Blogs
Home/entertainment/Zjednoczeni w obliczu tragedii. Historia piosenki "Moja i twoja nadzieja"

entertainment

Zjednoczeni w obliczu tragedii. Historia piosenki "Moja i twoja nadzieja"

Sia Polakow wychodzi zawsze wtedy kiedy musza byc razem. Widzielismy to w 1997 r. kiedy kraj zaatakowaa tzw. Powodz Tysiaclecia i widzimy to dzisiaj kiedy poudniowa i zachodnia Polska ponownie zmaga sie z zywioem. 27 lat temu powstaa jedna z najwazniejszych piosenek w historii. Artysci zjednoczyli sie i namawiali by wspolnymi siami niesc pomoc ofiarom powodzi. Chociaz "Moja i twoja nadzieja" powstaa z zupenie innych pobudek to do dzisiaj pozostaje hymnem jednosci oraz tragedii tamtego okresu. Dzisiaj znowu bije rekordy popularnosci a w sieci zadebiutowaa jej odswiezona wersja.

September 16, 2024 | entertainment

Mało kto wie, że utwór "Moja i twoja nadzieja" powstał znacznie wcześniej, bo w 1992 r. To właśnie wtedy Katarzyna Nosowska z pomocą Edyty Bartosiewicz napisała jedne z najmocniejszych słów w historii muzyki polskiej. Kawałek trafił na debiutancki album zespołu HEY "Fire". A Nosowska i chłopaki zyskali popularność. Minęły cztery lata, a słowa utworu wypłynęły na nowo. "Nic naprawdę nic nie pomoże, jeśli Ty nie pomożesz dziś miłości" — tekst, który wtedy wybrzmiał ze zdwojoną siłą. Dzisiaj utwór ponownie zdobywa popularność, kiedy południowo-zachodnia część Polski znowu znalazła się w obliczu tragedii. W lipcu 1997 r. Europę Środkową, w tym Polskę nawiedziła jedna z największych powodzi w historii. W wyniku ulew doszło do gwałtownych wezbrań na rzekach i ich wylewów, przede wszystkim w dorzeczu Odry. Zalane zostały m.in. takie miasta jak: Kłodzko, Racibórz, Opole, Wrocław, Kraków, Głuchołazy. Szczególnie trudna sytuacja miała miejsce we Wrocławiu, gdzie pod wodą znalazła się duża część miasta. Tylko w Polsce straty wyniosły 12 mld zł, a ponad 40 tys. ludzi straciło dobytek swojego życia. Naruszonych zostało blisko 700 tys. mieszkań, a woda uszkodziła, bądź zniszczyła łącznie 2 proc. powierzchni kraju. Prezydent Aleksander Kwaśniewski ogłosił jednodniową żałobę narodową, a wielką tragedię śledziły miliony Polaków. W obliczu tak ogromnego spustoszenia ludzie z całej Polski zaczęli się jednoczyć, by pomóc poszkodowanym. Akcje charytatywne, zbiórki pieniędzy czy próba odbudowy majątku bliskich była oczywistością. Wtedy powstał także specjalny fundusz "Telewidzowie-Powodzianom" w ramach którego wypuszczono specjalną płytę-cegiełkę, której środki ze sprzedaży były przeznaczane na pomoc ofiarom. Na mini-krążku znalazła się piosenka "Moja i twoja nadzieja" w odświeżonej wersji. Tym razem oprócz zespołu HEY w nagraniach wzięli udział także Grzegorz Markowski, Maryla Rodowicz, Czesław Niemen, Natalia Kukulska, Edyta Bartosiewicz, Joanna Prykowska, Patrycja Kosiarkiewicz, Renata Dąbrowska oraz Ania Świątczak. Wspólne wykonanie wyjątkowego utworu na zawsze zmieniło oblicze polskiej muzyki. Kawałek do dzisiaj łapie za serce i trudno nie pamiętać, że wziął się on ze wspólnej tragedii wszystkich Polaków. Pomysłodawcą projektu był Andrzej Puczyński szef PolyGramu (dzisiejszego Universal Music Polska), który skontaktował się z muzykami zespołu HEY, by ci wyrazili zgodę na ponowne nagranie utworu, a także zrezygnowali z przysługujących im tantiem. Oczywiście zgodzili się bez wahania. "Do mnie z prośbą o pozwolenie wykorzystanie tej piosenki i o zrzeczenie się tantiem na rzecz powodzian, zwrócił się Andrzej Puczyński, ówczesny prezes ZPAVu i polskiego oddziału firmy Polygram, a może już Universal" — przyznaje Piotr Banach, który skomponował muzykę utworu. Co ciekawe kawałek już 1992 r. miał stać się hymnem innej akcji charytatywnej, która od wielu lat jednoczy Polaków. "Ta piosenka powstawała już jako hymn. Katarzyna Kanclerz poprosiła mnie o napisanie piosenki, która mogłaby stać się swojego rodzaju hymnem pierwszego finału WOŚP, na którym miała swoje premierowe wykonanie. Hymnem się nie stała, ale była pierwszym przebojem zespołu HEY" — dodaje muzyk. Chociaż Piotr Banach nie brał udziału w samych nagraniach w legendarnym Izabelin Studio, to trudno odmówić mu zasług, jako twórcy ponadczasowej melodii. "W samej akcji nagrywania piosenki po raz drugi nie brałem udziału. Byłem już wtedy mocno zmęczony i rozczarowany show-biznesem, więc zgodziłem się tylko na jej wykorzystanie i zrzekłem się tantiem" — kwituje. Nagranie nowej wersji przeboju HEY powstało z potrzeby niesienia pomocy. Nikt nie przyszedł z przemyślanym planem marketingowym — wszystko powstawało spontanicznie. "Kiedy zostałam zaproszona do udziału w projekcie, od razu się zgodziłam. To był zryw całego narodu. Wtedy wszyscy chcieli pomagać" — wspomina pracę nad materiałem Maryla Rodowicz. "Bardzo się ucieszyłam. Byłam wręcz dumna z tego, że będę częścią czegoś tak wyjątkowego. W studiu panowała naprawdę szczególna atmosfera. Każdy chciał bardzo dobrze zaśpiewać, żeby całość brzmiała jak najlepiej" — dodaje wokalistka. Punktem kulminacyjnym całej akcji był specjalny koncert, który odbył się 19 lipca przed gmachem Telewizji Polskiej w Warszawie. W trakcie trwania koncertu i dzień później dokonywano zbiórki pieniędzy poprzez audiotele oraz dzięki wpłatom z kart kredytowych. W trwającym ponad dziesięć godzin wydarzeniu wzięło udział ponad trzydziestu wykonawców oraz oczywiście zespół HEY. "Pamiętam, że każdy z nas chciał stać wtedy z samego przodu. Na scenie było przecież tak wielu wspaniałych artystów. Wiedzieliśmy, że jesteśmy częścią czegoś wyjątkowego. Mam wrażenie, że tak wielkie zjednoczenie Polaków już nigdy się nie powtórzyło. Szkoda, że było to w obliczu tak wielkiej tragedii" — opowiada Maryla Rodowicz. Przy pracy nad piosenką oprócz wielkich nazwisk pojawiła się także wtedy nikomu nieznana Ania Świątczak. Jak to się stało, że początkująca wokalistka stanęła przed mikrofonem obok Czesława Niemena czy Grzegorza Markowskiego? "Historia nie jest jakoś bardzo skomplikowana. Po prostu w tamtym okresie śpiewałam w chórkach Natalii Kukulskiej. Pamiętam, że kiedy przyjechaliśmy do studia w Izabelinie, dowiedzieliśmy się, że powstaje taka piosenka i oczywiście od razu się zgodziliśmy na nagrania. Mój udział był zupełnym przypadkiem, który zapamiętam do końca życia" — opowiada. Dla młodej wokalistki starcie z doświadczonymi artystami było nie lada wyzwaniem. "Dla mnie do tej pory ta sytuacja jest wielkim wyróżnieniem. Przecież to były postaci, które od wielu lat kreowały muzyczną rzeczywistość. Byłam niezwykle onieśmielona. To były także moje pierwsze kroki na scenie, więc wyzwanie było ogromne" Do samego końca nie wiadomo było, kto ostatecznie weźmie udział w nagraniach. "Pamiętam, że pomysł był prosty — kto tylko mógł się pojawić w studiu, to nagrywał. To były inne czasy. Dzisiaj artyści nagrywają swoje partie w studiach na różnych końcach świata i przesyłają je sobie mailowo. Wtedy wszyscy staliśmy w jednym pomieszczeniu, przed jednym mikrofonem i nagraliśmy piosenkę, która stała się hymnem tamtego okresu" — opowiada Ania Świątczak. Chociaż dzisiaj "Moja i twoja nadzieja" jest jedną z najważniejszych piosenek w historii polskiej muzyki, to kiedy nagrywano jej nową wersję, to nikt nie myślał o jej sukcesie. Artyści stanęli w studiu zupełnie bezinteresownie, ponieważ chcieli nieść pomoc setkom ludzi, którzy stracili swój cały dobytek. "Nikt się nie zastanawiał nad tym, jak potoczą się losy tej piosenki. Wiedzieliśmy natomiast, że jako artyści mamy szansę pomóc innym. W tej wielkiej tragedii zginęli ludzie, zwierzęta, a setki rodzin w ciągu chwili zostało bez środków do życia. Moja rodzina także była jedną z tych rodzin, które ucierpiały w tej tragedii. Miejscowość, z której pochodzę, znajduje się niedaleko Opola, więc udział w tym projekcie był dla mnie czymś naprawdę ważnym" — kwituje Świątczak. W obliczu powodzi, która nawiedziła południową i zachodnią Polskę, utwór znowu zyskał na popularności. W komentarzach "cegiełki 1997" w serwisie YouTube internauci przesyłają wsparcie ofiarom powodzi. W piątek w sieci zadebiutowała także nowa wersja utworu w wykonaniu kontratenora Jakuba Józefa Orlińskiego oraz pianisty i aranżera Aleksandra Dębicza. — Z piosenką "Moja i Twoja nadzieja" wiążą się dla mnie wspomnienia z dzieciństwa. Pochodzę z Wrocławia i byłem świadkiem wielkiej powodzi w 1997 r. — tłumaczy Dębicz.

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS