Blogs
Home/business/Ekonomista EBC moze mocniej ciac stopy w odpowiedzi na polityke gospodarcza Trumpa

business

Ekonomista EBC moze mocniej ciac stopy w odpowiedzi na polityke gospodarcza Trumpa

Polityka gospodarcza Donalda Trumpa moze negatywnie wpynac na wzrost gospodarczy w Europie i w zwiazku z tym Europejski Bank Centralny moze zdecydowac sie na wieksza skale ciec stop procentowych niz wczesniej zakada rynek ocenia gowny ekonomista ING Banku Slaskiego Rafa Benecki. Jego zdaniem taki scenariusz wspiera prognozowane w Polsce ciecia stop o 100 pb w 2025 r.

November 13, 2024 | business

Polityka gospodarcza Donalda Trumpa może negatywnie wpłynąć na wzrost gospodarczy w Europie i w związku z tym Europejski Bank Centralny może zdecydować się na większą skalę cięć stóp procentowych niż wcześniej zakładał rynek – ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego Rafał Benecki. Jego zdaniem taki scenariusz wspiera prognozowane w Polsce cięcia stóp o 100 pb w 2025 r. fot. Jonah Elkowitz / / Shutterstock "Po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych może nastąpić trochę mniej cięć stóp procentowych – dotychczas zakładaliśmy obniżki o łącznie 150 pb wraz z czwartkowym cięciem. Niemniej w Europie - po wygranej Trumpa - cięć może pojawić się więcej, sygnalizowała to wcześniej prezeska Europejskiego Banku Centralnego Christine Lagarde. Wskazywała, że wygrana Trumpa i protekcjonizm są negatywne dla wzrostu w eurolandzie i to się właśnie materializuje" - powiedział PAP Biznes Benecki. "Europejski Bank Centralny może zdecydować się zatem na większe cięcia niż zakładane przez nas 125 pb, być może stopa docelowa w Europie będzie niższa niż 2 proc. Z naszego punktu widzenia oznacza to, że cięcia o 100 pb w Polsce są jak najbardziej realne" - dodał. Jak wskazuje ekonomista, zapowiadane przez Trumpa cła negatywnie odbiją się na europejskim wzroście gospodarczym. "Polityka Trumpa może obniżyć tempo wzrostu w eurolandzie nawet o 0,3 pkt. proc., istotną kwestią są tu zapowiadane cła. Drugi ważny kanał wpływu nowej administracji amerykańskiej na Europę to mniejsze wsparcie USA dla NATO i konieczność dalszego podnoszenia wydatków zbrojeniowych. W tym kontekście Europa będzie musiała więcej wydawać i sygnały tego widać już po ostatniej dymisji w niemieckim rządzie ministra finansów, który był zwolennikiem restrykcyjnej polityki fiskalnej. Już teraz SPD, a być może po wyborach również CDU, będą szli w kierunku większych wydatków" - ocenia Benecki. "Bez względu jednak na politykę jest prawie pewne, że koniunktura w Europie i Niemczech w latach 2024-2025 będzie słaba, co nie pozostaje bez wpływu na Polskę. Natomiast to, czy przyspieszenie wydatków zbrojeniowych w Europie jest dla Polski dobre czy złe, trudno dzisiaj przewidzieć, nie wiemy, na ile spadnie zaangażowanie USA na naszym kontynencie" - dodaje. Główny ekonomista ING Banku Śląskiego wskazuje, że choć w krótkim terminie Rada Polityki Pieniężnej jest niechętna do obniżania stóp, to w dłuższym terminie podejście gremium uległo złagodzeniu. "Listopadowy komunikat Rady Polityki Pieniężnej i projekcja wysyłają sygnał, że Rada jest niechętna do obniżek stóp w krótkim terminie, ale w dłuższej perspektywie złagodziła podejście. Rada jest niechętna do cięć w najbliższym czasie ze względu na ceny regulowane i płace – wcześniej wskazywała, że to ryzyko, teraz bardziej dobitnie zaznacza, że płace popchnęły inflację w górę" - powiedział PAP Biznes ekonomista. "Natomiast w dłuższej perspektywie widać, że RPP sygnalizuje chęć do cięć. Zmiany w komunikacie, jeśli chodzi o dłuższą perspektywę, pokazują złagodzenie podejścia, Rada np. dodała uwagę o oczekiwanym spowolnieniu płac. Stąd też trzymamy się scenariusza zakładającego cięcia stóp o 100 pb w 2025 r., z początkiem w II kw." - dodał. "Polska nie jest mocno wyeksponowana na gospodarcze ryzyko polityki Trumpa" "Wygrana Donalda Trumpa jest negatywnym sygnałem dla rynków wschodzących, ale Polska nie jest w grupie krajów najbardziej dotkniętych jego propozycjami