Home/business/Izrael przyznaje To najwieksze naloty w historii. Zadalismy Hezbollahowi znaczne straty

business

Izrael przyznaje To najwieksze naloty w historii. Zadalismy Hezbollahowi znaczne straty

Prowadzone od poniedziaku intensywne naloty na cele Hezbollahu w Libanie to najwieksza tego typu operacja w historii izraelskiego lotnictwa - powiedzia portalowi Times of Israel wyzszy oficer izraelskich si powietrznych. Jak doda ataki spowodoway znaczne straty Hezbollahu.

September 24, 2024 | business

Prowadzone od poniedziałku intensywne naloty na cele Hezbollahu w Libanie to największa tego typu operacja w historii izraelskiego lotnictwa - powiedział portalowi Times of Israel wyższy oficer izraelskich sił powietrznych. Jak dodał, ataki spowodowały znaczne straty Hezbollahu. fot. Karamallah Daher / / Reuters / Forum Siły Obronne Izraela poinformowały, że w poniedziałek wojsko uderzyło w ponad 1600 celów, wśród których głównie były składy uzbrojenia i stanowiska rakietowe zlokalizowane często w prywatnych domach. We wtorek naloty są kontynuowane. Hezbollah wciąż ma rakiety, które może wystrzelić, ale te możliwości zostały znacznie ograniczone - powiedział rozmówca Times of Israel. Izraelska armia zdystansowała się jednak od wyliczeń przedstawionych przez stację Kanał 12, według których zniszczono połowę precyzyjnych pocisków Hezbollahu i trzy czwarte rakiet o zasięgu przekraczającym 40 km. Rzecznik sił zbrojnych Daniel Hagari mówił w poniedziałek, że w nalotach zniszczono m.in. pociski manewrujące, rakiety z ciężkimi ładunkami przekraczającymi tonę, a także rakiety o zasięgu do 200 km i pociski krótkiego zasięgu oraz drony szturmowe, ale nie podał konkretnych liczb dla każdej z klas tego uzbrojenia. W wyliczeniu nie znalazły się też pociski precyzyjne i rakiety dalekiego zasięgu - podkreślił portal Times of Israel. Hezbollah jest najpoważniejszą siłą polityczną Libanu, a jego skrzydło zbrojne, które Zachód uważa za organizację terrorystyczną, jest postrzegane jako jedna z najsilniejszych niepaństwowych armii świata. Ta wspierana przez Iran szyicka organizacja od dekad kontroluje południowy Liban i toczy z różną intensywnością walki z Izraelem. Przed rozpoczęciem wojny w Strefie Gazy jesienią 2023 r. izraelska armia szacowała arsenał Hezbollahu na ponad 200 tys. pocisków i rakiet. Wśród nich 400 rakiet dalekiego zasięgu, kilkaset pocisków precyzyjnych, 4800 rakiet średniego i 65 tys. bliskiego zasięgu. Od 8 października 2023 r. Hezbollah regularnie ostrzeliwuje Izrael, co spotyka się z kontratakami. Szacuje się, że podczas tej wymiany ognia libańska grupa wystrzeliła ponad 8 tys. rakiet i setki dronów - dodał Times of Israel. Amerykańscy urzędnicy również oceniają, że naloty poważnie osłabiły Hezbollah, "cofając rozwój jego zdolności militarnych o 20 lat" - przekazała we wtorek telewizja CNN, powołując się na źródła. Stacja podkreśliła jednocześnie, że USA prowadzą gorączkowe działania dyplomatyczne, by nie dopuścić do dalszej eskalacji, w tym izraelskiej inwazji lądowej na południe Libanu, co mogłoby doprowadzić do regionalnej wojny z udziałem Iranu. Izraelska kampania ma dwa cele - podkreślił oficer lotnictwa w rozmowie z Times of Israel. Pierwszym jest zabezpieczenie północy nękanej atakami Hezbollahu północy kraju, by mogli tam wrócić wysiedleni z powodu ostrzałów cywile. Drugim - "odstraszenie całej irańskiej osi". Tym terminem określa się kierowany przez Iran sojusz m.in. Hezbollahu, palestyńskiego Hamasu czy jemeńskich rebeliantów Huti. Prasa: Naloty na Hezbollah będą się nasilać, inwazja lądowa ostatecznym krokiem Zmasowane naloty Izraela na libański Hezbollah mają zmusić tę grupę do zaprzestania ataków na Izrael; wojsko ma możliwość dalszego wzmacniania presji. Inwazja lądowa jest ostatecznym, ale odległym krokiem, który zostanie podjęty, jeżeli wspierana przez Iran grupa nie ustąpi - piszą we wtorek izraelskie media. Izrael i Hezbollah w praktyce rozpoczęły w poniedziałek otwartą wojnę, chociaż jak na razie wojska izraelskie nie wkroczyły jeszcze na terytorium Libanu, a szyickie ugrupowanie nie użyło swojej najbardziej zaawansowanej broni - napisał na łamach dziennika "Haarec" Amos Harel. Władze Izraela ogłosiły, że ich celem jest zmuszenie Hezbollahu, by przestał atakować Izrael, niezależnie od wyniku wojny w Strefie Gazy. Kontrolująca południe Libanu grupa od dekad walczy z Izraelem, a od wybuchu wojny w Gazie regularnie go ostrzeliwuje, co spotyka się z kontratakami. Hezbollah deklarował, że przerwie ostrzały, gdy zostanie zawarty rozejm w Gazie. Perspektywa takiego porozumienia wydaje się odległa, dlatego Izrael chce rozwiązać kwestię Hezbollahu niezależnie od wojny z Hamasem - komentuje gazeta. Jak dodał "Haarec", celem izraelskiego wojska jest też zniszczenie budowanego przez dekady arsenału Hezbollahu i odepchnięcie jego bojowników na północ od rzeki Litani. Izrael stopniowo zwiększa więc presję na Hezbollah, mając nadzieję, że ten w końcu ustąpi; jeżeli się tak nie stanie, wojsko jest przygotowane do kolejnych operacji, które podniosą stawkę - zaznaczył Lazar Berman w portalu Times of Israel. Wsród nich wymienił m.in. masowe naloty na kontrolowane przez tę grupę dzielnice Bejrutu czy ataki na libańską infrastrukturę. "Jeżeli przywódca Hezbollahu Hasan Hansrallah wciąż się nie wycofa, wówczas trudno wyobrazić sobie, by Izrael miał inne wyjście, niż jakaś forma operacji lądowej" - skomentował Berman. Harel zgadza się z nim, oceniając, że "na razie nie wydaje się, by Izrael spieszył się z operacją lądową w południowym Libanie". Dotychczasowe działania Izraela doprowadziły już do znacznego ograniczenia możliwości Hezbollahu, czym należy tłumaczyć stosunkowo małą liczbę odpalanych przez tę organizację pocisków - napisał Ron Ben-Yishai w portalu Ynet. Według izraelskiego wojska w poniedziałek Hezbollah wystrzelił na Izrael ok. 200 rakiet, a do wtorkowego popołudnia ponad 100. Coraz bardziej osamotniony Nasrallah będzie musiał zdecydować, czy sięgnąć po ostateczną broń i użyć rakiet dalekiego zasięgu. Najprawdopodobniej wstrzymuje go przed tym presja Iranu, który, podobnie zresztą jak USA, nie chce przekształcenia konfliktu w wojnę regionalną - dodał Ben-Yishai. Podobną ocenę na łamach dziennika "Israel Hajom" przedstawił były dowódca izraelskiego lotnictwa generał Zwika Hajmowicz, dla którego konfrontacja wciąż przebiega w ramach pewnych nieskodyfikowanych, ale ustalonych zasad i granic. Ich złamaniem i rozpoczęciem "totalnej wojny" byłoby użycie przez Hezbollah zaawansowanej broni i zaatakowanie terenów Izraela na południe od Hajfy lub intensyfikacja izraelskich nalotów na północny Liban - zaznaczył emerytowany wojskowy. Po latach nieustających prowokacji ze strony Hezbollahu Izrael w końcu podjął zdecydowane działania wobec tej terroryzującej północ kraju grupy - napisano we wtorkowym artykule redakcyjnym dziennika "Jerusalem Post". To konieczny dla obrony kraju i od dawna odwlekany krok - dodała gazeta. Ostrzegła, że wspierany przez Iran Hezbollah jest groźnym przeciwnikiem, a trwająca konfrontacja może się też wiązać z poważnym zagrożeniem dla izraelskich cywilów. Z Jerozolimy Jerzy Adamiak (PAP) adj/ kar/ Źródło: PAP

SOURCE : bankier
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS