu , który zniszczył trzy kondygnacje budynku. W chwili eksplozji w kamienicy przy ul. Chopina znajdowało się 21 osób, większość z nich przeżyła, brakowało jedynie Dariusza Kmiecika , jego żony Brygidy i małego Remka . Dariusz Kmiecik "nie był typem gwiazdora" W oczach kolegów i koleżanek z pracy zarówno Dariusz, jak i Brygida byli profesjonalistami, którzy z pasją poświęcali się pracy . Paweł Laskosz, reporter "Faktów Po Południu" będący niegdyś asystentem Kmiecika, do dziś podkreśla, że znany i ceniony reporter TVN i TVN24 " nie był typem gwiazdora ", zawsze traktował innych z szacunkiem i nie wywyższał się, mimo że był już wtedy osobą rozpoznawalną. Wnosił do redakcji spokój. Darka materiały zawsze były wyważone, zawsze głębokie, przemyślane — wspomina w materiale "Dzień dobry TVN" przygotowanym z okazji 10. rocznicy katastrofy reporter "Faktów" Dariusz Łapiński. Do redakcji "Faktów" TVN Kmiecik dołączył w 2006 r. i był odpowiedzialny głównie za relacje ze Śląska. W swojej karierze przygotował dziesiątki materiałów o górnictwie i górnikach. Jako pasjonat z zaangażowaniem relacjonował także jedną z najważniejszych i najtragiczniejszych wypraw polskich himalaistów na Broad Peak . Czytaj także: Tragiczna śmierć rodziny dziennikarzy. "Pierwsze co mnie natchnęło, to dlaczego Darek nie dzwoni" W 2013 r. jego reportaż o jednym z najwybitniejszych polskich himalaistów pt. " Artur Hajzer . Subiektywnie " zajął drugie miejsce na 11. Krakowskim Festiwalu Filmów Górskich, a w rok później doceniono go także na Ogólnopolskim Konkursie Dziennikarskim imienia Krystyny Bochenek. Od 2016 r. to nagrody jego imienia przyznawane są w wewnętrznym konkursie stacji na najlepszy reportaż roku . Reportażystka z krwi i kości. Przyjaciółka wspomina Brygidę Frosztęgę-Kmiecik Brygida Frosztęga-Kmiecik była z kolei " osobą jedną na tysiąc ". W materiale "Dzień dobry TVN" przygotowanym z okazji 10. rocznicy katastrofy tak o przyjaciółce wypowiadała się reportażystka Izabela Szukalska: Była wspaniałą dziennikarką, reportażystką taką z krwi i kości . To też, co mocno wyróżniało reportaże Brygidy, to miały ogromną siłę sprawczą. One naprawdę zmieniały rzeczywistość W regionalnym oddziale TVP Frosztęga-Kmiecik zajmowała się tematyką społeczną. Była laureatką wielu nagród, w tym pierwszego miejsca w konkursie dziennikarskim "Silesia Press", na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Reportażu "Camera Obscura" oraz konkursie "Tak. Pomagam". Zaledwie tydzień przed śmiercią odbierała nagrodę na Przeglądzie i Konkursie Dziennikarskim Oddziałów Terenowych TVP za swój cykl "Mama i tata, równi w domu i w pracy". Była także nominowana do nagrody dziennikarskiej Grand Press za reportaż "Obywatelka Dorotka", a za "Inny film" do nagrody Złoty Lajkonik. To właśnie Brygida Frosztęga-Kmiecik jako pierwsza pokazała w mediach historię sparaliżowanego Janusza Świtaja . Mężczyzna, który od czasu wypadku motocyklowego nie mógł samodzielnie oddychać, prosił o godną śmierć . Materiał dziennikarki wywołał wówczas ogólnopolską dyskusję o problemach eutanazji i zapoczątkował akcję pomocy dla chorego. Z czasem Świtaj zaczął na nowo cieszyć się życiem , napisał książkę, skończył studia, a dziś sam stara się pomagać innym. "Miała wyczucie do tematów. Potrafiła znaleźć bohatera tam, gdzie ludzie nie widzieli nic interesującego . Ona zawsze potrafiła wydobyć jakąś przejmującą historię" — wspomina dziś koleżankę Beata Widuch, montażystka z TVP Katowice. Mimo ogromnego oddania pracy oboje starali się zachować balans i z zaangażowaniem uczestniczyli w życiu rodzinnym. W artykule opublikowanym na łamach "Gazety Wyborczej" Dorota Roman tak wspominała relacje małżonków: " Bardzo się kochali . Kochali ludzi i Śląsk. Od dwóch lat był jeszcze Remek, ich synek i miłość życia ". "Płakaliśmy, pracowaliśmy i czekaliśmy na znak" Najbliżsi współpracownicy Kmiecików początkowo wypierali ze swojej świadomości wszelkie sygnały — jak chociażby stojący pod blokiem samochód — świadczące o tym, że w momencie eksplozji rodzina przebywała w swoim mieszkaniu. Później przez kolejne kilkanaście godzin akcji ratunkowej wierzyli, że cała trójka cudem wyjdzie z tego cało. " Płakaliśmy, pracowaliśmy i czekaliśmy na znak . Że żyją. Że cuda się przecież zdarzają" — wspominała Dorota Roman. Staliśmy w deszczu i przyglądaliśmy się, jak strażacy przeszukują budynek cegła po cegle , jak wyrzucają gruz, jak pracuje ciężki sprzęt. Na miejscu pracowali też dziennikarze i reporterzy – z kraju i z regionu. W ich oczach było widać łzy . Wiedzieli, kto mieszka w tej kamienicy. O tym, że Dariusz Kmiecik, jego żona Brygida i dwuletnie dziecko nie żyją, dowiedziałam się w trakcie mojej relacji na żywo . To był bardzo trudny dyżur, relacjonowałam śmierć dziennikarzy razem z ich przyjaciółmi i koleżankami, kolegami z redakcji — wspominała po latach Kamila Rachwalska, ówczesna reporterka Superstacji, w rozmowie z se.pl. Ich ciała odnaleziono tuż przed północą, a o 2.16 oficjalnie potwierdzono, że rodzina dziennikarzy nie żyje. W dniu śmierci zarówno Dariusz, jak i Brygida mieli 33 lata. Trudno takie rzeczy przyjąć do wiadomości, nawet jak jest się dziennikarzem newsowym , na co dzień ma doświadczenia z różnymi dramatycznymi sytuacjami. To wszystko naprawdę bardzo mocno wstrząsnęło redakcją — przyznał po latach Grzegorz Kajdanowicz w materiale "DDTVN". Wszczęte po tragedii śledztwo wykazało, że wybuch spowodowany był przez jednego z mieszkańców, który celowy rozkręcił elementy instalacji gazowej w łazience swojego mieszkania . Ostatecznie jednak prokuratura umorzyła śledztwo, a podstawą tej decyzji była śmierć podejrzanego. Mężczyzna zmarł bowiem kilka tygodni później w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, a śledczym nigdy nie udało się go przesłuchać. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych . Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS