Blogs
Home/entertainment/Antoni Krauze przezy smierc kliniczna. "Miaem zal do Pana Boga"

entertainment

Antoni Krauze przezy smierc kliniczna. "Miaem zal do Pana Boga"

To jeden z tych rezyserow ktorzy wyrazali swoje opinie poprzez swoja tworczosc. Antoni Krauze niezwykle rzadko mowi wasnym zyciu. Nie ukrywa jednak ze jest osoba wierzaca. Religia z biegiem lat zaczea odgrywac wazne miejsce w jego zyciu. Szczegolny zwrot nastapi gdy przezy smierc kliniczna.

January 04, 2025 | entertainment

W ostatnich latach, co zrozumiałe, Antoni Krauze był kojarzony przede wszystkim ze swoimi najnowszymi filmami — "Czarnym czwartkiem" i " Smoleńskiem ". W czasach PRL-u był jednak znany przede wszystkim jako twórca niepokorny. Porównywano go do Krzysztofa Kieślowskiego , potrafił bowiem na ekranie w naturalny sposób odnieść się do otaczającej Polaków smutnej rzeczywistości. Krauze nigdy nie należał do filmowego mainstreamu. Zawsze nieufny wobec rzeczywistości, szukał wypaczeń w PRL-owskim systemie . Miał nerw obserwacji, szukania prawdy — stwierdził Filip Bajon w wywiadzie dla "Newsweeka". Był bardzo ciepłym człowiekiem i to jest obecne w jego filmach. Z temperamentu był entuzjastą, człowiekiem szalenie przejętym światem, który go otaczał. Był społecznikiem zaangażowanym w sprawy prostego człowieka — opowiadał z kolei Krzysztof Zanussi w rozmowie z Polskim Radiem. Punktem zwrotnym w życiu artysty był 1998 r. Wtedy reżyser miał zawał. Jego stan był bardzo poważny. Przeżył śmierć kliniczną. Reżyser "Smoleńska" przeżył śmierć kliniczną. "Już raz umarłem" Antoni Krauze opowiedział dziennikarzom, co zobaczył "po drugiej stronie". Doskonale zdawał sobie wtedy sprawę, że dostał od losu drugą szansę. Postanowił jak najlepiej przeżyć życie, które ponownie otrzymał. Co więcej, zmienił wtedy podejście do wiary. Wcześniej nie był praktykującym katolikiem. Do religii podchodził sceptycznie. Widziałem drzwi, wiedziałem, że za tymi drzwiami jest miejsce, w którym bardzo chciałbym się znaleźć . Wiedziałem, że nie ma co zmyślać, szachrować. Przypomniałem sobie, że Krzysiek Kieślowski tuż przed swoją śmiercią zrobił mi karczemną awanturę, jak to możliwe, że nie pamiętam, jak to będąc u niego w Koczku na Mazurach, uratowałem jakiegoś małego chłopca, który tonął w pobliskiej rzeczce — opowiadał na łamach "Dziennika Gazety Prawnej". "Kiedy wróciłem do rzeczywistości, ocknąłem się, to przez dwa tygodnie, a może miesiąc nie mogłem pojąć, że składam się z ciała, że cała ta moja obudowa to ciało. Czułem, że to jakiś worek po kartoflach albo węglu. Uczyłem się na nowo żyć i teraz robię wrażenie, że żyję, że się poruszam" — dodał. Reżyser na dobre wtedy wrócił do pracy. Misją stało się dla niego stworzenie filmów społecznie ważnych. Tuż przed premierą filmu "Smoleńsk" w 2016 r. stwierdził, że jest już gotowy na śmierć. Ja jestem wśród żywych do piątku, do momentu wejścia "Smoleńska" do kin. Cały czas mam nadzieję, że Bóg pozwoli mi po prostu umrzeć. (...) Znalazłem się po tamtej stronie. Okropny miałem żal do Pana Boga, że umarłem w takim momencie, kiedy miałem jeszcze tyle spraw do załatwienia, tyle zobowiązań. Córka urodziła dziecko, była na studiach, zięć na studiach, żona sama. I wtedy powiedziano mi, że oni sobie świetnie beze mnie dadzą radę, a moim problemem jest odpowiedzenie na pytanie, co zrobiłem w swoim życiu dobrego — stwierdził we wspomnianym wcześniej wywiadzie. "Smoleńsk" faktycznie był ostatnim filmem Antoniego Krauzego. Reżyser po premierze nie pojawiał się publicznie. Dopiero gdy pojawiła się informacja o jego śmierci, przyznano, że poważnie chorował. Odszedł 14 lutego 2018 r., czyli 20 lat po tym, jak przeżył zawał i śmierć kliniczną. Miał 78 lat. Jerzy Zelnik w rozmowie z TVP Info zdradził, że praca na planie "Smoleńska" mogła kosztować reżysera zdrowie. Jako człowieka prawdy, człowieka dobrego, człowieka, który przypłacił chyba zdrowiem, a może i życiem wszystkie te perturbacje związane z ostatnim filmem, czyli "Smoleńskiem". Tam były bardzo duże problemy i finansowe i artystyczne. Widziałem, jak wiele zdrowia tracił w trakcie realizacji tego filmu. (...) Ten film go kosztował bardzo wiele i sądzę, że był takim gwoździem do trumny Z kolei Redbad Klynstra-Komarnicki na łamach Onetu tłumaczył, dlaczego Antoni Krauze podjął się stworzenia filmu, który tak wpłynął na jego samopoczucie. Tym, co mnie skłoniło do wzięcia udziału w jego filmie, było jedno zdanie. [Antoni Krauze] powiedział: "W tej katastrofie zginęło wielu moich przyjaciół, jedyne co mogę zrobić, żeby sobie z tym wszystkim poradzić, to zrobić film". To był człowiek, który swoją sztukę filmową traktował osobiście. To, co w Polsce i Polska było mu bliska. Próbował tę naszą rzeczywistość uporządkować Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych . Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS