Home/business/Potrzebny olbrzymi "finansowy dopalacz". Czekaja na ruch rzadu

business

Potrzebny olbrzymi "finansowy dopalacz". Czekaja na ruch rzadu

Jesli lokalne wadze nie otrzymaja do 20 mld z rzadowej pomocy na koniec roku nawet co trzecia gmina moze miec problem ze spieciem tegorocznego budzetu. Rzad poczatkowo mowi "nie" ale teraz zagodzi stanowisko i obie strony negocjuja. Decyzje moga zapasc na jesieni.

July 04, 2024 | business

Rząd pracuje nad nowym systemem finansowania samorządów . Jego założenia możemy poznać jeszcze w tym miesiącu. W resorcie finansów trwają prace nad oceną skutków regulacji do ustawy (OSR), które pokażą, jak w nowym systemie będą wyglądały dochody 2,8 tys. samorządów w Polsce. Według zapewnień MF każdy z samorządów ma na nim zyskać w porównaniu z obecnym systemem. Na razie jednak samorządowcy bardziej niż na przyszły rok i planowaną reformę MF z niepokojem patrzą na końcówkę tego roku. Powód? Wciąż odczuwalne skutki Polskiego Ładu (zwłaszcza w zakresie ubytków w PIT i niewystarczające rekompensaty od rządu). Problem uwidaczniał się w poprzednich dwóch latach, wtedy jednak rząd PiS stosował "kroplówkę" - pod koniec 2021 r. zasilił lokalne budżety kwotą 8 mld zł, rok później kwotą 13,7 mld zł i w roku ubiegłym była to podobna kwota (zadekretowana jeszcze przez ustępujący rząd Mateusza Morawieckiego). Choć samorządowcy pieniądze przyjmowali, to jednak krytykowali takie działanie. Po pierwsze dlatego, że zdawało ich to na łaskę lub niełaskę ekipy rządzącej, a to utrudniało tworzenie rocznych planów finansowych (nie wiadomo było, czy, kiedy i w jakiej wysokości subwencja zostanie wypłacona) i w związku z czym podburzało to system finansów samorządowych. Po drugie, taka operacja przeprowadzana w końcówce roku sztucznie pompowała wyniki finansowe jednostek samorządowych, bo to były środki, których włodarze nie mieli szans wydać w danym roku, w związku z czym przechodziły na kolejny. Mimo to teraz samorządowcy oczekują ponownej interwencji, tym razem ze strony rządu Donalda Tuska. Ich zdaniem potrzebnych jest nawet 20 mld zł i o taką kwotę ubiegają się w zakulisowych rozmowach z przedstawicielami resortu finansów. Samorządowcy alarmują - To kasandryczny obraz na dzień bieżący. W zależności od tego, czy będzie rządowa kroplówka czy nie, gminy będą podejmować decyzje o zmianach planów finansowych, zapewne będą musiały drastycznie ograniczyć inwestycje i wydatki bieżące. A to będzie bardzo trudne, bo ceny nośników energetycznych idą w górę, dlatego gminy opalające gazem czy olejem nie będą miały środków na zrobienie zapasów - przestrzega Świętalski. Rozmówca money.pl przekonuje, że narracja MF w tej sprawie ewoluuje. - Najpierw od rządu usłyszeliśmy, że nie ma mowy na dodatkowe środki na koniec roku. Na co my odpowiedzieliśmy, że wszyscy projektowali budżety na podstawie obowiązującego prawa licząc, że na koniec roku znów będzie kroplówka od rządu. Bo Polski Ład z jednej strony zdemolował dochody JST, a z drugiej - przyzwyczaił samorządowców do tych kroplówek, które burzą filozofię, że gminy powinny realizować zadania przede wszystkim z dochodów własnych, a nie dotacji czy subwencji - mówi Świętalski. Dodaje, że dziś ze strony rządu słychać już nieco inny przekaz. - Ministerstwo Finansów prowadzi analizy budżetów samorządowych. Do tego doszły alarmujące raporty ze strony regionalnych izb obrachunkowych, a sam resort ma dokonać wnikliwej oceny wykonania budżetowego za pierwsze półrocze. Być może na początku IV kwartału pojawi się możliwość zastosowania mechanizmu wyrównawczego. My postulujemy, by zastosować mechanizm, by subwencja nie była mniejsza niż 2 mln zł na jedną gminę wiejską - wskazuje Leszek Świętalski. Problem dostrzega także Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Mówimy o dwóch różnych rzeczach. Jedną jest system docelowy, a dziś rozmowa dotyczy ewentualnego, doraźnego wsparcia samorządów, bo rzeczywiście jest bardzo trudna sytuacja w 2024 roku. Trwają rozmowy na ten temat, nie ocenię tego, jeśli chodzi o potrzeby całego kraju, ale wiem, że niektóre samorządy mogą po prostu stracić możliwość opłaty wszystkich wydatków bieżących pod koniec roku, więc sytuacja jest naprawdę poważna - przyznaje Trzaskowski w rozmowie z money.pl. MF liczy, czy go stać Resort finansów faktycznie nie mówi "nie", ale jest wstrzemięźliwy w deklaracjach w tej sprawie. - To będzie zależne od tego, jaka będzie kondycja budżetu państwa. Mamy procedurę nadmiernego deficytu i dochody po pięciu miesiącach, które - mówiąc delikatnie - mogłyby być lepsze, ale oczywiście to nie jest jeszcze wyznacznik - mówi money.pl wiceminister finansów Hanna Majszczyk . Faktycznie, zwłaszcza wpływy z VAT rozczarowują. Jak pisaliśmy w money.pl, szacunkowe wykonanie budżetu po maju wykazało, że jeśli w dochodach z tego podatku nie nastąpi odbicie, to pod koniec roku luka między założoną w budżecie prognozą a faktycznymi wpływami może sięgnąć nawet 30 mld zł. Choć to zapewne czarny scenariusz, bo np. ekonomiści banku Pekao SA szacują, że luka może wynieść między 10 a 20 mld zł. MF natomiast ma nadzieję, że wpływy odbiją w drugiej połowie roku m.in. z powodu lepszej koniunktury. Ale i tak resort będzie chciał poczekać chwilę zanim odpowie samorządowcom, czy znajdzie dla nich jakieś pieniądze. Zwróciła także uwagę, że budżet transferuje pieniądze do samorządów cały czas. W tym miesiącu powinno wpłynąć do nich 1,4 mld zł na podwyżki dla pracowników socjalnych. Do tego należy doliczyć ponad 3 miliardy subwencji rozwojowej i ponad 2 miliardy na podwyżki dla nauczycieli przedszkolnych - łącznie około 7 mld zł. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że jeżeli jakaś kwota zostanie samorządom przyznana, to prawdopodobnie nie będzie to kwota dwucyfrowa. Nie pozwala na to na razie stan budżetu. Możliwe, że częściowym ratunkiem dla samorządów będzie lepsze wykonanie dochodów z CIT i PIT. Po maju dobrze rokowały zwłaszcza wpływy z tego pierwszego podatku, które wyniosły ponad 38 mld zł, co stanowiło ponad połowę wpływów zaplanowanych na cały rok. W przypadku PIT sytuacja nie jest aż tak optymistyczna, bo wpływy po maju były na poziomie 30 proc. Optymistyczne jest to, że wpływy e-składki na ZUS, które pokazują, jak rośnie fundusz płac, czyli także baza PIT, pokazują w I półroczu wzrost o blisko 15 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Inna sprawa, że MF założył bardzo ambitnie, że PIT wzrośnie rok do roku o 19 proc. Jak widać, samorządowcy będą musieli się uzbroić w cierpliwość i liczyć, że odbicie w gospodarce pozwoli na wyższe dochody z podatków i sprawi, że w budżecie znajdą się zaskórniaki na finansowy dopalacz pod koniec roku. Grzegorz Osiecki, Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl

SOURCE : money
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS