Blogs
Home/business/Choroba komiksowa jest zarazliwa

business

Choroba komiksowa jest zarazliwa

Rozrastajacy sie z kazda edycja Miedzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier najwieksze w Europie Srodkowej centrum poswiecone kulturze popularnej Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej w EC1 rosnaca liczba tworcow gier... odz udowadnia ze dziedziny przez lata uznawane za rozrywke i to przeznaczona gownie dla dzieci zyskay range sztuki i opacalnego biznesu.

January 03, 2025 | business

Gdy Adam Radoń, inicjator i szef Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier, jako dziecko rysował pierwsze komiksy w zeszytach ukrywanych pod ławką, nie przypuszczał, że w przyszłości, wraz z grupą podobnych mu pasjonatów, stworzy największą komiksową imprezę w Europie Środkowej. Szarość PRL Dzieciństwo w wojskowej rodzinie oznaczało mieszkanie w garnizonach, które pamięta jako świat bez kolorów, a ówczesną Polskę jako kraj szarości. – Aby zrozumieć początki tych przedsięwzięć, trzeba zrozumieć PRL lat 70. i 80. Były dwa programy w czarno-białej telewizji, oczywiście książki, ale gdy na urodziny w pierwszej klasie podstawówki dostałem od koleżanki komiks z przygodami Tytusa, Romka i A’Tomka autorstwa Papcia Chmiela, trafiłem wreszcie do świata pełnego kolorów, który wchłonął mnie bez reszty. Kieszonkowe odkładałem na komiksy, które sporadycznie pojawiały się w kioskach Ruchu. Język komiksu jest inteligentny i wymagający od czytelnika, by złożył sekwencję obrazu z tekstem i domyślił się tego, co jest między rysunkami, tam potrzebna jest wyobraźnia komiksowego czytelnika. Ta łamigłówka bardzo mi się spodobała. Czas na lekcjach zacząłem spędzać, rysując pod ławką komiksy i wywrotowe historie o nauczycielach... – wspomina Adam Radoń. Zdał do liceum plastycznego w Łodzi. Okazało się, że ma z kim dzielić pasję. – Odkryłem, że choroba komiksowa jest zaraźliwa i że są osoby bardziej zaawansowane ode mnie. Zostałem najmłodszym członkiem grupy UFO-ZENEK – skrót oznaczał Zbiór Elementów Niezidentyfikowanych Ewentualnie Kroczących. Moi starsi koledzy mogli się już pochwalić publikacjami ilustracji w „Fantastyce”, ja dopiero stawiałem pierwsze kroki w tym świecie. Choć zajęcia plastyczne w liceum zajmowały cały dzień, spotykaliśmy się po lekcjach i poświęcaliśmy czas na rysowanie, by choć trochę zaspokoić głód tworzenia. Byliśmy członkami klubu fantastyki Feniks działającego w Łódzkim Domu Kultury, zaczytywaliśmy się w książkach z tej dziedziny. Wtedy, w 1990 r., zrobiliśmy pierwszą wystawę naszych prac – młodych próbek ilustracji komiksów w siedzibie firmy STO Films zajmującej się animacją. Założyliśmy też Stowarzyszenie Twórców Contur. Nasza chęć tworzenia, nasz zapał przyszły jednak w najgorszym możliwym momencie – wspomina szef Centrum Komiksu. Pierwszy konwent Młodzi entuzjaści trafili na trudny czas przemian i zapaści na rynku wydawniczym. Upadły wydawnictwa dobrze funkcjonujące za czasów PRL. Rynek musiał się przedefiniować. W lutym 1991 r. w Kielcach odbył się I Konwent Twórców Komiksu zorganizowany przez Roberta Łysaka, na który pojechała grupa zapaleńców z Łodzi. Po powrocie podjęli decyzję, że jesienią chcą zorganizować u siebie imprezę poświęconą komiksowi. – Mama jednego z członków naszej grupy znała ówczesnego dyrektora Łódzkiego Domu Kultury, dzięki czemu przygarnięto nas w tej instytucji pod opiekuńcze skrzydła podczas przygotowywania pierwszego konwentu. Ogłosiliśmy konkurs dla twórców komiksów, na który przysłano kilkadziesiąt prac – to był dowód, że są artyści, którzy chcą tworzyć ten typ sztuki. Nie skończyło się na pierwszej edycji – co roku przybywało autorów, publiczności, organizacyjnie impreza rozrosła się o kiermasz. Osiem lat później konwent przerodził się w Międzynarodowy Festiwal Komiksu – mówi Adam Radoń. Młodzi ludzie wszystko robili samodzielnie, dzieląc między siebie prace. Dyrektor festiwalu przyznaje, że duży skok rozwojowy zapewniło mu włączenie się w organizację firmy wydawniczej Egmont Polska, która rozpoczęła działalność pod koniec lat 90., porządkując rynek m.in. w kwestii praw autorskich. – Tomasz Kołodziejczak, współtwórca Egmont Polska, zadbał o prawa polskich autorów, bo choć za komuny Papcio Chmiel, Janusz Christa i inni twórcy byli bardzo popularni, kwestia praw przypominała wolną amerykankę. Włączył się w organizację naszego wydarzenia między innymi przez zapraszanie swoich autorów i prezentację premier. Z perspektywy czasu myślę, że to było możliwe tylko dzięki łączącej nas pasji i przyjaźni. W miarę rozwoju imprezy trzeba było te działania bardziej sformalizować. Od 2004 r. pełnię funkcję dyrektora festiwalu. W międzyczasie impreza tak się rozrosła, że z ŁDK musieliśmy ją przenieść do nieistniejącego już hotelu Centrum, a od 2014 r. organizujemy ją w Atlas Arenie. Okazało się, że to, co w latach 90. stworzyliśmy od podstaw harcerskim wysiłkiem – począwszy od sprzątania przez wieszanie prac, ustawianie stołów i krzeseł po samodzielne tworzenie plakatów – stało się świetnie funkcjonującą machiną. Dorośliśmy jednak – pojawiły się rodziny, konieczność solidnych zarobków, dla rysowników w Łodzi nie było pracy, a w Warszawie potworzyły się agencje reklamowe. Ja też zdecydowałem się na wyjazd do stolicy. No i okazało się, że na regularną pracę przy festiwalu zaczęło brakować czasu. Około 2004 r. doszedłem jednak do wniosku, że festiwal, który pozostał głównie w rękach pracowników Łódzkiego Domu Kultury, jest wartością. Wróciłem więc do Łodzi. Dla festiwalu – opowiada dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier. Komiks i sztuka Adam Radoń, podróżując po analogicznych festiwalach, odkrył, że w innych krajach komiks jest postrzegany bardzo poważnie. – Mówimy o wystawach w Luwrze czy Centrum Pompidou. Na świecie komiksy są traktowane na równi z malarstwem i grafiką, ale nie w Polsce – wskazuje twórca. Wspomina, że już w latach 90. kiełkował im w głowach pomysł instytucji poświęconej komiksowi. Gdy zaczęło powstawać Nowe Centrum Łodzi, Adam Radoń przeprowadził wiele rozmów z władzami miasta, by znalazło się tu takie miejsce. – Prezydent Hanna Zdanowska otworzyła nam drzwi do realizacji projektu. Kiedy dyrektorem NCŁ został Błażej Moder, fan komiksów, rozmowy stały się dużo łatwiejsze. Koncepcja stworzona z pomocą firmy Deloitte opierała się na idei połączenia gier i komiksów, a to naturalny kierunek – przecież twórcy komiksów to bardzo często twórcy gier, a miłośnicy gier zazwyczaj zaczynali swoją przygodę z nimi od komiksów – podkreśla szef Centrum Komiksu i Narracji Interaktywnej. Stworzenie Centrum Komiksu zajęło osiem lat. To, że gry i komiksy mogą być poważnym biznesem, dziś nie budzi wątpliwości – wystarczy przywołać firmę CD Projekt Red, twórcę m.in. gry „Wiedźmin”. – Centrum zostało otwarte w 2023 r. w zabudowaniach elektrowni EC1. Po roku uważamy, że pomysł zadziałał. Centrum nie powstało, by służyć tylko rozrywce. Ścieżki edukacyjne pokazują, jak krok po kroku powstaje komiks. Podobna ścieżka dotyczy gier – od pomysłu do zbudowania zespołu. Tu mają się spotykać młodzi ludzie, w których głowach dopiero rozbłyskują iskierki twórczości. 40 lat temu, gdy powstawał Contur, nie mieliśmy do kogo się zwrócić z prośbą o pomoc merytoryczną, nie było szkoły ani kursów komiksu czy gier. W Centrum można się zapisać na warsztaty i budować konkretne umiejętności. Mamy wreszcie miejsce, w którym możemy organizować poważne, wielkie wystawy twórców komiksu. Możemy organizować spotkania młodych twórców. Przyznam, że chociaż jestem tutaj i cieszę się, że instytucja się rozwija, dałbym wszystko, żeby znowu poczuć atmosferę młodości, bezkompromisowej chęci tworzenia, gdy można było nie jeść, nie pić, ale się nią żyło – podsumowuje miłośnik sztuki komiksu. Rozwija się też festiwal – nawet Atlas Arena okazała się za mała, bo odwiedza go 20 tys. osób. W kolejnej edycji, 27 i 28 września, impreza zajmie więc również przestrzenie Sport Areny i Stadionu Miejskiego.

SOURCE : pb

LATEST INSIGHTS