Blogs
Home/entertainment/Artysta nikomu nieznany. Amerykanski niewypa Robbiego Williamsa

entertainment

Artysta nikomu nieznany. Amerykanski niewypa Robbiego Williamsa

W Europie uchodzi za jedna z najwiekszych gwiazd brytyjskiego popu. Zaoze sie ze co drugi millenials potrafi wymienic chociaz dwa przeboje wokalisty chociaz takie badania oficjalnie nigdy nie zostay przeprowadzone. Na dodatek jego zamiowanie do prasy brukowej kontrowersyjne wypowiedzi i dziwaczne zachowania byy czestym tematem w kuluarach. Nikt chyba nie powinien miec tez watpliwosci ze po jego odejsciu ze skadu Take That kapela nigdy nie brzmiaa juz tak dobrze. Jest ikona uwielbiana za swoje niedoskonaosci ktore nie przekonay jednak amerykanskiej publicznosci. Za oceanem wszyscy zastanawiaja sie "Kim jest Robbie Williams".

January 08, 2025 | entertainment

Miał być wielki hit, ale po raz kolejny Robbie Williams w zaliczył wtopę w Stanach Zjednoczonych. Biograficzna awangarda, w której w głównego bohatera wciela się wygenerowana komputerowo małpa, nie przyciągnęła za oceanem widzów. W weekend otwarcia "Better Man: Niesamowity Robbie Williams" zarobił jedynie 18 tys. dol., dla porównania "Wicked" w trzy dni zarobiło 118 mln dol. To kolejna nieudana próba zasłynięcia na amerykańskim rynku. Pierwszy raz starał się już w latach 90., problem w tym, że jego gwiazda nie chce się tam zaświecić. Reżyser wielokrotnie podkreślał, że produkcja jest stworzona tak, że na pewno spodobałaby się tamtejszym widzom. Problem polega jednak na tym, że hasło "Robbie Williams" niewiele mówi tamtejszej publiczności. "Masz na myśli aktora, który zmarł?" — pytają internauci przekonani, że film opowiada historię Robina Williamsa. I to nie tak, że wokalista nigdy nie próbował zrobić kariery za oceanem. Starał się tam wybić trzykrotnie. Po prostu uważano, że ma za mało talentu, a jego brytyjski humor jest niezrozumiały dla Amerykanów. Dzisiaj może pochwalić się prawie dwudziestoma milionami słuchaczy w miesiącu, ale nie w USA. Urodzony w brytyjskim Stoke-on-Trent, Robbie Williams rozpoczął swoją drogę do stania się ikoną muzyki już jako dziecko. Syn właściciela pubu, Petera Williamsa, i Janet, Robbie uczęszczał do katolickiej szkoły St Margaret Ward, gdzie pierwsze kroki artystyczne stawiał w szkolnych przedstawieniach. Jego talent dostrzeżono już w roli Artful Dodgera w szkolnej produkcji "Olivera". W wieku zaledwie 16 lat Williams dołączył do formującego się składu zespołu Take That, stając się jego najmłodszym członkiem . Z inicjatywy matki, która zauważyła ogłoszenie w prasie, Robbie znalazł się w zespole, który miał odmienić jego życie. Tak też się stało. Mimo iż większość utworów Take That była dziełem Gary'ego Barlowa, to Williams zaśpiewał główne partie wokalne w pierwszych hitach zespołu. Niestety jego problemy z alkoholem i narkotykami doprowadziły do konfliktów w zespole i ostatecznie do rozstania z Take That w 1995 r. Williams, który był niezadowolony z roli w zespole i pragnął eksplorować inne gatunki muzyczne, zaczął wykazywać coraz bardziej wojownicze zachowanie. Po serii nieporozumień i konfrontacji z kolegami z zespołu Robbie opuścił grupę, co zbiegło się z jej rozwiązaniem w dniu jego 22. urodzin. Po wielu latach, kiedy brytyjska telewizja wyemitowała dokument o zespole, Williams