Home/business/Ceny pradu i gazu pod napieciem. Co nas czeka w 2025 roku

business

Ceny pradu i gazu pod napieciem. Co nas czeka w 2025 roku

Konsumenci wciaz nie wiedza ile przyjdzie im pacic za energie elektryczna w 2025 roku. Rzad mowi o przeduzeniu mechanizmow osonowych - ale jednoczesnie w sredniookresowym planie budzetowo-strukturalnym zakada wzrost taryf regulowanych dla odbiorcow o 15 procent. Niepewnosc dotyczy tez cen gazu - Orlen twierdzi ze wejscie w zycie przygotowywanej przez rzad nowelizacji ustawy o zapasach spowoduje wzrost cen tego surowca. Co wiemy a czego nie wiemy jesli chodzi o przyszoroczne rachunki Czy gospodarstwa domowe powinny szykowac sie na...

October 28, 2024 | business

Najnowsza wypowiedź minister energii i klimatu Pauliny Hennig-Kloski . "Czeka nas jeszcze dyskusja na Komitecie Ekonomicznym Rady Ministrów i czekam na ostateczny budżet programu osłon, " - powiedziała szefowa MKiŚ na antenie radia TOK FM we wtorek 22 października. "Jakieś osłony" niekoniecznie musi jednak oznaczać dokładnie takie same, jak w tym roku. "My mamy wszystko policzone i powiem tak: 4 mld 400 mln zł według naszych szacunków kosztuje przedłużenie ceny maksymalnej (energii elektrycznej - red.) w roku przyszłym" - tłumaczyła minister. Przedłużenie obecnego stanu rzeczy, o którym mówiła Paulina Hennig-Kloska, wyglądałoby więc - z punktu widzenia gospodarstw domowych - następująco: (minister na antenie TOK FM wskazała, że jego koszt to ok. 1 mld zł). Ale czy tak właśnie będzie? Już po publikacji projektu budżetu państwa na 2025 r. przedstawiciele rządu mówili, że póki co na kontynuację działań osłonowych państwo ma wygospodarowane 2 mld zł. Potrzeba jeszcze zatem 2,4 mld zł. Na razie minister finansów Andrzej Domański Zapewniła też, że nie ma planów, by likwidować osłony energetyczne w połowie przyszłego roku, ponieważ w rządzie jest świadomość konieczności wsparcia konsumentów, a dodatkowo rozwiązania te kosztują obecnie budżet państwa zdecydowanie mniej. Zarazem jednak dodała: "Natomiast (...), ale też przy zejściu z kosztów generowanych przez rachunki za energię elektryczną i energię cieplną". Rząd wie, że . Po pierwsze, to obciążenie dla budżetu państwa, który i bez tego ma dość wydatków. Po drugie, ochrona konsumentów przed podwyżkami cen energii tylko powiększa dług inflacyjny - po 1 lipca, kiedy ceny energii zostały przez rząd częściowo odmrożone, inflacja skoczyła: odczyt za lipiec wyniósł 4,2 proc. w ujęciu rok do roku wobec 2,6 proc. w czerwcu. Przedłużając mrożenie cen prądu, rząd zaniża poziom inflacji i osłabia motywację konsumentów do oszczędzania energii (i nie tylko), co na dłuższą metę może inflację wręcz utrwalać. - Nowy rząd potrzebował około pół roku, by przyjrzeć się sytuacji na rynku energii, poziomowi cen i zadecydować o dalszym kształcie polityki osłonowej dla konsumentów - przypomina dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk, Dyrektorka Programu Elektroenergetyka w Forum Energii. - Efektem było częściowe utrzymanie mrożenia cen energii dla gospodarstw domowych. . Stąd też np. zakres podmiotów objętych wsparciem czy poziom, na którym zamrożono ceny energii od 1 lipca, różni się od tego, z czym mieliśmy do czynienia w roku ubiegłym. Co zatem wiemy na pewno, jeśli chodzi o w 2025 roku? - W ustawie wprowadzającej bon energetyczny po raz pierwszy założono, że okres taryfowy - jeśli chodzi o same ceny sprzedaży energii - dla spółek obrotu będzie półtoraroczny. Oznacza to, że Takiej sytuacji nigdy dotychczas nie było - taryfy były ustalane zawsze na rok - mówi Aleksandra Gawlikowska-Fyk. - W tej obowiązującej obecnie taryfie URE cena sprzedaży energii wynosi 622,8 zł/MWh, co przekłada się na cenę 62-63 gr netto za jedną kilowatogodzinę, przy czym poziom mrożenia dla gospodarstw domowych został ustalony na 50 gr/KWh. . Jeśli limit mrożenia zostanie zniesiony - a do tej ustalonej przez URE do końca 2025 r. Skonsumuje to 15-procentowy wzrost taryf, który rząd zakłada w średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym - ale pod wspomnianym warunkiem wycofania się przez rząd z mrożenia cen - tłumaczy ekspertka. - , która w tym roku - po poprawce Senatu do ustawy wprowadzającej bon energetyczny - została "wyzerowana". Mówimy tu o kwocie 11,44 zł miesięcznie, czyli 137 zł netto rocznie. Wiemy też, że wzrośnie zapewne , ponieważ z założenia wzrasta ona co roku o kilka procent. Przewidziane są w niej nakłady inwestycyjne na sieci dystrybucyjne - URE w dokumencie pod nazwą "Karta Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych Polskiej Energetyki" uzgodnił kilka lat temu z dystrybutorami, że nakłady te będą rosły, aby sieci dystrybucyjne nadążały za transformacją energetyczną - wyjaśnia. - W kwestii zmiany nie są planowane - przy okazji warto zauważyć, że w Polsce akcyza na energię elektryczną pełni funkcję typowo fiskalną - dodaje nasza rozmówczyni. O samych trudno jest spekulować - będą one zależeć od cen hurtowych energii elektrycznej w kontraktach na 2025 rok. Taryfa jest zamrożona - jednak otwartym pozostaje pytanie, jaka będzie różnica między faktyczną ceną energii a obowiązującą do końca 2025 roku taryfą URE dla spółek energetycznych, i czy będzie to różnica "na plus" czy "na minus". Zwróciliśmy się do Urzędu Regulacji Energetyki z pytaniem, czy ustalając taryfę sprzedażową dla spółek energetycznych do końca przyszłego roku (przypomnijmy, to 622,80 zł/MWh), URE antycypował poziom cen energii elektrycznej w hurcie w 2025 roku - a także o to, jaki byłby ruch ze strony urzędu, gdyby okazało się, że cena w hurcie w 2025 r. jest niższa niż cena "mrożona", tj. 500 zł/MWh. Jak przekazała nam rzeczniczka URE Magdalena Dąbrowska, "w momencie zatwierdzania ostatnich taryf na obrót energią elektryczną , notowań na Rynku Dnia Następnego". - Zmiana taryf następuje np. w przypadku zaistnienia istotnych i niedających się wcześniej przewidzieć okoliczności dotyczących kosztów spółki, wykonywanej działalności bądź otoczenia gospodarczego - dodaje przedstawicielka URE. Zatem obecnie w kwestii przyszłorocznych cen energii wiemy to, co w oficjalnym dokumencie wysłanym do Brukseli zawarł rząd. Wiemy też, że wróci opłata mocowa i wzrośnie taryfa dystrybucyjna, nie wzrosną natomiast VAT i akcyza. Ewentualne dalsze działania osłonowe rządu zależeć będą od tego, ile pieniędzy uda się wygospodarować na te działania. - W średniookresowym planie budżetowo-strukturalnym rząd oszacował, że - podsumowuje Robert Tomaszewski, szef działu energetycznego Polityki Insight. - W budżecie na dalsze mrożenie cen energii zabezpieczono 2 mld zł; to dwa razy mniej niż potrzeba, by ceny te były na tym samym poziomie, co w drugim półroczu br. Gdyby chcieć kontynuować mrożenie cen energii w obowiązującym obecnie kształcie, trzeba by znaleźć tę brakującą kwotę na działania osłonowe i pewnie obciążyć podatkiem którąś z firm energetycznych, jak miało to miejsce w tym roku z Orlenem. Orlen obecnie jest jednak w gorszej sytuacji finansowej i nie ma jak "ściągnąć" z niego tej daniny. Przed początkiem nowego roku . Czasy, kiedy błękitne paliwo było tanie, minęły już dawno. Niepokoje w kwestii cen tego surowca podsyciły ostatnio rządowe plany nowelizacji ustawy o zapasach ropy naftowej, produktów naftowych i gazu ziemnego. W trakcie konsultacji projektu noweli . O co dokładnie chodzi? - Ustawa zakłada, że za tworzenie i utrzymywanie strategicznych rezerw gazu w imieniu Skarbu Państwa odpowiedzialna będzie Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. Z takiego obowiązku zostaną natomiast zwolnieni importerzy surowca, którzy zamiast tego mogli dotąd kupić u PGNiG (obecnie Orlen) tzw. usługę biletową. RARS będzie po cenach rynkowych kupować gaz lub sprzedawać jego nadwyżki na Towarowej Giełdzie Energii, lub - za zgodą resortu przemysłu - na giełdach zagranicznych, a także na podobnych zasadach gromadzić surowiec w kraju lub za granicą. Zakup surowca na potrzeby tworzenia rezerw nie będzie finansowany przez budżet państwa, a przez tzw. przedsiębiorstwa zobowiązane, co miesiąc uiszczające w tym celu na tzw. Fundusz Zapasów Interwencyjnych i Zapasów Strategicznych Gazu Ziemnego. Będą to operatorzy systemu przesyłowego, dystrybucyjnego, skraplania gazu oraz magazynowania (w praktyce Gaz-System i OSD), a także spółki zajmujące się obrotem i importem surowca. Wysokość opłaty stanowić ma iloczyn jej stawki określanej w rozporządzeniu ministerstwa przemysłu na poziomie nie wyższym niż 150 zł/MWh oraz ilości surowca odebranego w konkretnym miesiącu przez daną spółkę - tłumaczy nam Robert Tomaszewski z Polityki Insight. W rozmowie z "Pulsem Biznesu" dyrektor biura handlu gazem w Orlenie Grzegorz Bujnowski wskazywał, że - o ile dotychczas "koszt utrzymywania zapasów obowiązkowych był częścią ceny hurtowej, jako koszt importera", to "po wejściu w życie nowelizacji ustawy, opłata będzie rozliczana w cenie płaconej przez klientów końcowych". - Warto zauważyć, że w efekcie uchwalenia tej ustawy . Dotychczas duże podmioty nie będące monopolistami - takie, jak Grupa Azoty - miały bardzo ograniczone możliwości, jeżeli chodzi o import gazu. Po zmianie będą mogły rentownie sprowadzać gaz z innych kierunków w większych ilościach, a nie kupować go od Orlenu. Projekt ustawy o zapasach paliw jest bowiem związany nie tylko z kwestią magazynowania gazu, ale też z jego importem. Oczywiście, decydujące znaczenie mają tutaj ceny na TTF (to główny wirtualny rynek obrotu gazem w Europie, którego siedziba mieści się w Amsterdamie - red.). - importerzy pewnie nie odnotują większych zysków, ale jakąś marżę będą mogli uzyskać - komentuje Robert Tomaszewski. - Zmiana ustawy powinna stanowić pierwszy krok ku (państwowych i prywatnych) oraz zmniejszenia na nim monopolistycznej pozycji należącego do Orlenu PGNiG. Warunkiem będzie jednak zwiększenie rentowności importu surowca do kraju, co z kolei zależeć będzie od wysokości opłaty gazowej względem obecnego kosztu wykupienia usługi biletowej - dodaje. Jak się okazuje, zmiany w przepisach są nie do uniknięcia. - , gdyż 16 listopada 2023 r. Komisja Europejska zaskarżyła obecne przepisy do unijnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). W ocenie Brukseli zakłócają one konkurencję na rynku gazu, utrudniają funkcjonowanie rynku wewnętrznego oraz zagrażają bezpieczeństwu dostaw surowca - mówi Robert Tomaszewski. - (wstrzymanie dostaw gazu przez Ukrainę przez Gazprom od początku 2025), ostrości zimy (im zimniej, tym większe zużycie i wyższe ceny) i kondycji europejskiego przemysłu, który wciąż nie może wyjść z kryzysu wywołanego wojną i inflacją z 2022 r. - zauważa. - Jeśli nie dojdzie do dużych wstrząsów, na giełdzie TTF.

SOURCE : interiabiznes
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS