Home/business/Rzad imigracja nie bedzie lekarstwem na wyludnianie sie kraju

business

Rzad imigracja nie bedzie lekarstwem na wyludnianie sie kraju

Autorzy rzadowej strategii stwierdzaja wprost nie bedziemy atac dziur na rynku pracy zwiekszona imigracja. Dla biznesu to za wiadomosc.

October 15, 2024 | business

Rada Ministrów we wtorek obradowała nad nową strategią migracyjną. Jej główne założenia szef rządu Donald Tusk przedstawił już w sobotę na konwencji Platformy Obywatelskiej. Najważniejsza konkluzja: imigrację, zwłaszcza nielegalną, należy powstrzymać. Z zawieszeniem prawa do azylu włącznie. Strategia rozwija ten sposób myślenia. W części poświęconej wpływowi imigracji na rynek pracy, najważniejszej z gospodarczego punktu widzenia, autorzy (jak donosi portal money.pl) stwierdzają jasno: negatywnym trendom demograficznym nie należy przeciwdziałać szeroko otwierając drzwi przed przybyszami. Rząd chce wpuszczać tylko pracowników z zawodami określanymi jako trwale deficytowe. Jednocześnie strategia wymienia szereg warunków, jakie będzie musiał spełniać imigrant, by dostać w Polsce pozwolenie na pracę. Jednym z nich jest posiadanie unikatowych umiejętności, a umiejętności posiadane przez imigranta mają być punktowane. Wdrożenie strategii zagęści sito dla imigracji zarobkowej, a dokument wpisuje się w trend, który stopniowo wzmacnia się w całej Unii Europejskiej. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen we wtorek także przedstawiła swój migracyjny plan. W liście skierowanym do szefów rządów państw UE, wysłanym na dwa dni przed szczytem w Brukseli, szefowa KE streściła go w dziesięciu punktach, apelując o wdrażanie już przyjętego przez UE paktu migracyjnego. W liście znalazły się też wątki o przeciwdziałaniu wojnie hybrydowej i wykorzystywaniu imigrantów jako broni przez Białoruś i Rosję oraz o odsyłaniu poza terytorium UE osób, które przebywają na jej terenie nielegalnie. Polityka migracyjna zaostrza się ze względu na coraz większe społeczne niezadowolenie, na fali którego popularność w Europie zyskują skrajnie populistyczne ugrupowania. To sygnał, że czasy zasypywania luk na rynku pracy przez masową imigracją już się kończą, a niedobory trzeba będzie uzupełniać inaczej. Zmiana będzie dotyczyć też Polski, która tkwi w pogłębiającym się kryzysie demograficznym. Według najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego niemal we wszystkich zakątkach kraju mamy ujemny przyrost naturalny. Powiaty, w których mieszkańców rodzi się więcej, niż umiera, jest zaledwie osiem (a w Polsce powiatów mamy 380). I nic się tu nie poprawi, bo w kraju rodzi się coraz mniej dzieci. Na koniec sierpnia 12-miesięczna suma liczby urodzeń ledwie przekraczała 259 tys. To zdecydowanie najgorszy wynik po II wojnie światowej. Jednocześnie Polska szybko dołącza do niechlubnej czołówki krajów z najniższym wskaźnikiem dzietności w Europie. Programy prorodzinne, wymagające dużego finansowego wysiłku ze strony państwa, tego procesu nie zatrzymają. Polska idzie drogą krajów rozwiniętych, z rosnącymi aspiracjami kobiet i zmieniającymi się priorytetami, wśród których posiadanie rodziny schodzi na dalszy plan. Jeśli na to nałożyć nasze lokalne problemy, z pogorszeniem poczucia bezpieczeństwa zdrowotnego kobiet w ciąży na czele, to mamy gotowy zestaw argumentów za tym, że dzieci w Polsce przybywać nie będzie. Co to oznacza? Przede wszystkim kurczący się stopniowo zasób rąk do pracy. Ekonomiści Polskiego Instytutu Ekonomicznego w raporcie o konsekwencjach zmian demograficznych dla rynku pracy twierdzą, że jeśli obecne trendy się utrzymają, to do 2035 r. liczba pracowników zmniejszy się o 2,1 mln. A to aż 12,6 proc. obecnie zatrudnionych. Poszczególne regiony już zaczynają konkurować o mieszkańców, co dla lokalnych rynków pracy będzie mieć znaczenie. Już widać, po tzw. saldzie migracji, kto tę konkurencję wygrywa, a kto zostaje w tyle. Według GUS prym wiodą powiaty skupione wokół dużych miast. Nakładają się tu na siebie dwa zjawiska, czyli ucieczki z dużych ośrodków na tereny podmiejskie i napływ nowych osób z innych regionów - takich, dla których mieszkanie w samym mieście może być zbyt drogie na starcie. W ujęciu na 1000 mieszkańców największe dodatnie saldo migracji ma powiat wrocławski, w dalszej kolejności są piaseczyński (graniczący z Warszawą) i warszawski. Na drugim biegunie są powiaty tzw. ściany wschodniej, bez dużego przemysłu, za to z rolnictwem, w których nadal trudno zastępować pracę kapitałem. Poza Ostrołęką, gdzie odpływ mieszkańców jest największy w Polsce, na pierwszych miejscach listy najszybciej wyludniających się miejsc są powiat hrubieszowski oraz miasta Chełm i Biała Podlaska. Wszystkie z województwa lubelskiego. Jeśli to nie imigracja z zagranicy ma być sposobem na rozładowywanie napięć na rynku pracy, to czymś trzeba będzie ją zastąpić. Inwestycje w kapitał zwiększający wydajność pracy to jeden ze sposobów. Ale tak się składa, że w takich branżach jak rolnictwo, które z powodu coraz gorszej demografii i niekorzystnych trendów społecznych może mieć narastający problem z pozyskiwaniem rąk do pracy, zastąpienie pracy kapitałem nadal jest drogie. Jeśli strategia migracyjna ma się skupiać na tym, jak zapobiegać imigracji. zamiast na odpowiednim przygotowaniu się na nią, to musimy mieć świadomość, że produkcja rolna w kraju będzie coraz droższa. Podobnie może być zresztą w innych segmentach, na przykład w budownictwie, w którym dziś praca jest względnie tania. Niższa mediana płac jest tylko w hotelarstwie i gastronomii, która jest kolejną branżą bezpośrednio narażoną na skutki ubytku pracowników.

SOURCE : pb
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS