Akcje Zabki nie potrafia rosnac. Pociagney za soba Dino

Dwaj wielcy gracze polskiego handlu detalicznego zgarnęli w czwartek większość zainteresowania giełdowych inwestorów w Warszawie. Chodzi o Żabkę i Dino. Przy obrotach 845 mln zł na wszystkich spółkach z WIG20 obroty na sesji na akcjach Żabki wyniosły 109 mln zł a na Dino 140 mln zł. Żabka przy tym wciąż szuka wzrostu, którego nie doświadczyła od giełdowego debiutu 18 października. I przez większość sesji wydawało się, że w końcu nadszedł ten moment. Kurs doszedł nawet do 19,96 zł, zyskując 4,4 proc. Problem w tym, że sił na wysoki wyskok Żabce wystarczyło tylko na pięć i pół godziny sesji, potem , czyli do poziomu nieco ponad 19 zł. Na koniec sesji udało się jednak skończyć 0,8 proc. na plusie. Od debiutu giełdowego akcje Żabki spadły łącznie o ponad 10 proc. w porównaniu z ceną z oferty publicznej (21,50 zł), a płomyk optymizmu w czwartek natychmiast został "zalany" przez sprzedających akcje. Jednocześnie z "efektu Żabki" wyrwać próbuje się Inwestorzy portfelowi wymieniali najwyraźniej akcje jednej spółki na drugą z tej samej branży, więc Dino ucierpiało na zainteresowaniu Żabką. Po wielkości obrotów w czwartek widać, że robi się coś na kształt konsolidacji. Akcje Dino raz lekko spadały, a raz rosły w porównaniu z środowym zamknięciem. Pod koniec sesji na Dino pojawiła się jednak zwiększona podaż i ostatecznie spadły w czwartek o 2 proc. Wartość rynkowa Dino wynosi niecałe 32 mld zł, a Żabki 19,2 mld zł, ale ich sytuacja finansowa bardzo się różni. Wskaźnik cena do zysku (C/Z, P/E) dla Żabki wynosi w 38,80 a dla Dino 22,9, co oznacza, że zyskami z ostatniego roku tyle właśnie lat potrzebowałyby na spłacenie ceny swoich akcji. Kurs Dino przekracza wartość księgową spółki 5,2-krotnie (C/WK, P/E), a Żabki 23,2-krotnie. Akceptacja ceny z oferty Żabki wskazuje, że inwestorzy liczą na wystrzał jej zyskowności. Ich oczekiwania zweryfikują kolejne finansowe raporty kwartalne.