Blogs
Home/business/Bez inwestycji Polska bedzie ubogim krewnym

business

Bez inwestycji Polska bedzie ubogim krewnym

Poczucie ze polska gospodarka potrzebuje nowych impulsow rozwojowych i duzych inwestycji jest powszechne. Rozne sa jednak rekomendacje jak to zrobic. Jeden oboz wierzy w kapita prywatny drugi gownie w panstwo. Czy rzad w cos wierzy

December 29, 2024 | business

W środowiskach ekonomicznych – eksperckich i biznesowych – panuje powszechne przekonanie, że istotne czynniki wzrostu polskiej gospodarki się wyczerpują. Ekonomiści Pekao: „polska gospodarka pozostanie konkurencyjna na podobnych zasadach jak obecnie, czyli w obrębie Unii Europejskiej i w raczej mało zaawansowanych technologicznie branżach. Będzie to jednak przynosiło coraz słabsze owoce w postaci wzrostu gospodarczego oraz będzie budzić coraz większą frustrację społeczną, gdyż zabraknie perspektyw awansu. Rola podwykonawców będzie nam coraz bardziej ciążyć” (raport pt. „Czy Polska jest i czy będzie konkurencyjna?”). Profesor Marcin Piątkowski, Bank Światowy: „Na horyzoncie pojawia się coraz więcej czarnych chmur, od demograficznej zapaści i agresywnej Rosji, przez relatywnie niski poziom innowacyjności po brak globalnych firm. Najbliższe lata w dużym stopniu zadecydują, czy w przyszłości najpierw doszlusujemy do Europy Południowej, ale potem, jak ona, zatrzymamy się w relatywnym rozwoju, czy też dogonimy Europę Północną i wejdziemy do wąskiej grupy krajów, które przewodzą europejskiej i światowej gospodarce. Potrzebne będzie nam nowe podejście do rozwoju" (raport „Najlepsze 35 lat w historii polskiej gospodarki: źródła sukcesu oraz wyzwania i szanse na przyszłość” dla portalu money.pl). Stefan Kawalec, ekonomista, założyciel Capital Strategy: „Wraz z podnoszeniem się poziomu życia i wynagrodzeń w Polsce mechanizmy wzrostu nieuchronnie się wyczerpują. Polska gospodarka może rozwijać się szybciej niż gospodarki będące dostarczycielami technologii tak długo, jak utrzymuje się duża przewaga w postaci niższych płac. Gdy ta przewaga się skurczy, proces nadganiania spowolni i zatrzyma się przy osiągnięciu poziomu rozwoju wciąż istotnie niższego niż w krajach wysoko rozwiniętych. Polska na stałe pozostanie w roli ubogiego krewnego, gdy w oparciu wyłącznie o import technologii sprawdzonych już w bogatszych krajach trudno je doścignąć. Aby dogonić kraje Zachodu, musimy zbudować nowe czynniki przewagi konkurencyjnej” (książka pt. „Państwo średnie – Polska. Studia i szkice, tom 2”.). Można wyodrębnić dwa szerokie spojrzenia na to, jak Polska mogłaby sobie poradzić z ryzykiem dryfu rozwojowego. W pierwszej wizji – można ją nazwać wielkim pchnięciem – wiodącą rolę mają odgrywać inwestycje publiczne, które powinny się zwiększyć z ok. 4-5 proc. PKB do 7-8 proc. PKB. Kapitał państwowy będzie mobilizował do aktywności kapitał prywatny. Państwo powinno realizować duże projekty, których mniejsze polskie firmy, co do zasady ubogie w kapitał, nigdy nie będą w stanie podjąć. Chodzi o takie projekty, jak nowe fabryki samochodów (jak Izera) i innych produktów zaawansowanych technologicznie, duże projekty infrastrukturalne (jak CPK), nowy potencjał produkcji energii (m.in. z atomu). Tego typu myślenie wychodzi z założenia, że inwestycje prywatne nigdy nie będą wystarczające z powodu naturalnej awersji do ryzyka, ograniczeń w dostępności do finansowania oraz braku długookresowego horyzontu decyzyjnego. Jest to filar keynesowskiego myślenia o gospodarce. W drugiej wizji państwo powinno się wycofać z bezpośredniego prowadzenia biznesu i stworzyć dużo lepsze warunki dla finansowania inwestycji prywatnych. Stefan Kawalec uważa, że w sektorach zdominowanych przez firmy państwowe inwestycje są niewystarczające m.in. z powodu braku konkurencji i zbyt dużej niepewności regulacyjnej. Jednocześnie inwestycje w firmach prywatnych są zduszone przez system prawny i podatkowy ograniczający przewidywalność. Natomiast firmy zagraniczne nigdy nie przeniosą do Polski swoich najlepszych technologii. Duże krajowe inwestycje w ryzykowne projekty mogą być finansowane wyłącznie przez krajowy kapitał prywatny, najlepiej za pośrednictwem rynku kapitałowego. Do tego wymagana jest mobilizacja oszczędności krajowych w inny sposób niż dotychczas. Te dwie wizje są idealizacjami i w wielu aspektach (jak np. rola długu publicznego) są ze sobą sprzeczne. Ale nie sądzę, byśmy dziś musieli i wręcz mogli wybrać jakiś czysty model. Wyzwanie w tym momencie polega raczej na tym, by nie pokładać nadziei w inercji i bezwładności – w tym, że wszystko się potoczy rozpędem z dotychczasowych sukcesów. W zakresie dużych inwestycji na ten moment możemy liczyć niemal wyłącznie na firmy państwowe, których rola niestety nie jest dobrze zdefiniowana. Ich monopolistyczna rola w wielu sektorach ogranicza aktywność inwestorów prywatnych, a jednocześnie same mogą być niezdolne do podejmowania przełomowych inwestycji. Jednocześnie sektor małych i średnich przedsiębiorstw zapewnia gospodarce elastyczność i dynamizm. Ale w nim mamy ewidentnie jakieś problemy związane z akceptacją ryzyka, zarówno przez same firmy, jak i sektor finansowy dostarczający im kapitału: krajowe firmy prywatne mało inwestują w rozwój w stosunku do tego, ile zarabiają. Na poziomie polityki gospodarczej powinno być więcej strategicznego myślenia o tym, jak tym problemom zaradzić.

SOURCE : pb

LATEST INSIGHTS