Blogs
Home/health/Jak zamiera polska tradycja. Alicja nie gryzie sie w jezyk to straszny obciach

health

Jak zamiera polska tradycja. Alicja nie gryzie sie w jezyk to straszny obciach

Marcel spod Radomia w ciagu ostatnich pieciu lat by na przynajmniej kilkunastu weselach. Sakramentalne "tak" mowili sobie jego bracia kuzyni i przyjaciele a on na imprezach zorganizowanych przez nich przetanczy setki godzin. Ani razu nie bawiem sie jednak w remizie przyznaje 30-latek. Wszystkie te wesela byy albo w domach weselnych albo w restauracjach dodaje. Jak mowia specjalisci z branzy slubnej moda na organizacje wesel w remizach OSP skonczya sie mniej wiecej 10 lat temu. Dzis w remizach dalej organizuje sie komunie chrzciny 18-urodziny czy stypy. Wesel u nas jednak juz raczej nie ma mowi Seweryn Baszczak strazak z OSP Grebien w woj. odzkim.

September 08, 2024 | health

Wraz z końcem wakacji ruszyła druga połowa sezonu weselnego 2024. We wrześniu i październiku (po wakacyjnej przerwie) sale weselne w wielu częściach Polski znów co weekend wypełnią się weselnikami Tego samego nie można powiedzieć o remizach. Jeszcze 15 lat temu sale OSP były głównym wyborem dla tysięcy Polaków, jeśli chodzi o miejsce, gdzie organizowało się wesela dla syna czy córki — Kiedyś wesele w naszej remizie było co tydzień, a zapisy na rezerwację sali przyjmowaliśmy z kilkuletnim wyprzedzeniem — mówi jeden z małopolskich strażaków. — Dziś jak mamy 3-4 wesela na remizie przez cały rok to już jest dobrze — dodaje. W remizach nie organizuje się już wesel z powodu wygody oraz z obawy o to, że zaproszenie gości do takiego miejsca zostanie źle odebrane — Teraz ślub musi być luksusowy i w nowoczesnym klimacie. Powinny być okrągłe stoły, wygodne krzesła. A na remizie są drewniane stoły i niewygodne ławy — mówi Alicja, przyszła panna młoda spod Prudnika na Opolszczyźnie Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu W latach 70 i 80. każda szanująca się wieś w Polsce musiała mieć... wypasioną (jak na owe czasy) remizę OSP. Choć nazwa wskazuje, w takim budynku największą powierzchnię powinny stanowić garaże na pojazdy gaśnicze, sytuacja, w której naprawdę tak było, należała do rzadkości. Najważniejszą funkcją budowanych wówczas remiz było goszczenie wszelkiej maści okolicznościowych imprez. Organizowało się tam przede wszystkim... wesela. Imprez z okazji zawarcia nowego związku małżeńskiego robione w remizie mogły pozwolić rodzicom państwa młodych zaprosić nawet kilkaset osób. W remizach lała się wódka, obficie jedzono i tańczono do białego rana. Zdecydowana większość obecnych 60-, 50- i 40-latków ma takie właśnie wspomnienia związane z własnym ślubem. — Te czasy to już przeszłość — mówi Wojciech, jeden z druhów Ochotniczej Straży Pożarnej działającej na Podhalu. — Młodzi nie chcą już dziś wesel w remizach. Ta moda minęła. Składa się na to wiele czynników. Po pierwsze wydać przyjęcie weselne w remizie to trochę dziś obciach. Ludzie boją się, że wybierając remizę, zostaną obgadani przez rodzinę, że nie stać ich na luksusową salę. Inna sprawa to fakt, że jesteśmy już jako społeczeństwo zbyt wygodni, by robić wesela "w dawnym stylu". Jak tłumaczy strażak, wynajęcie remizy na wesele to stosunkowo niewielki koszt od jednego do maksymalnie trzech tysięcy złotych za cały tydzień użytkowania sali. Do rachunku trzeba doliczyć rachunek za zużyty prąd. W tych pieniądzach para moda dostanie do dyspozycji salę biesiadną i wszystkie meble, w jakie jest ona wyposażona. Do tego jest pełny dostęp do kuchni oraz wszystkich zgromadzonych tam naczyń i garnków. Cała reszta pozostaje jednak w gestii wynajmujących. Pasieki zalał "cementowy miód". Tak źle nie było od kilkunastu lat Samemu trzeba wynająć kucharki, kelnerów, samemu napalić w piecu (jeśli w danej remizie dalej są kuchnie na węgiel), samemu salę wysprzątać i samemu ją udekorować. Po weselu rodzina państwa młodych musi samą remizę posprzątać, wywieźć śmieci i ściągnąć dekoracje. — A jak idziesz do domu weselnego, to tam płacisz i wszystko robią za ciebie — mówi Wojciech. — Jeszcze 10 lat temu to wiosną i jesienią (sezon weselny — przyp. red.) mieliśmy na remizie wesele co tydzień . Zapisy przyjmowaliśmy na kilka lat do przodu. Obecnie w naszej remizie są może 3-4 wesela przez cały rok. I to tylko dzięki temu, że kilka lat temu próbowaliśmy odwrócić ten trend. Wyremontowaliśmy naszą salę weselną w remizie i dziś ta ma naprawdę wysoki standard. Mamy stoliki z krzesłami, a nie żadne ławy. Założona jest klimatyzacja, łazienki są nowe i pachnące. Całość w gustownym stylu. Chętnych mimo to brak... Wygoda czy strach przez "ludzkimi językami"? — My z przyszłym mężem będziemy mieli wesele w październiku — mówi Klara, mieszkanka okolic Gorlic w Małopolsce. — Przyjęcie będzie w domu weselnym. Termin w tej sali zaklepaliśmy dwa lata temu. To był już ostatni dzwonek na wesele w 2024 r. Inne terminy były już wówczas zajęte. Nowoczesne domy weselne cieszą się powodzeniem. O weselu na remizie mało kto myśli. Dla mnie osobiście to byłby obciach, by tam robić przyjęcie. Wiem, że pewnie wyszłoby taniej, ale wesele to ten jeden dzień w życiu, podczas którego nie chce się "dziadować" — mówi kobieta. Jak na wakacjach zachowują się inne narody? Polacy nie mają się czego wstydzić Podobnego zdania jest Alicja, przyszła panna młoda z okolic Prudnika na Opolszczyźnie. — Remizy? To straszny obciach — mówi. Myślę, że gdybym zorganizowała swoje wesele w takim miejscu to ludzie, by mnie wyśmiali, a rodzina wzięła na języki . Osobiście na weselu w remizie byłam ostatni raz z 15 lat temu. Byłam jeszcze dzieckiem. Bawiłam się fajnie, ale to były inne czasy. Teraz ślub musi być luksusowy i w nowoczesnym klimacie. Powinny być okrągłe stoły, wygodne krzesła. Oczy każdego gościa mają być zwrócone na parę młodą i parkiet. A na remizie są drewniane stoły i niewygodne ławy. Nie ma też gdzie wyjść, by posiedzieć na świeżym powietrzu, bo wokół remiz nie ma zazwyczaj pięknych ogrodów, jakie mają sale weselne. "Kiedyś wesel na remizie było kilkaset w roku. Dziś maksymalnie kilkadziesiąt" — Szczyt mody na organizację wesel w remizach był jakieś 15 lat temu. Wówczas robiliśmy ich każdego roku kilkaset — mówi Andrzej Stawiarski, właściciel firmy Gastronomicznej "Raj" z Gołkowic Dolnych koło Starego Sącza w Małopolsce. — Teraz wesel na remizach moja firma organizuje może kilkadziesiąt w roku. Mamy za to swoją własną salę weselną. 90 proc. wszystkich imprez organizujemy w niej. Wyjazdy do remiz to pozostałe 10 proc. naszej działalności. Dziś na imprezę w takim miejscu decydują się tylko trzy rodzaje ludzi. To: sentymentaliści, którzy remizy kochają. Druga grupa to ci, którzy zawczasu nie zarezerwowali terminu w domu weselnym, a bardzo im się spieszy z wydaniem córki lub ożenieniem syna. Trzecia grupa to osoby, które chcą wesele zorganizować w wersji nieco bardziej budżetowej. Jak przyznaje Stawiarski, jego firma dwudniowe wesele na remizie potrafi zorganizować za 230-250 zł od osoby. To tak zwany "talerzyk". W tej cenie zawiera się kilka dań ciepłych, zimne przekąski, owoce, napoje i ciasta (także te dawane gościom na prezent). Rodzina młodej pary musi we własnym zakresie zorganizować tylko alkohol. W tym samym czasie "talerzyk" w domu weselnym należącym do firmy "Raj" to wydatek minimum 350 zł za osobę. Oszczędność na remizie jest więc całkiem spora. Przy przyjęciu na 100 gości różnica wyjdzie na poziomie 10 tys. zł. Wakacje w polu. Jak dzieci ze wsi spędzały lato. "Koleżanki wyjeżdżały na obozy, ja musiałam za********" — I to wcale nie jest tak, że w sali OSP wszystko trzeba robić samemu — mówi Stawiarski. — Jak wysyłam swoją ekipę na takie miejsce, to są tam kucharki, kelnerzy, nawet barman. Możemy pracować na zastawie z remizy, możemy wynająć swoją. Dekoracje sali zrobi dla takiej rodziny wynajęta firma. Właściwie rodzina, która na wesele w remizie się zdecyduje, też przesadnie się nie narobi. Przyjęcie w domu weselnym to dwa razy większy wydatek niż wesele na remizie Oszczędności w remizie mogą być faktycznie spore. Bartłomiej, który w czerwcu tego roku brał ślub, wraz z żoną zdecydowali się na przyjęcie w luksusowej sali weselnej. Jak twierdzi świeżo upieczony mąż, cenę za jedzenie mieli jeszcze "całkiem sensowną". Zaliczkę wpłacili kilka lat temu, jeszcze przed pandemią i cena za "talerzyk" była dla nich zamrożona. Ostatecznie dokupili jednak całą masę dodatków, wybrali bogaty pakiet strojenia, wynajęli fotobudkę i maszynę do zdjęć 360 stopni. Do tego dmuchańce dla dzieci w ogrodzie i wielki świecący napis "LOVE" na wejściu do budynku. Na weselu pito wódkę i wino. Pierwszego dnia każdy gość mógł zamawiać u barmana dowolną ilość drinków robionych z innych (markowych) alkoholi. Drugiego dnia do dyspozycji weselników było piwo kraftowe oraz przez kilka godzin "szwedzki stół" z sushi. — Większość z tych rzeczy to były dodatkowe opcje, na które się zdecydowaliśmy. Wyliczyliśmy, że łącznie wesele i poprawiny zamknęły się taką kwotą, że "talerzyk" na jednego gościa wyszedł w granicach 700 zł — mówi Bartłomiej. — Czy to dużo? Na pewno. Z drugiej strony mamy z żoną znajomych w naszym wieku, którzy dopiero teraz organizują wesele. Skarżą się, że ceny galopują. Już dziś podobny pakiet domy weselne w naszej okolicy wyceniają im na 1000-1100 zł. Mówimy o przyjęciu zarezerwowanym na 2026-2027 r. Rzadko, który właściciel sali weselnej chce dać dziś "gwarancję zamrożenia tej ceny" czyli obietnicę, że końcowy rachunek w dniu ślubu nie wzrośnie. — Moim zdaniem, jeśli tak dalej pójdzie, to ta bańka pęknie. Każdy z młodych marzy o bajkowym ślubie, ale przy takich cenach albo ludzie znów wrócą na remizy, albo tradycja hucznych imprez weselnych wyprawianych w Polsce się skończy i będziemy mieli tylko małe przyjęcia poślubne, jakie robi się na zachodzie — prorokuje pan Bartłomiej. Stypy, chrzciny... urodziny Czy jest więc szansa na renesans popularności wesel na remizie? Strażacy z Podhala, z którymi rozmawialiśmy, bardzo w to wątpią. Druhowie z innych części Polski są już mniej stanowczy w prognozach. Wielu twierdzi, że sale w remizach już dziś coraz częściej są wynajmowane na piątki i poniedziałki. W pierwszym dniu pan lub pani młoda robią sobie w nich "wieczory panieńskie/kawalerskie", a w poniedziałki cześć rodzin robi "poprawiny poprawin" . Zwozi się wówczas do remizy to, co zostało po weselu i wyluzowanym siedzi się już w gronie najbliższych na "trzecim dniu wesela". Wywołałem szok kulturowy, gdy odezwałem się do rolnika. "To tak się nie mówi tylko do księdza?" — Ludzie widzą wówczas, że wiele sal weselnych to nie są już te stare, zniszczone budynki, które wywołują zażenowanie — mówi Seweryn Błaszczak, prezes OSP Grębień w powiecie wieluńskim. — Bardzo wiele jednostek OSP w Polsce w ostatnich latach wyremontowało swoje remizy i są w nich dziś nowoczesne sale z nowymi stołami, wygodnymi krzesłami, funkcjonalną kuchnią, pięknym wystrojem i klimatyzacją. Miejscowi robią tu chrzciny, komunie, wyprawiają 18-stki czy organizują stypy. Pytań o takie imprezy mamy naprawdę sporo. Po przebudowie naszej remizy imprezy na ponad 100 osób nie są już możliwe, ale takie na 80 jak najbardziej. Kto wie? Może kiedyś i moda na wesela w remizach wróci — uważa Błaszczak.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS