Blogs
Home/business/Trump straszy cami. Dostanie sie nie tylko Chinom ale rykoszetem tez i Polsce

business

Trump straszy cami. Dostanie sie nie tylko Chinom ale rykoszetem tez i Polsce

Po ogoszeniu wyniku wyborow w USA wielu obserwatorow ogasza juz start nowej wojny handlowej. W swojej kampanii Donald Trump zapowiedzia naozenie ce i to nie tylko na Chiny. Sam o sobie podczas ostatniej kadencji mowi "Tariff Man" czyli "czowiek od ce".

November 09, 2024 | business

We wrześniu przekonywał o możliwości nałożenia i tyle samo na samochody wyprodukowane poza USA. Jednocześnie ostrzegał, że . "Tariff Man" Polityka celna Trumpa jest już doskonale znana z poprzedniej kadencji. Urząd prezydenta zaczął sprawować w 2017 r., a już od 2018 r. zaczęły obowiązywać nowe taryfy na towary wyprodukowane w Chinach. Stawka 25 proc. objęła pralki, panele słoneczne, stal i aluminium, ale też czapki baseballowe, bagaże, rowery, telewizory i trampki. Cła spowodowały natychmiastową reakcję Chin. Prezydent Xi Jinpinga usiadł do stołu negocjacyjnego. Obniżyło ono stawkę niektórych ceł, a Chiny zgodziły się zwiększyć zakupy amerykańskich towarów i produktów rolnych. Jednak Państwo Środka nie dotrzymało tego zobowiązania, co według administracji Bidena było jednym z powodów, dla których utrzymano cła wprowadzone przez Trumpa. Więcej, nawet gdy Trump w kampanii wyborczej zaczął składać obietnice dalszych działań w tym zakresie, Joe Biden odpowiedział tym samym. W maju 2024 r. Biden, tłumacząc, że chce chronić krajowych producentów przed skutkami taniego importu z Chin, ogłosił cła w wysokości: 25 proc. cła na stal, aluminium i baterie litowe, 50 proc. na półprzewodniki, panele fotowoltaiczne oraz Amerykanie płacą za decyzje prezydentów CNN, powołując się na dane US Customs and Border Protection, podaje, że Erica York, starsza ekonomistka i dyrektor ds. badań w Tax Foundation, oceniła, że cła uderzają nie w chińską gospodarkę, a amerykańskie firmy, które zajmują się importem, bo to one ponoszą koszty z tym związane. "To amerykański nabywca, importer tych towarów, dokonuje fizycznej płatności na rzecz rządu USA" – podała. Dlatego wiele firm decyduje się przerzucić dodatkowe koszty na klientów. Jedno z badań, opublikowanych w 2020 r. wykazało, że CNN przywołuje jednocześnie badanie ekonomistów z St. Louis Federal Reserve, które pokazuje, że przez decyzje prezydentów Amerykanie tracą miejsca pracy. Z badania wynika, że stany bardziej narażone na amerykańskie cła na import z Chin odnotowały w latach 2018-2019 "mniejsze wzrosty lub nawet spadki" zatrudnienia i produkcji. Ekonomiści Rezerwy Federalnej podali natomiast, że w 2019 r. cła spowodowały spadek zatrudnienia w sektorze produkcyjnym. Wynika to głównie z faktu, że towary stały się droższe dla amerykańskich firm i konsumentów, a cła odwetowe nałożone na towary wyprodukowane w USA sprawiły, że amerykańscy producenci byli mniej konkurencyjni. Globalne skutki Ale efekt ceł jest o wiele szerszy. – Wojny handlowe prowadzone przez USA skutkują nałożeniem ceł dodatkowych na terenie UE na wybrane towary, ale przyjeżdżające nie tylko z terenu Stanów Zjednoczonych Ameryki. Konsekwencją tego jest wzrost kosztów wytworzenia produktów gotowych co wpływa na wielkość inflacji oraz PKB poszczególnych krajów członkowskich UE – zauważa dr Izabella Tymińska z firmy Ekspert celny, która zajmuje się doradztwem z zakresu przepisów prawa celnego, importu i eksportu towarów i usług, analizą finansowo-ekonomiczną kontraktów międzynarodowych. Przypomina, że najgłośniejszą wojną handlową, która miała bezpośrednie konsekwencje na UE, była ta między Airbasem a Boeingiem, prowadzona w Światowej Organizacji Handlu (WTO) przez wiele lat. Skończyła się nałożeniem dodatkowych (odwetowych) ceł na listę produktów po jednej i drugiej stronie Oceanu. – Ponadto obserwujemy tendencję do fragmentacji rynku, która zagraża odejściem od globalnego systemu handlu opartego na ustalonych zasadach oraz utratą korzyści wynikających ze światowej integracji gospodarczej, w czym wojny handlowe tylko pomagają, gdyż szukamy możliwości zakupu towarów bliżej i po niższej wartości. Spowodowane to jest tym, iż – informuje dr Izabella Tymińska. Jak podaje, zapowiedzi Donalda Trampa, że wprowadzi cła na towary z UE po objęciu przez siebie stanowiska prezydenta USA m.in. na samochody z Europy , ich miejsca pracy i , a co za tym idzie bezpośrednio na nasz kraj, gdyż jesteśmy głównym dostawcą części samochodowych dla koncernów niemieckich. O wpływie na Polskę mówi również Marek Wąsiński, kierownik zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – . Po pierwsze, ograniczy konkurencyjność polskiego eksportu na rynku amerykańskim. Po drugie, zmniejszy konkurencyjność eksportu europejskiego, co pośrednio dotknie polskich eksporterów do UE. Po trzecie, może dojść do przesunięcia handlu z krajów trzecich, zwłaszcza , skutkującego zwiększeniem konkurencji na rynku europejskim dla polskich towarów. Ewentualne unijne retorsje mogą doprowadzić do eskalacji wojny handlowej i dalszych ograniczeń, a USA są największym odbiorcą unijnych towarów i usług – twierdzi. Fatalne skutki Damian Wnukowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) podkreśla, że wprowadzenie zapowiadanych w kampanii wyborczej ceł, spowodowałoby dodatkowe koszty po stronie podmiotów eksportujących do USA, w tym z UE, a co za tym idzie pogorszenie ich konkurencyjności na rynku amerykańskim, a należy brać pod uwagę, że Stany Zjednoczone są największym partnerem handlowym Unii Europejskiej. – Działania Stanów Zjednoczonych spowodowałyby zapewne , w postaci wprowadzenia karnych ceł na towary amerykańskie. Tego rodzaju spory handlowe odbiłyby się negatywnie na międzynarodowej wymianie towarowej i, co za tym idzie, na globalnym wzroście gospodarczym. Ponadto towary obłożone cłami amerykańskimi, np. z Chin, mogłyby zostać przekierowane na inne rynki, w tym unijny, co zwiększyłoby na nich presję konkurencyjną – mówi Damian Wnukowski. Podkreśla, że zintensyfikowaniu uległyby także działania ze strony podmiotów działających w Chinach do zmniejszania obciążenia celnego, w tym poprzez zwiększenie eksportu przez państwa trzecie lub inwestowanie na innych rynkach. – Dzieje się tak już od początku "wojny celnej" USA-Chiny z 2018 r., gdy za pierwszej kadencji Trumpa wprowadzono dodatkowe cła na import z ChRL. Restrykcje te zostały utrzymane, a nawet wzmocnione za kadencji Bidena. – twierdzi ekspert. Stany Zjednoczone kontra reszta świata Wojny handlowe prowadzone są przez Stany Zjednoczone od wielu lat. Już w 1929 r., w następstwie krachu na giełdzie, senatorowie Reed Smoot i Willis C. Hawley doprowadzili do podniesienia ceł na tysiące importowanych towarów średnio o 40-48 proc. Uznano to za próbę wsparcia amerykańskich rolników zmagających się ze skutkami Dust Bowl, katastrofy ekologicznej mającej miejsce na Środkowym Zachodzie, będącej skutkiem suszy i silnej erozji gleb. W wyniku tej ustawy handel spadł o prawie 65 proc. Wielu ekonomistów negatywnie oceniało tę ustawę. W przeszłości Stany Zjednoczone prowadziły także wojnę celą z Francją i Niemcami. Po II wojnie światowej amerykańscy producenci drobiu przeszli na hodowlę przemysłową, co pozwoliło im na masową produkcję kurczaków i rozpoczęcie ich wysyłki do Europy. Francja i Niemcy Zachodnie, wciąż podnoszące się po skutkach II wojny światowej, odpowiedziały cłami na import kurczaków ze Stanów Zjednoczonych. Lata 70. i 80. to wojna handlowa z Japonią. Stany nałożyły m.in. cła na japońskie samochody. W 1981 r., po narastającej presji ze strony niedomagających amerykańskich producentów, japońscy producenci samochodów zgodzili się przystąpić do programu "dobrowolnego ograniczenia eksportu". W 1987 r., prezydent Ronald Reagan podwoił opłaty importowe na komputery, telewizory i elektronarzędzia wyprodukowane w Japonii, w odpowiedzi na to Japonia ograniczyła dostęp do swojego rynku półprzewodników. W 1993 r. toczyła się wojna bananowa. Aby ograniczyć liczbę importowanych bananów z krajów spoza dawnych europejskich kolonii, Unia Europejska zaczęła nakładać wyższe taryfy na producentów z Ameryki Łacińskiej. Choć Stany Zjednoczone nie eksportowały bananów do Europy, to amerykańskie korporacje były właścicielami zdecydowanej większości plantacji bananów w Ameryce Łacińskiej — w związku z tym Stany Zjednoczone odpowiedziały UE 100-procentowymi taryfami na niektóre towary. Z kolei w 2002 r., aby wzmocnić amerykański przemysł stalowy, prezydent George W. Bush wprowadził taryfy wynoszące od 8 do 30 proc. na import produktów stalowych z Europy. Ale po uznaniu ich przez WTO za nielegalne, ostatecznie je odwołano.

SOURCE : businessinsider_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS