business
Czekajac na 20. stycznia
Listopad sie juz konczy wiec czas na kilka zdan ode mnie. Przede wszystkim od czasu kiedy publikowaem pazdziernikowy wpis do bloga sytuacja zmienia sie ale zmienia nieznacznie. Tak jak zakadaem wbrew wasnym pogladom wybory wygra Donald Trump. Jedno co pewne nie byo to nie wiedziaem jak mocno wygra a okazao sie ze wygra niezwykle przekonujaco.
Republikanie mają przewagę zarówno w Senacie jak i w Izbie Reprezentantów. Z tego wniosek, że nowy-stary prezydent może robić to, co mu się zamarzy. Dla jednych to plus, bo państwo ma pełnię władzy, dla drugich minus, bo władzę ma bardzo chimeryczny i nieobliczalny prezydent. Nie ukrywam, że ja jestem w tej drugiej grupie. I nie chodzi mi wcale o kwestie geopolityczne, czyli o takie rozwiązanie wojny Rosji z Ukrainą, które niepokoi naszych polityków. Ono bardzo ucieszyłoby rynki finansowe. Więcej powiem – już przygotowanie do rozmów mających na celu rozejm (bo w pełny pokój nie wierzę) pomogłoby naszemu giełdziątku. Gdyby udało się doprowadzić do rozejmu do indeksy w Polsce dosłownie by eksplodowały. Jest jednak i zagrożenie. Wiadomo, że Donald Trump ma ego wystające ponad najwyższe szczyty ziemskie. Gdyby więc Władimir Putin go czymś uraził, albo gdyby porozumienie nie dawało mu powodów do ogłoszenia sukcesu to mógłby pójść w kierunku eskalacji wojny i to takiej eskalacji, która podniosłaby nam włosy na głowie. Wtedy oczywiście przecena akcji w Warszawie byłaby przeogromna. Który scenariusz jest bardziej prawdopodobny? Powiedziałbym, że w stosunku 7:3 ten bardziej dla GPW korzystny, ale radzę bacznie rozwój sytuacji obserwować. Zakładam, że do 20. stycznia 2025 będziemy mieli relatywny spokój. Co prawda Joe Biden w odpowiedzi na eskalację rosyjską (armia Korei w Rosji), na dwa miesiące przed oddaniem władzy, zezwolił Ukrainie na ataki na ataki w głąb Rosji bronią amerykańską, a Rosja odpowiedziała pokazując swój „Oresznik”, czyli naddźwiękowy pocisk, ale to na razie tylko przygrywka. Eskalacja, ale na razie umiarkowanie groźna. Warto odnotować, że Donald Trump nic na ten temat nie powiedział. Jedynie jego otoczenie wraz z synem mocno skrytykowało Bidena. Dopiero więc po zaprzysiężeniu prezydenta 20. stycznia rozpocznie się prawdziwa gra. I wtedy może być albo początek hossy albo bessy w Warszawie. To, co naprawdę (obok geopolityki) jest groźne to (jak pisałem miesiąc temu w „Parkiecie”) zapowiadane przez Donalda Trumpa amerykańskie cła. Nie chodzi o to, że Polska bezpośrednio by ucierpiała. Nasz handel z USA to mniej niż pięć procent naszego handlu zagranicznego, a eksport do Stanów to około 1,5% naszego eksportu. Możemy jednak ucierpieć pośrednio, kiedy cła uderzą w Niemcy bezpośrednio oraz pośrednio im zaszkodzą uderzając w Chiny. Zakładałem, że tym będziemy się zajmowali jak już cła się pojawią, czyli nie wcześniej niż w końcu pierwszego półrocza 2025. Jednak prezydent –elekt nie wytrzymał i już zagroził cłami w wysokości 25% sąsiadom, czyli Kanadzie i Meksykowi oraz 10. dodatkowi na cła na produkty chińskie. Chiny się nawet ucieszyły, bo nie był to zapowiadany podczas kampanii wyborczej 60%, ale Meksyk I Kanada zajęczały, a Europa zadrżała, czekając na swoje cła. Zobaczymy czy te zapowiedzi się zrealizują. Być może Kanada i Meksyk wdrożą jakieś środki zapobiegające przenikania do USA fentanylu i emigrantów, ale jedno jest pewne: Trump nie zrezygnuje ze swoich poglądów. Będzie chciał ograniczyć import do USA i ściągnąć przemysł do USA. Obawiam się jednak, że skutkiem będzie polityka określana staroangielskim i ładnie brzmiącym zwrotem beggar-thy-neighbour (zagłodź swojego sąsiada). Inaczej mówiąc wojna handlowa wszystkich ze wszystkimi, której ofiarą stanie się gospodarka globalna. Na razie czekamy i obserwujemy zapowiedzi nominowania kolejnych miliarderów na kluczowe pozycje w administracji Donalda Trumpa. Rynki ucieszyły się nominacją (raczej zapowiedzią nominacji) Scotta Bessenta na Sekretarza Skarbu. Uważany jest on za jastrzębia, który ograniczy podwyżki ceł i zmniejszy emisję obligacji skarbu państwa. Rynki finansowe bardzo się ucieszyły. Jamieson Greer to kolejny miliarder, bardzo antychińsko nastawiony, który ma być Przedstawicielem USA ds. Handlu. Kolejny miliarder to Howard Lutnick Sekretarze Departamentu Handlu. No i oczywiście jest ulubiony miliarder Donalda Trumpa, czyli Elon Musk. Wszyscy mówią o wpływie tych (już chyba oligarchów) na prezydenta. Ja jednak zadaję sobie pytanie: jak długo tak wielu samców alfa da radę żyć w jednej zagrodzie? Myślę, że niedługo. Reszta wybranych przez Trumpa współpracowników jest też niepokojąca, ale na razie nie będziemy się nimi zajmowali. Wróćmy do rynków. Tak jak pisałem od września założenie, że przed wyborami będzie korekta (w USA), a po wyborach hossa nie sprawdziło się w części przedwyborczej. Na razie teraz trwa tam hossa, a indeksy biją rekordy. W 2025 roku widać wiele zagrożeń, a jednym z nich może być stosunek Trumpa do szefa Fed. Wiadomo, że Trump i Musk bardzo Powella nie lubią. Co by się stało, gdyby Fed nie działał tak żeby wspomóc gospodarkę, a współpracownicy Donald Trumpa nie powstrzymali prezydenta i ten jednak, wbrew prawu, zdymisjonował Powella (lub jakoś zmusił go do dymisji)? Otóż to bardzo, ale to naprawdę bardzo, by się rynkom finansowymi nie spodobało. Niezależność banku centralnego od polityków jest w Europie i w USA jednym z aksjomatów. Mam wrażenie, że rynki chcą realizować scenariusz z pierwszej kadencji Donalda Trumpa. Wtedy kurs EUR/USD do połowy grudnia zszedł w okolice 1,04 USD, a potem przez rok zyskał 20% - do 1,24 USD. Rosła też rentowność obligacji USA. Warto jednak pamiętać, że wtedy rosły z 1,5% do 3,0%, a teraz są już na poziomie ponad 4%. Teraz też gwałtownie rośnie liczba zakładów obstawiających przecenę obligacji (wzrost rentowności). Plusem była jednak dwuletnia hossa na akcjach. Tyle tylko, że wystąpiła po dwuletniej flaucie, a teraz Donald Trump wygrał kiedy rynki były na szczytach hossy. Nie należy zbytnio wierzyć w scenariusz z 2016 roku (po wyborach w listopadzie), ale warto obserwować ruchy ryków, bo zachowania nie muszą być takie same, ale mogą być podobne.
PREV NEWSCo z Wigilia wolna od pracy Jest decyzja Sejmu
NEXT NEWSGPW ma strategie do 2027 r. chce wypacac 60-80 proc. zysku grupy na dywidende
Wiesci z Allegro zaszkodziy InPostowi
Akcje wasciciela sieci paczkomatow spady o 5 proc. na giedzie w Amsterdamie.
Kierwinski odbudowa po powodzi bedzie przyspieszac
Odbudowa po powodzi postepuje i bedzie przyspieszac a w procesie wypaty zasikow widac nowa dynamike zapewnia w czwartek w Stroniu Slaskim minister Marcin Kierwinski. Wojewoda dolnoslaska Anna Zabska poinformowaa ze w srode do gmin przekazano ponad 127 mln z zasikow na obudowe.
mTFI bedzie miec nowego prezesa
Rada nadzorcza mTFI po rezygnacji ze stanowiska prezesa towarzystwa Jarosawa Kowalczuka z koncem grudnia 2024 r. zdecydowaa powierzyc te funkcje Bartoszowi Pawowskiemu ktory dotychczas piastowa stanowisko wiceprezesa.
Kolejne dymisje w panstwowych spokach. Zarzad PGL odwoany
Rada nadzorcza Polskiej Grupy Lotniczej odwoaa zarzad tej spoki - informuje portal Rynek Lotniczy. "To efekt politycznej awantury jaka wywoao odwoanie prezesa PLL LOT Michaa Fijoa" - wskazuje serwis.
Francji grozi powolna agonia
W razie nieuchwalenia budzetu na 2025 r. i upadku rzadu krajowi grozi nie "krach" ale "powolna agonia". Dziennik "Le Figaro" ocenia ze Francja juz paci na rynkach finansowych za "niepewnosc" i "nieodpowiedzialnosc".
Z cenami w Niemczech jest lepiej niz sadzono. Inflacja o poowe mniejsza niz w Polsce
Inflacja w Niemczech miaa wzrosnac ale nie jest tak zle. Nasi zachodni sasiedzi znacznie mniej odczuwaja wzrost cen niz my. Odczyty na poziomie 22 i 24 proc. byyby z wielkim zadowoleniem przyjete m.in. przez NBP.