Zygmunt Chajzer dosadnie o emeryturach gwiazd. "Maja problem"

Zygmunt Chajzer przez 27 lat pracował w Polskim Radiu . To sprawiło, że regularnie odkładał składki, dzięki czemu zadbał o stabilną emeryturę. Jednak wielu jego kolegów ze świata show-biznesu, pracujących na umowy o dzieło, może teraz mieć problem z wiązaniem końca z końcem. Sytuacja Maryli Rodowicz czy Marka Piekarczyka, którzy obecnie otrzymują minimalne świadczenia z ZUS, mogłaby być dramatyczna, gdyby emerytura była ich jedynym źródłem dochodu. Prezenter nowego show "Bitwa o palety" w rozmowie z Pomponikiem zasugerował, że artyści powinni wcześniej pomyśleć o swojej przyszłości i nie wydawać bez zastanowienia zarobionych pieniędzy. — Narzekanie to jedno, a to, co się odłożyło, to drugie. Różnie bywało, a przecież kilkadziesiąt tysięcy za koncert to norma wśród wykonawców niezłej klasy, więc jeśli ktoś dużo zarabiał i potrafił sobie odłożyć, to w tej chwili skromna emerytura chyba nie jest problemem. Natomiast ci, którzy niewiele odkładali, mają problem. Oczywiście [że ich nie żałuję]. Ci artyści zarabiali i zarabiają nadal niezłą kasę — stwierdził. Chajzer nie ukrywa, że brak strategicznego planowania to błąd, którego teraz wielu może żałować. Prezenter zdradził, że dobrym pomysłem byłoby utworzenie specjalnego funduszu, który zajmowałby się wsparciem emerytowanych artystów, w tym pracowników szeroko pojętej kultury. — Jest to kwestia godna rozważenia i dyskusji. Tak, żeby zapewnić również tym, którzy tworzą kulturę, [...] a nie zawsze są na topie, godną emeryturę i życie. Pytanie o kryteria, pytanie jak to zrobić – powiedział. Źródło: Pomponik