Kryzys mieszkaniowy jednym z gownych wyzwan dla rzadu Sancheza w 2025 r.

Rząd Hiszpanii szuka rozwiązań kryzysu mieszkaniowego, który prowadzi do protestów społecznych. Prognozy mówią, że sytuacja na rynku nieruchomości będzie w następnym roku jeszcze gorsza, a ceny nie przestaną rosnąć. fot. Alex Tihonovs / / Shutterstock Według przeprowadzonego w grudniu sondażu Centrum Badań Socjologicznych (CIS), mieszkalnictwo po raz pierwszy znalazło się na szczycie listy problemów, które Hiszpanie uważają za najbardziej palące, wyprzedzając bezrobocie i kryzys gospodarczy. Opozycyjna Partia Ludowa (PP) od razu zarzuciła rządowi Pedro Sancheza, że w momencie przyjścia socjalistów do władzy w 2018 r. zagadnienie to znajdowało się w połowie drugiej dziesiątki największych problemów obywateli. W 2024 r. ceny mieszkań wzrosły w Hiszpanii o ponad 8 proc. W połowie października ulicami Madrytu i Barcelony przeszły wielotysięczne manifestacje, głównie młodych ludzi, protestujących przeciwko trudnościom w dostępie do mieszkań w obliczu wysokich cen. "Kryzys narastał przez ostatnich kilka lat, podczas gdy administracja publiczna, odpowiedzialna za zagwarantowanie prawa do godnych warunków mieszkaniowych, bagatelizowała znaczenie tej kwestii. Obecnie jest to gigantyczny dramat" – ocenił w grudniu sytuację na rynku dziennik "El Pais". Niedługo po październikowych protestach rząd przedstawił propozycje dotyczące regulacji najmu krótkoterminowego, które mają wejść w życie od początku 2025 r. Dzięki zmianom w prawie rząd chce "ścigać wszelkie oszustwa i nielegalne działania w odniesieniu do zakwaterowania turystycznego". Niektóre hiszpańskie miasta zamierzają podjąć zdecydowane kroki w zakresie wynajmu turystycznego, który jest jednym z powodów rosnących cen nieruchomości. W czerwcu burmistrz Barcelony Jaume Collboni ogłosił plan zniesienia do 2028 r. wszystkich wynajmów krótkoterminowych; wycofanych ma zostać około 10 tys. licencji. Kryzys mieszkaniowy stał się też jednym z głównych punktów kongresu Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE), zorganizowanego na przełomie listopada i grudnia. Stojący na czele tego ugrupowania Sanchez ogłosił wówczas utworzenie dużej państwowej spółki. Zadaniem tego podmiotu będzie budowa nowych mieszkań, których brakuje na rynku. Konkluzje kongresu obejmowały też szerszy plan w polityce mieszkaniowej. Ten program miałby być realizowany do 2030 r., choć sondaże nie dają PSOE gwarancji pozostania u władzy po następnych wyborach, planowanych na 2027 r. Plan obejmuje m.in. walkę z nielegalnym wynajmem mieszkań dla turystów, wprowadzenie podatku od trzeciego domu czy zachęty podatkowe w celu remontów pustych mieszkań, przeznaczonych następnie pod wynajem. W Hiszpanii udział mieszkań komunalnych w całkowitym zasobie mieszkaniowym jest stosunkowo niski w porównaniu z innymi krajami europejskimi, takimi jak Holandia, Austria, Dania czy Francja. Odsetek takich mieszkań w Hiszpanii to tylko 2,5 proc. całkowitego zasobu, jeden z najniższych w Europie. Jak wynika z wyliczeń firmy konsultingowej Atlas Real Estate Analytics, cytowanej przez dziennik "El Pais", dla zrównoważenia rynku nieruchomości w Hiszpanii potrzeba ponad 3,5 mln przystępnych cenowo mieszkań. Minister mieszkalnictwa Isabel Rodriguez powiedziała na początku grudnia, że rząd zamierza wybudować 1,5 mln nowych mieszkań. Nie sprecyzowała jednak ram czasowych. Plany rządowe rozpisane są na kilka kolejnych lat, a prognozy na przyszły rok nie wyglądają optymistycznie. Według informacji "El Pais", kryzys mieszkaniowy ma się pogłębiać w związku z wysokim popytem i mniejszą dostępnością mieszkań na rynku. Z Madrytu Marcin Furdyna (PAP) mrf/ szm/ Źródło: PAP