gospodarczymi. To, co nam najbardziej zagraża, to jego nieprzewidywalne pomysły ws. Ukrainy. One wywołują obawy Polaków i polskiego biznesu, co może dalej zmniejszać skłonność polskich firm do inwestowania, i to po latach, kiedy Polska została w tyle za regionem pod tym względem, pogłębiając swoją niską innowacyjność" - powiedział PAP Biznes Benecki. "W ciągu najbliższych miesięcy rentowności SPW prawdopodobnie będą jeszcze rosły – mamy duże podaże, większy deficyt, a Trump oznacza wyższą inflację i wyższe rentowności w USA i jest generalnie zagrożeniem dla wielu rynków wschodzących. Stąd w najbliższym czasie nie spodziewałabym się napływu kapitału do Polski" - dodał. Ekonomista wskazuje jednak, że patrząc z dalszej perspektywy, Polska wygląda dobrze na tle innych krajów wschodzących, również w nowych, politycznych warunkach – z Trumpem jako prezydentem USA, uwzględniając jego propozycje ekonomiczne. "Większość kanałów, którymi amerykańska polityka gospodarcza będzie negatywnie wpływała na rynki wschodzące, dla Polski ma mniejsze znaczenie (...) Pierwszy z tych kanałów to wyższe rentowności w dolarze – to ryzyko przede wszystkich dla krajów emitujących dużo długu w USD. Wśród nich są typowe kraje wschodzące, głównie duże państwa z Ameryki Łacińskiej. Polska mało emituje w dolarze, jeśli już emitujemy w walucie – to raczej w euro" - powiedział Benecki. "Ponadto, generalnie nasz łączny dług w walutach nie jest znaczny, więc ten aspekt nas aż tak bardzo nie dotknie. Oczywiście rentowność polskiego długu w złotych także wzrośnie i finansowanie naszego deficytu będzie bardziej kosztowne, ale są kraje bardziej dotknięte tym czynnikiem. Pojawiają się także szanse, że na górce dolara i po wzroście rentowności lokalnego długu pojawią się inwestorzy chętni kupić polskie obligacje" - dodaje. Kolejnymi kanałami wpływu polityki nowego prezydenta-elekta USA na rynki wschodzące są zapowiadane przez niego cła i rynek surowców. "Trump zapowiada cła – 60 proc. dla Chin, 10 proc. dla reszty świata. Zobaczymy jak będzie to wyglądało w praktyce, ale generalnie oznacza to uderzenie w handel międzynarodowy. Będzie to niekorzystane dla krajów wschodzących jako całości, w pewnym stopniu również dla Polski – bo jest to negatywne dla Europy i Niemiec. Niemniej, Trump zapowiedział cła głównie na sektor samochodowy, co będzie negatywne np. dla Czech czy Węgier, ale mniej dla Polski" - powiedział PAP Biznes ekonomista. "Kolejny kanał, którym polityka Trumpa negatywnie wpływa na rynki wschodzące, są surowce. Trump zapowiada większą podaż ropy i gazu z USA, co w konsekwencji może obniżyć ceny na rynkach. To również nie uderzy znacząco w Polskę – nie jesteśmy eksporterem surowców, jak np. Brazylia, Rosja czy RPA" - dodał. Benecki zaznacza jednak, że choć Polska nie jest istotnie wyeksponowana na gospodarcze ryzyko polityki Trumpa, niepewność dotycząca jego decyzji geopolitycznych jest znacząca. "Lokalnie ważne jest co Trump postanowi w sprawie Ukrainy, NATO - tego się obawiamy, choć inwestorzy zagraniczni podchodzą do tego spokojniej niż my. Wskazują, że Polska jest w NATO i to ryzyko nie ma dla nich znaczenia. Inwestorzy zagraniczni mają większe zaufanie do NATO i UE niż my" - powiedział ekonomista. "Obawiam się jednak ryzyka geopolitycznego, jakie niesie Trump i przełożenia tegoż na apetyt do inwestowania polskich firm, a w następstwie na innowacyjność polskiej gospodarki" - dodał. Główny ekonomista ING Banku Śląskiego prognozuje jednak, że po początkowej przecenie SPW, w pierwszym kwartale przyszłego roku polski dług może być atrakcyjnym aktywem dla zagranicznych inwestorów. "Wydaje się, że po tym, jak w najbliższych miesiącach polskie obligacje jeszcze trochę przecenią się, to w okolicach I kw. 2025 r. będą atrakcyjnym aktywem dla zagranicznych inwestorów, bo pojawi się premia w rentownościach – będziemy na szczycie inflacji, coraz bliżej będą też obniżki stóp procentowych w Polsce. Stąd zakładałbym, że może pojawić się zainteresowanie inwestorów zagranicznych, choć okaże się w jak dużej skali" - powiedział PAP Biznes Benecki. "Wiele zależy od tego jak agresywnie będzie działał Trump, jakie będzie miał propozycje dla Ukrainy, NATO i Polski oraz od ogólnego nastawienia inwestorów do rynków wschodzących" - dodał. Jak zaznacza ekonomista, na rynku wciąż utrzymuje się spora niepewność co do przyszłych działań nowego prezydenta elekta w USA. "Zakładamy, że spokój na rynku, który dziś obserwujemy, to nie jest ostatnie słowo inwestorów. Reakcja na Trumpa była zgodna z oczekiwaniami, zobaczyliśmy mocniejszego dolara i wyższe rentowności, ale po chwilowej burzy wszystko się zatrzymało. Mieliśmy mocną reakcję w nocy z wtorku na środę, potem przyszło uspokojenie – rentowności lekko spadły, dolar oddał trochę zwyżki. Wydaje się, że nie oznacza to końca reakcji" - powiedział ekonomista. "Rynki finansowe trochę udzielają kredytu zaufania, Trump i jego otoczenie próbują uspokajać inwestorów. Niemniej czekamy na nominacje, konkrety i decyzje w wielu ważnych obszarach, o których mówił Trump – czyli deregulacja, obniżki podatków, zmiany w polityce migracyjnej, cła, i to co dla Polski najważniejsze ws. wsparcia dla Ukrainy, NATO i Polski. Netto te elementy są dobre dla gospodarki amerykańskiej, ale raczej niekorzystne dla reszty świata" - dodał. PKB POLSKI W '24 WZROŚNIE O 2,7 PROC., W '25 WZROST PRZYSPIESZY DO 3,5 PROC. Główny ekonomista ING Banku Śląskiego prognozuje, że w 2024 r. polska gospodarka urośnie o 2,7 proc., a w 2025 r. wzrost przyspieszy do 3,5 proc., choć ryzyka skierowane są w kierunku niższego wzrostu. "Po wyborach w USA wciąż czujemy się komfortowo z naszymi prognozami dla wzrostu PKB Polski. Przed wyborami dokonaliśmy rewizji prognozy na 2024 r. – do 2,7 proc. z 3,0 proc., głównie na bazie słabości koniunktury w III kw. Doświadczenia z 2018-2019 roku pokazują, że handel międzynarodowy mocno hamował już przed wprowadzeniem ceł, możliwe że załamanie przemysłu niemieckiego w tym czasie było spowodowane także tym czynnikiem" - powiedział PAP Biznes Benecki. "Nasza prognoza na 2025 r. jest nieco poniżej konsensusu – szacujemy wzrost na poziomie 3,5 proc. z ryzykiem w dół, a konsensus znajduje się bliżej 3,7-3,8 proc. Nasze oczekiwania co do wzrostu w eurolandzie były o wiele bardziej pesymistyczne niż założenia rynkowe, a dziś nawet ten konsensus mocno się obniża. Myślę, że na razie nie będziemy dokonywali istotnych korekt, jeśli chodzi o nasze prognozy. Ryzyko jest skierowane w dół, ale nie jest ono znaczące" - dodał. Jak zaznacza ekonomista, w kontekście słabszej koniunktury w Europie Polska musi liczyć na własne motory wzrostu, a pod tym względem kraj wyróżnia się na tle regionu i innych państw Europy, a także wśród rynków wschodzących. "Mamy trzy siły, które wzmacniają popyt wewnętrzny. Pierwszy to konsumpcja – choć w drugiej połowie roku ona nieco osłabła, to wciąż będzie ważnym motorem wzrostu w przyszłym roku. Drugi motor to inwestycje publiczne – oczekujemy, że ruszą wraz z większym napływem środków unijnych. Zakładamy, że w 2024 r. ok. 20 mld zł środków zostanie wypłaconych do końcowych beneficjentów, a w 2025 r. ok. 60-70 mld zł. To będzie główny impuls dla wzrostu" - powiedział Benecki. "Trzeci motor wzrostu to inwestycje prywatne – choć polskie firmy wciąż są ostrożnie nastawione do inwestycji, to z pewnym opóźnieniem powinny zareagować na skok publicznych nakładów. Mamy zatem te trzy główne siły, które będą wspierały wzrost w niesprzyjającym, zewnętrznym otoczeniu" - dodał. Benecki wskazuje, że choć w porównaniu do poprzednich lat wzrost PKB Polski na poziomie ok. 3,5 proc. nie jest bardzo mocny, to jest to pewnego rodzaju "nowa norma". "Historycznie wzrost na poziomie 3,5 proc. w przypadku Polski nie jest znaczący, wiemy, że bywało lepiej. Niemniej jest to nowa norma i prawdopodobnie w najbliższych latach polska gospodarka będzie rosła w szczycie o ok. 3,5-4,0 proc., a nie 5-6 proc. jak w ostatnich 20 latach" - ocenia ekonomista. Patrycja Sikora Źródło: PAP Biznes

SOURCE : bankier
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS