Pisa przemowienia Wadimirowi Putinowi. Mowi wprost kwestia zakonczenia wojny jest rozstrzygnieta

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu Mariia Tsiptsiura: Jak zapatruje się pan na perspektywę rozmów pokojowych w sprawie wojny w Ukrainie? Możliwy jest dialog między Trumpem a Putinem? Abbas Galiamow: Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której do rozmów nie dojdzie. Jest to prawie niemożliwe. Dla Putina odmowa przeprowadzenia rozmów gwarantowałaby konflikt z amerykańskim prezydentem. A to byłoby to tak absurdalne, że nawet Putin nie jest do tego zdolny. W końcu wybór Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych jest najlepszym "prezentem" dla Putina, bo reszta świata jest znacznie bardziej stanowcza w swojej postawie wobec niego. Europa powołuje trybunał (ds. agresji wobec Ukrainy, ma zostać utworzony w ramach instytucjonalnych Rady Europy — red.), Biden nazwał go "rzeźnikiem". Aż tu nagle pojawia się Trump, który zgadza się wziąć pod uwagę interesy Putina i twierdzi, że przystąpienie Ukrainy do NATO jest złym pomysłem. Czyli w sumie zgodził się już na kluczowe żądanie Putina. PRZECZYTAJ: Szokujące doniesienia. Zdesperowani Rosjanie do szturmu rzucają nawet rannych Jak można się kłócić w takiej sytuacji? Trzeba być szalonym, by przegapić taką szansę. Szczególnie że sytuacja Rosji się zmieniła — ich gospodarka ledwo zipie, a ostatnie wiadomości nie napawają optymizmem i nie dają nadziei, że będzie lepiej. W tej sytuacji trudno myśleć o czymś innym, niż o jak najszybszym zakończeniu wojny, próbie złagodzenia sankcji i zaprzestaniu wydawania ogromnych sum pieniędzy na działania wojenne. A jak szybko może dojść do negocjacji? Myślę, że Putin może jeszcze grać na zwłokę. Nie po to, by kłócić się z Trumpem, ale po to, by przeciągnąć ten proces i spróbować zdobyć jakąś ukraińską miejscowość. Może jeszcze nie stracił nadziei, póki jego armia posuwa się naprzód. Ze strategicznego punktu widzenia kwestia zakończenia walk i wojny jest przesądzona. I wiele na to wskazuje. Na przykład co? Cóż, na przykład europejscy prokremlowscy politycy zaczęli ostatnio mówić o niektórych historycznych terytoriach, które kiedyś były częścią ich krajów, a teraz są zachodnią Ukrainą. Ma to na celu stworzenie komfortowych warunków do negocjacji. Rumuni i Mołdawianie również mówią, że chcieliby odzyskać swoje historyczne terytoria. Tworzy to kontekst, w którym oddanie części Ukrainy Rosji nie wyglądałoby na coś szalonego. W końcu nic się nie stało, jeśli każdy chce kawałek Ukrainy. Więc już pracują nad niuansami. Dlaczego dla Putina tak ważne jest negocjowanie z Trumpem bez Ukrainy? Przede wszystkim istotny jest tutaj aspekt psychologiczny. Miło jest być zaproszonym do stołu przez kogoś, kogo się darzy sympatią, a nie przez wroga. To schlebia Putinowi. Po drugie — Putin chce przekształcić rozmowy o Ukrainie w rozmowy o stosunkach rosyjsko-amerykańskich w ogóle. Myślę, że Putin będzie próbował sprzedać to, co ma w innych częściach świata, w zamian za możliwość kupienia Ukrainy. I nie chodzi tylko o terytoria, ale także o inne żądania, na przykład czyje wojska będą na linii demarkacyjnej. Ukraina jest najważniejsza dla Putina. Na przykład zaoferuje Trumpowi oddanie pozycji Rosji na Bliskim Wschodzie, czyli zaprzestanie wspierania Hamasu i rozwijania broni jądrowej z Iranem, ale w zamian będzie chciał kolejnego kawałka Ukrainy. PRZECZYTAJ: "Putin jest mordercą i terrorystą". Wołodymyr Zełenski udzielił wywiadu kontrowersyjnemu brytyjskiemu dziennikarzowi Wszystkie argumenty zostaną wyłożone na stół. Putin kupi Ukrainę kosztem swoich sojuszników na całym świecie. W końcu po wydarzeniach w Syrii jasne jest, że Ukraina jest jego głównym priorytetem. Mógł wycofać część wojsk i wysłać je do Syrii, aby utrzymać Assada u władzy. Nie zrobił tego. W ten sposób pokazał swoje priorytety. Zasadniczo Putin zaoferuje Trumpowi podział świata. I Rosjanie już zaczęli o tym mówić. Wymowne słowa współpracownika Władimira Putina Co to znaczy, co dokładnie mówią? Pojawiła się zauważalna fala takich wypowiedzi w rosyjskiej propagandzie, z których wynika, że Putin i Trump są liderami nowego konserwatywnego porządku świata. Nie ma już tak wyraźnego, jednotorowego przekazu w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych. Nie ma go także w odniesieniu do Ukrainy. Wystarczy chociażby spojrzeć, jak rosyjska rzeczniczka praw obywatelskich Tatyana Moskalkova, przemawiając w Dumie Państwowej, opisuje, jak ukraińskie wojsko pomaga mieszkańcom regionu Kurska i dzieli się z nimi żywnością, a następnie wzywa do tego, by Ukraina nie była postrzegana wyłącznie jako imperium zła. Jeszcze kilka miesięcy temu było to nie do pomyślenia. Wszystko to przygotowuje opinię publiczną na to, co może nadejść. PRZECZYTAJ: Trump: Ukraina będzie mogła uderzać w głąb Rosji. Kijów ma jednak problem Warto także wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia Michaił Kowalczuk, bliski współpracownik Putina. W zeszłym tygodniu powiedział, że przyszłość należy do Arktyki i Rosja musi zabezpieczyć tam swoje interesy, ale są one rozpraszane "na jakiejś Ukrainie". Okazuje się więc, że zgodnie z tą logiką powinniśmy natychmiast porzucić Ukrainę i skupić się na Arktyce. I mówi to człowiek, który jest częścią wewnętrznego kręgu Putina. Widać wyraźnie, że słabnie także pozycja tych osób z jego otoczenia, które opowiadają się za kontynuowaniem wojny. Przeczytaj także: W 2025 r. płace w Ukrainie wzrosną. "Cud gospodarczy trwa" "W czasie negocjacji Putin może ograć Trumpa". Oto możliwe scenariusze Donald Trump unika tematu Ukrainy? Ekspert wyjaśnia reakcję prezydenta USA