Blogs
Home/health/Dlaczego kochamy Kmicica a gardzimy Wokulskim czyli jak PiS przegra wojne w Ukrainie

health

Dlaczego kochamy Kmicica a gardzimy Wokulskim czyli jak PiS przegra wojne w Ukrainie

To najlepsza ksiazka o tym jak Polska stanea w 2022 r. w obliczu prawdziwej wojny. Dla kazdego kogo obchodzi co dalej stanie sie z Ukraina to lektura obowiazkowa. Ale przy okazji rozmowcy Zbigniewa Parafianowicza niechcacy potwierdzaja najwieksze jesli chodzi o polityke zagraniczna fiasko ekipy Zjednoczonej Prawicy.

January 06, 2025 | health

"Polska na wojnie" jest bowiem książką właśnie o Zjednoczonej Prawicy, a przede wszystkim o Prawie i Sprawiedliwości, bo to politycy tej partii kierowali polityką zarówno Pałacu Prezydenckiego, jak i Kancelarii Premiera i Ministerstwa Spraw Zagranicznych w 2022 i 2023 r. — latach, którym poświęcona jest "Polska...". Nie wiem, kim byli informatorzy autora, ale dość łatwo się tego domyślić, bo bohaterowie książki dzielą się na dwie grupy: wąską elitę tych, którzy wszystko przewidzieli, błyskawicznie i skutecznie reagowali oraz mieli nieskończoną ilość genialnych rozwiązań; oraz zdecydowaną większość kiepskich polityków i głupich urzędników. Ludzie opowiadający o sobie rzadko kiedy siebie samych krytykują, a w rozbujanym ego polityków i urzędników przebijamy tylko my, dziennikarze. Mariusz Błaszczak nic o tym nie wiedział. Wściekł się na Michała Dworczyka W książce jest cała masa niesamowitych anegdot i szczegółów. Trzeba ją przeczytać choćby tylko dla nich, bo poza "Kulisami PiS" dziennikarza Onetu Kamila Dziubki nie znam w ostatnich latach książki, która tak szeroko otwierałaby przed nami zamknięte drzwi rządowych gabinetów i która dawałaby tak szeroki wgląd w naprawdę dramatyczne momenty historii Polski. Sam opis tego, jak blisko było do drugiej katastrofy smoleńskiej , jest wart sięgnięcia po "Polskę...". Ale chyba niechcący politycy i urzędnicy Prawa i Sprawiedliwości potwierdzają w tej książce to, co krytycy poprzedniej władzy mówili od dawna: ta partia i jej działacze nie są w stanie zbudować żadnego sojuszu, który oznaczałby konieczność jakiegokolwiek kompromisu z ich strony. Mamy więc naprawdę wspaniałą reakcję polskiego rządu w pierwszych tygodniach wojny, gdy świat był w totalnym szoku, a Polacy — i ci w rządowych limuzynach, i ci w osobówkach wiozący gorącą zupę na granicę — po raz kolejny udowodnili, że w sytuacjach prawdziwego kryzysu radzą sobie świetnie. Cała Polska zachowała się wtedy jak należy — od wysłania do Ukrainy broni i amunicji, po przyjmowanie uchodźców i zbieranie pieniędzy na pomoc dla ukraińskiej armii. Gdy jednak szok się skończył, Zachód przyjął do wiadomości, że Władimir Putin nie jest sympatycznym kompanem do pogawędek na szczytach światowych potęg, lecz mordercą z Buczy i Irpienia, a Władimir Zełenski pokazał, że poza interesem Ukrainy nie interesuje go absolutnie nic, zaczęły się schody. Relacje Warszawy z Kijowem zaczęły się psuć, a w opowieściach rozmówców Parafianowicza widać jak na dłoni stały zestaw PiS-owskich obsesji: źli Niemcy chcą zawładnąć Europą, Francuzi są głupi, a reszta Europy może się od nas co najwyżej uczyć. Cała druga część książki to jeden wielki opis upadku pozycji Polski, której polityczna elita jest pochłonięta wylewaniem żółci na niedoceniających naszej wielkości sojuszników oraz wrednych Ukraińców, którzy, jak wiadomo, są ze Wschodu, więc kłamią, oszukują i kradną, zamiast paść przed nami z wdzięczności na kolana. Nawet ówczesny premier Holandii, a obecny sekretarz generalny NATO, jest w książce czarnym charakterem, który nie rozumie słusznych postulatów Warszawy. To bardzo prawdziwy opis tego, jak świat postrzegali ludzie rządzący polską polityką zagraniczną w latach 2022-2023. Znowu chcieliśmy być Kmicicami, i znowu pogardziliśmy Wokulskimi. Nie mam żadnej wątpliwości, że Kijów gra z nami gdzieś od jesieni 2022 r. cynicznie. Dzieje się tak, co przyznają bohaterowie "Polski...", bo inne stolice — od Berlina, przez Paryż po Waszyngton — miały Ukraińcom więcej do zaproponowania niż my. Nie można mieć jednak pretensji do Zełenskiego i jego ludzi, że walczą o swoje. Ukraina jest w środku wojny totalnej i jej polityka też będzie totalna. Jeśli tego rząd Mateusza Morawieckiego i prezydent Andrzej Duda nie rozumieli i nie byli na to przygotowani (a ich właśni ludzie w książce potwierdzają, że nie byli), to mówi to wiele o nich i nic o Ukraińcach. "Polska na wojnie". O nowej książce Zbigniewa Parafianowicza Zbigniew Parafianowicz kończy książce tak: [Andrzej] Duda nie skorzystał z szansy, by przejść do historii jako prezydent wojny i polityk tematu strategicznego. Po prostu odpuścił. Nie wytrzymał presji i fochów Zełenskiego. Pełna zgoda. Polska myśl strategiczna skończyła się na wejściu Polski do NATO i Unii Europejskiej. Potem pozostały nam już tylko machanie flagą, reagowanie na wydarzenia, a nie kreowanie ich, no i małostkowe obrażanie się — jednym z mocniejszych fragmentów w książce jest oburzenie polityków na ambasadora Ukrainy, bo użył nie tego słowa, którego by chcieli, we wpisie na Twitterze, oburzenie tak wielkie, że ich zdaniem ambasador powinien zostać zmuszony do ucieczki z Polski. Kiedy w ostatni weekend słuchałem przedstawicieli Kancelarii Prezydenta oburzonych faktem, że prezydent Duda nie został wystarczająco elegancko zaproszony na ceremonię rozpoczęcia polskiej prezydencji w Unii Europejskiej , to wierzę, że polska prawica potrafi prowadzić politykę na podstawie tego, że — jak to ujęła w jednym z programów TV pewna posłanka koalicji rządowej — papier na zaproszenie dla pana prezydenta nie był wystarczająco czerpany. No i ważne są tablice pamiątkowe. Jeden z bohaterów tej niezwykłej książki twierdzi nawet, że zapaść w stosunkach polsko-ukraińskich zaczęła się właśnie od takiej tablicy.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS