Home/business/Biznes boi sie zamknietych drzwi. Co z dopywem pracownikow z zagranicy

business

Biznes boi sie zamknietych drzwi. Co z dopywem pracownikow z zagranicy

Chociaz firmy doceniaja opracowanie pierwszej strategii migracyjnej Polski to nie kryja obaw o ograniczenie dopywu pracownikow z zagranicy i szybkiego wzrostu niedoboru kadr.

By Anita Błaszczak, Aleksandra Fandrejewska | October 17, 2024 | business

Bezpieczeństwo państwa – tak. Ale nie kosztem firm i gospodarki, która będzie coraz bardziej potrzebować imigrantów zarobkowych – tak można podsumować pierwsze komentarze większości dużych organizacji biznesowych do przyjętej we wtorek przez rząd strategii migracyjnej Polski na lata 2025–2030. Co prawda nie zrealizowały się obawy, że w strategii pojawi się liczba określająca maksymalny, roczny limit cudzoziemców wpuszczanych na polski rynek pracy, ale dokument jasno wskazuje, że rząd chce położyć kres praktycznie niekontrolowanemu dotychczas napływowi imigrantów, który ograniczały głównie wydłużone procedury administracyjne i zatory w konsulatach. Czytaj więcej Przedstawiciele biznesu przyznają, że bez imigrantów polska gospodarka będzie cierpieć. Jednak nieumiejętnie wdrożona strategia migracyjna może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Pytanie o demografię – Pozytywnie należy ocenić stworzenie strategicznego dokumentu regulującego priorytety polskiej polityki migracyjnej. Od lat apelowaliśmy o rozpoczęcie dyskusji nad planem działań, który by całościowo i spójnie ujmował kwestie koordynacji procesów migracyjnych – zauważa Nadia Winiarska, ekspertka Konfederacji Lewiatan. Jak dodaje Andrzej Kubisiak, zastępca dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, mogą pojawiać się uwagi co do zawartości strategii, ale jej kluczową wartością jest fakt, że jest – i określa kierunek zmian, będąc też punktem wyjścia do dalszych działań. – Dotychczasowy stan, gdy przez dekadę funkcjonowaliśmy przy tak dużym napływie cudzoziemców bez strategii, jest nie do utrzymania – podkreśla Kubisiak, nie kryjąc, że zgadza się z przyjętą w strategii zasadą, że konsekwencjom zmian demograficznych i społecznych na rynku pracy nie należy przeciwdziałać tylko instrumentami polityki migracyjnej. Tomasz Sitarski Zastępca dyrektora PIE przyznaje jednak, że przewidziane w strategii zasady dopuszczania cudzoziemców do polskiego rynku pracy (koncentracja na uzupełnianiu niedoborów pracowników o unikatowych kompetencjach, w deficytowych zawodach i przy strategicznych inwestycjach) – oznaczają w praktyce limitowany dopływ imigrantów, których obecną liczbę rządowi eksperci, podobnie jak PIE, szacują na ok 2,5 mln osób. Ten dopływ będzie też ograniczać podkreślane w strategii podejście, zgodnie z którym decyzje o napływie cudzoziemców do Polski będą też uwzględniać ich możliwości integracyjne z polskim społeczeństwem. Potrzeby firm i ZUS Organizacje biznesowe nie kryją obaw, że realizacja tych założeń znacznie zmniejszy dopływ pracowników z zagranicy w sytuacji, gdy wszystkie prognozy demograficzne przewidują w kolejnych latach szybki spadek podaży rodzimych rąk do pracy. Wtorkowy raport PIE ostrzega, że przy utrzymaniu się obecnych trendów do 2035 r. ubędzie w Polsce ponad 2 mln pracowników, czyli około 12,5 proc. obecnego stanu zatrudnienia. Przy czym liczba pracowników w przemyśle skurczy się o 400 tys., a w ochronie zdrowia – prawie o 260 tys. Zmiany demograficzne uderzą też w budżet ZUS, gdzie na koniec sierpnia br. było zarejestrowanych 1,17 mln pracujących w Polce cudzoziemców, ponad sześciokrotnie więcej niż pod koniec 2015 r. Według tegorocznych analiz, chcąc utrzymać w najbliższych latach współczynnik obciążenia demograficznego na obecnym poziomie ok. 40 proc. (gdy na 100 osób w wieku produkcyjnym przypada 40 osób w wieku poprodukcyjnym), co roku liczba cudzoziemców w wieku produkcyjnym powinna rosnąć o 200–360 tys. – To mało realne – przyznaje Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP, organizacji, która w swym niedawnym raporcie o imigracji szacuje możliwy i potrzebny gospodarce wzrost liczby pracowników z zagranicy na 100 tys. osób. – Netto, bo przecież część cudzoziemców opuszcza Polskę – przypomina Sobolewski, który zdecydowanie krytykuje rządową strategię migracyjną, w tym założenie, że liberalne podejście do imigracji zahamuje automatyzację i robotyzację gospodarki. Opisane przez „Rzeczpospolitą” najnowsze dane Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR), dowodzą, że już teraz Polska ma – także w porównaniu z krajami naszego regionu – ogromne zaległości w robotyzacji i automatyzacji przedsiębiorstw, nie wspominając o rozwoju sztucznej inteligencji. – Jak jednak pokazaliśmy w naszym raporcie, inwestycje – w tym automatyzacja – idą w parze z zatrudnieniem, a nie zastępują ludzi w pracy, Domniemanie, że ciasny rynek pracy wymusi inwestycje, nie ma pokrycia w faktach. Obserwujemy dziś w Polsce niską stopę inwestycji, a deficyt pracowników zapewne obniży chęć do inwestowania w naszym kraju, a nie ją podwyższy – podkreśla główny ekonomista Pracodawców RP. I przypomina, że z polskiego rynku co roku ubywa ponad 100 tys. ludzi wykonujących prace proste, w tym budowlańców, rzemieślników, pracowników fabryk i magazynów. – Już dziś odczuwamy te braki, a problem będzie eskalował – podkreśla Sobolewski, który nie kryje obaw przed zamknięciem drzwi dla napływu takich pracowników w adekwatnej skali. Konieczna elastyczność Obaw o to, że realizacja rządowej strategii migracyjnej bardzo utrudni firmom dostęp do pracowników z zagranicy, nie kryje też Konfederacja Lewiatan, zaznaczając, że dla pracodawców ważne jest zarówno bezpieczeństwo kraju, jak też możliwość rekrutacji pracowników z zagranicy. – Polityka migracyjna powinna być elastyczna i pozwalać na dostosowanie się do zmieniających się potrzeb rynku pracy – zauważa Nadia Winiarska, ekspertka Konfederacji Lewiatan. Czytaj więcej Donald Tusk trudny temat zakrył opowieścią o ochronie polskich granic i ograniczeniem prawa do azylu. Mówiąc krótko, ukradł narrację prawicy i zostawił przeciwnika z rozdziawioną gębą. Bo jak atakować premiera za to, że chce bronić Polskę przed nielegalną migracją i „ograniczyć prawo azylu” dla ludzi podszywających się pod uchodźców politycznych? Jak przypomina, podczas gdy większość wydawanych zezwoleń na pracę rzeczywiście dotyczy zawodów deficytowych, to problem niedoboru pracowników występuje w coraz większej liczbie branż. Zdaniem Winiarskiej ważne jest, by ułatwiony dostęp do rynku pracy dla fachowców i specjalistów z zagranicy nie ograniczał dostępu do zwykłych procedur legalizujących pobyt innym cudzoziemcom, którzy nie mają określonych kwalifikacji. Zwraca też uwagę, że w założeniach strategii brakuje uproszczenia formalności dotyczących uznawania kwalifikacji zawodowych cudzoziemców, co pozwoliłoby lepiej wykorzystać ich kompetencje. – Strategia nie odpowiada na potrzeby biznesu. Zamiast stworzyć scenariusz, jak ma wyglądać sytuacja na rynku pracy za 10–15 lat, mamy propozycję ograniczeń. A ich źródłem jest niewydolność aparatu państwowego – podkreśla Joanna Torbé-Jacko, ekspertka Business Centre Club ds. prawa pracy, zatrudniania cudzoziemców i ubezpieczeń społecznych. Według niej, walcząc z nadużyciami, trzeba wzmocnić organy kontrolne, zaś samo zaklinanie rynku pracy, iż „konsekwencjom zmian demograficznych i społecznych nie należy przeciwdziałać instrumentami polityki imigracyjnej” – nie pomoże. – Luka na rynku pracy jest i rośnie. Rynek radzi sobie z nią w ten sposób, że zatrudnia cudzoziemców. Jeśli wprowadzone zostaną ograniczenia, to jakie rozwiązanie proponuje rząd? – zastanawia się Torbé-Jacko. Pilną potrzebę wzmocnienia i poprawy wydolności aparatu państwowego odpowiedzialnego za przyjmowanie cudzoziemców podkreśla też Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej. Zwraca też uwagę na problem specjalistów i fachowców z zagranicy, którzy nie pracują w swoim zawodzie, i to, że część zapisów na charakter mocno deklaratywny, a nie konkretny. Jak jednak ocenia ekspert KIG, propozycja rządowa nie powinna bardzo przeszkodzić biznesowi, choć ujęty w strategii okres pięciu lat jest bardzo krótki. – Strategię na pięć lat pisze się w firmach, a państwo powinno ją mieć i wdrożyć na dekadę, dwie – zaznacza Soroczyński.

SOURCE : rp

LATEST INSIGHTS