Zmara Lynda Obst. Pracowaa przy hitach ktore zna wielu Polakow

Lynda Obst zmarła 22 października w wieku 74 lat. Informację o jej śmierci przekazał brat producentki, Rick Rosen. Kobieta zmagała się od dłuższego czasu z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc. — Byłem z niej niezmiernie dumny. Była pionierką w branży w czasach, gdy kobietom było bardzo trudno zajmować ważne stanowiska. Całkowicie poświęcała się pracy, ale jeszcze bardziej uwielbiała swoją rodzinę — powiedział Rosen w rozmowie z The Times. — Moja mama była zagorzałą orędowniczką kobiet. Była również niesamowitą matką, siostrą i najlepszą przyjaciółką. Moja żona Julie i ja jesteśmy niesamowicie wdzięczni, że była moją mamą i że moje córki mogły mieć ją jako babcię. Będzie nam jej bardzo brakowało — dodał Oliver Obst, syn producentki. Urodzona w 1950 r. Obst nie zaczynała swojej kariery w przemyśle filmowym. Na początku związała się z magazynem muzycznym "Rolling Stone", a później została wydawcą w "The New York Times". To tam szlifowała swoje umiejętności, które wkrótce miały przenieść ją do świata wielkiego ekranu. Los Angeles okazało się dla niej miejscem, gdzie rozpoczęła swoją filmową przygodę. Producent Peter Guber dostrzegł jej potencjał i to on wprowadził ją do świata produkcji filmowej. W firmie The Geffen Company Obst zajmowała się przekształcaniem scenariuszy w gotowe projekty filmowe. Jeden z jej pierwszych sukcesów to praca nad "Flashdance", który stał się kultowym filmem. Z Debrą Hill założyła Hill/Obst Productions, tworząc takie hity jak "Fisher King". Potem w Columbia Pictures odpowiadała za powstanie "Bezsenności w Seattle". Po przenosinach do 20th Century Fox pracowała m.in. przy "Kontakcie". Dla Paramount Pictures wyprodukowała "Jak stracić chłopaka w 10 dni". Ostatnie lata Obst działała jako niezależna producentka. W ramach Lynda Obst Productions współtworzyła "Interstellar" Christophera Nolana . Ten widowiskowy film science fiction w ramach 10. rocznicy premiery można było niedawno oglądać ponownie w polskich kinach. Źródło: Deadline, The Times