odniósł się do uzależnienia. I chociaż podkreślił, że nadużywanie narkotyków było tylko i wyłącznie jego winą, to nie omieszkał wspomnieć, że sytuacja w grupie była bardzo toksyczna. "Moje branie narkotyków nigdy nie było twoją winą. (...) To część mojego charakteru i miałbym tę samą chorobę, gdybym był taksówkarzem" — zwrócił się do Nigela Martina-Smitha. Jeśli uważnie śledzisz historię, nie możesz nie zauważyć pewnego schematu. Chłopcy dołączają do boysbandu. Zespół staje się ogromny. Chłopcy chorują — dodał. Williams ponownie znalazł się w składzie Take That na chwilę w 2010 r. Ich album "Progress" stał się jedną z najszybciej sprzedających się płyt w historii Wielkiej Brytanii , a towarzysząca mu trasa koncertowa zaliczyła rekordowe sprzedaże. Mimo że Williams oficjalnie pozostał w zespole, nie uczestniczył w kolejnych albumach i trasach, skupiając się na solowej karierze. Solową karierę zaczął z wielkim przytupem. Najpierw odświeżył przebój "Freedom" George'a Michaela, a chwilę później wydał kawałek "Angels", który okazał się jego ponadczasowym przebojem. Popularność utworu skutkowała dominację na brytyjskich listach przebojów oraz rekordową sprzedaż debiutanckiego albumu "Life Thru a Lens". Zresztą był to jeden z niewielu momentów, kiedy jego twórczość została odnotowana przez amerykańskie notowanie Billboardu. Co prawda Robbie zaliczył "jedynie" 56. miejsce na liście, ale dla początkującego muzyka było to wielkie osiągnięcie. Williams nie zwalniał tempa, wydając kolejne albumy, które przynosiły mu zarówno uznanie, jak i komercyjny sukces. Przełomowym momentem w karierze była decyzja o odejściu od popu na rzecz swinga, co zaowocowało wydaniem albumu "Swing When You're Winning" w 2001 r. Płyta, na której znalazły się duety z takimi gwiazdami jak Nicole Kidman, pokazała wszechstronność artysty i jego umiejętność reinterpretacji klasyków w nowoczesnym wydaniu. Wtedy wydał też singiel, który wywołał największe kontrowersje w jego karierze. W klipie do "Rock DJ" widzimy wokalistę, który rozbiera się do rosołu, by zaimponować DJ-ce. Kobieta nie zwraca na niego uwagi nawet, kiedy zdejmuje bieliznę. Dlatego Robbie idzie o krok dalej i najpierw obdziera się ze skóry, a następnie pozbywa się kolejnych części ciała. Dopiero jego szkielet wydaje się na tyle atrakcyjny, że artystka postanawia z nim zatańczyć. Te sceny uznano za zbyt drastyczne dla widzów. Ostatecznie wiele kanałów muzycznych je wycięło, a cały teledysk został zakazany w Republice Dominikany z powodu oskarżeń o satanizm. Williams nie bał się eksperymentować, co potwierdził, wydając "Rudebox" w 2006 r. album, który zaskoczył fanów elektronicznymi brzmieniami i odważnymi tekstami. Chociaż płyta spotkała się z mieszanymi recenzjami, artysta nie przestał poszukiwać nowych ścieżek muzycznych. W już w 2010 r. powrócił do korzeni, wydając kompilację największych przebojów "In and Out of Consciousness: Greatest Hits 1990-2010", a rok później podpisał kontrakt z Island Records, otwierając nowy rozdział w swojej karierze. Album "Take the Crown" z 2012 r. z hitowym singlem "Candy" ponownie umieścił Williamsa na szczycie list przebojów. Kariera Robbiego to nie tylko jego gigantyczne sukcesy muzyczne, ale także wieloletni romans z tabloidami. Bo on jak nikt inny z jednej strony pragnął publicznego uwielbienia, ale z drugiej buntował się przeciwko popularności. Niejednokrotnie musiał się zmierzyć z brutalnością mediów, o czym zresztą opowiedział szczegółowo w dokumencie Netfliksa, gdzie podkreślał, jaki wpływ na jego psychikę miała kolorowa prasa. W szczytowym momencie popularności był śledzony przez setki paparazzi, a umówmy się — media w latach 90. potrafiły być wyjątkowo brutalne dla celebrytów. Wystarczy posłuchać kilku wywiadów chociażby Britney Spears, którą notorycznie pytano o życie erotyczne oraz Beckhamów, którym zaglądano do sypialni. Oczywiście Williams przez lata rzucał takimi rewelacjami w wywiadach, że trudno było nie zrobić krzykliwych nagłówków. Sam przyznał kiedyś, że spał z ponad setką kobiet, wielokrotnie opowiadał o załamaniu nerwowym, problemach z odżywianiem, lęku scenicznym czy uzależnieniach. W dokumencie o sobie bez spodni rozmawiał z dziennikarzem, twierdził, że byłby lepszym prezydentem USA niż George W. Bush, chwalił się swoim bogactwem, a mówiąc o swojej żonie, podkreślał, że jest tak dobra w łóżku, że on sam już nie musi szukać "seksualnego zaspokojenia" u innych kobiet. Tak naprawdę Williams ma tak naprawdę wszystko, by stać się międzynarodową sensacją. Ale to wszystko jednak nie wystarczyło, żeby podbić amerykański rynek. Z 14 albumami na szczycie list przebojów, majątkiem wartym 150 mln funtów i kolekcją 18 nagród Brit Awards, jego gwiazda nie chce się tam zaświecić równie jasno po drugiej stronie Atlantyku co w Europie. Pierwszy poważny kontrakt za oceanem podpisał w 1999 r. Umowa z Capitol Records miała przynieść mu rozpoznawalność. Steve Redmond, redaktor magazynu Music Week, wyrażał wówczas optymizm, wierząc w potencjał Williamsa jako brytyjskiego eksportu muzycznego do Ameryki. Jednak wysiłki Robbiego, w tym wydanie albumu "The Ego Has Landed" i 25-dniowa trasa koncertowa po Ameryce Północnej, nie przyniosły spodziewanych efektów. Jego brytyjski humor nie rezonował w USA, a tamtejsi dziennikarze nie rozumieli jego komediowym stylem. Kolejną próbę podjął w 2003 r. Niestety kontrakt z EMI Records nie rozpędził jego kariery. Wtedy też pojawił się artykuł w magazynie "Salon", który na zawsze rozmył jego marzenia o amerykańskiej scenie. W Wielkiej Brytanii Robbie jest królem karaoke popu, na liście przebojów pełnej popowych artystów karaoke. Ale w jego przybranym domu w Los Angeles każdy czekający na swoją kolej w barze karaoke we wtorkowy wieczór jest lepszym piosenkarzem. W Wielkiej Brytanii jego brak wielkiego talentu jest postrzegany jako demokratyczny i uspokajający; w Ameryce jest prawdopodobnie po prostu mało inspirujący — pisał dziennikarz. Do 2008 r. sprzedał więcej albumów w Wielkiej Brytanii niż jakikolwiek inny brytyjski solowy artysta. Jego globalna sprzedaż przekroczyła 77 mln, co plasuje go w czołówce najlepiej sprzedających się artystów wszech czasów. Trafił też do Księgi Rekordów Guinnessa, sprzedając 1 mln 600 tys. biletów na swoją trasę koncertową w ciągu jednego dnia. Dlatego dzisiaj, kiedy w mediach społecznościowych pojawia się trend "Kim jest Robbie Williams?", miliony zaczną się śmiać, bo ci Amerykanie nie tylko są zaskoczeni sposobem otwierania europejskich okien, ale także popularnością wielkiego Brytyjczyka.

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS