Home/entertainment/Poznali sie na wyspie. "Byam jego grecka muza. Siedziaam mu u stop a on by tworca"

entertainment

Poznali sie na wyspie. "Byam jego grecka muza. Siedziaam mu u stop a on by tworca"

Dla jednych historia Leonarda Cohena i Marianne Ihlen to opowiesc o wielkiej miosci a dla innych to tragiczne losy artysty i jego muzy. Jak wygladaa ich relacja Aby sie tego dowiedziec musimy wrocic do wydarzen ktore miay miejsce na poczatku lat 60. na greckiej wyspie Hydra.

September 21, 2024 | entertainment

Leonard Cohen nigdy nie ożenił się z Marianne Ihlen, ale dla wielu fanów muzyka Norweżka była jego największą miłością. Temat ten wrócił w 2016 r., gdy Jan Christian Mollestad ujawnił list, który jego przyjaciółka otrzymała od Cohena tuż przed śmiercią. Marianne Ihlen zmagała się z białaczką. Gdy jej stan znacznie się pogorszył, poprosiła przyjaciela, aby skontaktował się z jej byłym partnerem. Odpowiedź dostała zaledwie parę godzin później. Marianne, przyszedł czas, kiedy jesteśmy bardzo starzy i nasze ciała się rozpadają i myślę, że bardzo niedługo do ciebie dołączę. Wiedz, że jestem tak blisko za tobą, że jeśli wyciągniesz rękę, to myślę, że dosięgniesz mojej — napisał w liście Leonard Cohen (ich fragmenty ujawnił Jan Christian Mollestad w rozmowie z radiem CBS). "Wiesz, że zawsze kochałem cię za twoje piękno i twoją mądrość, ale nie muszę mówić o tym nic więcej, bo wszystko to wiesz. Ale teraz chcę ci tylko życzyć bardzo dobrej podróży. Żegnaj dawna przyjaciółko. Nieskończenie kocham, do zobaczenia na drodze" — dodał. Marianne Ihlen zmarła zaledwie dwa dni po otrzymaniu listu. Miała 81 lat. Trzy miesiące później media obiegła wiadomość o śmierci Leonarda Cohena. Ich historia wciąż fascynuje, czego dowodem może być film dokumentalny "Marianne i Leonard: Słowa miłości", a także liczne publikacje na ten temat. Historia Leonarda Cohena i Marianne Ihlen zaczęła się na początku lat 60. na greckiej wyspie Hydra. Niesamowite krajobrazy, urokliwa XIX-wieczna zabudowa oraz wolność (w każdym jej aspekcie) przyciągała tam artystów z różnych zakątków świata. Trafił tam również początkujący kanadyjski pisarz, Leonard Cohen, który szukał miejsca na wakacje. Dysponował pieniędzmi, które otrzymał za jedną ze swoich publikacji. W mig zakochał się w idyllicznej Hydrze oraz blondwłosej Marianne. Norweżka była wówczas żoną Axela Jensena. Zdecydowała się jednak odejść od męża, który był znany w środowisku z agresji i przemocy. Schronienie znalazła w ramionach rok starszego kanadyjskiego pisarza. Leonard Cohen pokochał też jej dwuletniego syna, Axela, którego traktował jak własne dziecko. Hydra przypominała wtedy mekkę hippisów. Nie było tam prądu, ale z łatwością można było tam dostać narkotyki, w tym popularne wówczas LSD. Leonard Cohen postanowił zostać w Grecji na dłużej. Pracował nad książką "Piękni przegrani". Pierwsze lata na Hydrze były naprawdę wspaniałe. Siadywaliśmy, leżeliśmy i spacerowaliśmy w promieniach słońca. Słuchaliśmy muzyki, kąpaliśmy się. Graliśmy, piliśmy, dyskutowaliśmy. Kochaliśmy się. Leonard bez przerwy pisał, a ja biegałam, robiłam zakupy i przynosiłam mu jedzenie. Byłam jego grecką muzą. Siedziałam mu u stóp, a on był twórcą — wspominała Marianne Ihlen (cytat za "Urodą życia"). Artystka wspominała również, że to dzięki Kanadyjczykowi zyskała pewność siebie i odnalazła sens. Ale po pewnym czasie nad ich związkiem pojawiły się czarne chmury. Książka "Piękni przegrani" nie zdobyła ani uznania krytyków, ani czytelników. Dla Leonarda Cohena to był cios. Artysta zmagał się wówczas z depresją. Pomocną dłoń wyciągnęła do niego ukochana. To Marianne Ihlen zachęciła go do tego, aby swoje wiersze przerobił na piosenki. Dotychczas Cohen okazjonalnie śpiewał i grał na gitarze, ale nie myślał o tym, aby robić to zawodowo. Efektem były jedne z największych przebojów barda utwory "So long, Marianne" i "Bird on a wire". Leonard Cohen zaczął poważnie myśleć o karierze w branży muzycznej. Ale w tamtych czasach nie mógł tworzyć na greckiej wyspie z dala od cywilizacji. Coraz częściej bywał więc w Montrealu, gdzie rozwijał kontakty w świecie artystycznym (przełomem był jego przebój "Suzanne"). Marianne i mały Axel nie widzieli go miesiącami. Aż w końcu otrzymali telegram: Mam dom. Jedyne, czego potrzebuję, to mojej kobiety i syna Marianne Ihlen tylko na to czekała. Szybko dołączyła z synem do ukochanego. Ale to był początek końca ich związku. Judy Collins, która wtedy współpracowała z Leonardem Cohenem, wspomniała później, że usłyszała od Norweżki kilka przykrych słów. Byliśmy szczęśliwi na Hydrze, spacerowaliśmy po plaży, pływaliśmy nago, piliśmy dużo retsiny. Aż pewnego dnia oznajmił: "Marianne, jadę do Nowego Jorku zagrać moje piosenki Judy Collins". Nagrałaś wszystkie jego piosenki i chcę ci tylko powiedzieć, że złamałaś mi życie Marianne Ihlen towarzyszyła ukochanemu podczas tras koncertowych. Axel został zaś wysłany do szkoły z internatem. Problemy w domu odbiły się na jego zdrowiu. Już jako dorosły zmagał się z wieloma problemami i był leczony psychiatrycznie. Mimo że Leonard Cohen i Marianne Ihlen widywali się częściej, nie udało im się zbudować stabilnego domu. Wprost przeciwnie. Życie na walizkach odbiło się na ich relacji. Z pewnością nie pomogły także liczne romanse barda. Myślę, że życiowa misja Leonarda przeważyła nad zwykłą potrzebą ustatkowania się. Leonard zawsze miał poczucie, że ściga coś, czego nie może uchwycić. Myślę, że sam nie wiedział, co tak ściga. Żył w mroku. Czasami znikał na sześć tygodni i nikt nie wiedział, jak go złapać. Wszystko przez bardzo głęboką depresję — mówił Ron Cornellius, muzyk współpracujący z Leonardem Cohenem. Zdaniem biografów muzyka, romanse miewała także Marianne. Ich związek jednak rozpadł się na dobre, gdy Leonard Cohen związał się z dziewięć lat młodszą Suzanne Elrod, z którą miał potem dwoje dzieci. Marianne Ihlen po rozstaniu z Cohenem wyjechała do Norwegii, gdzie ponownie wyszła za mąż. Poślubiła rodaka, Jana Stanga. Poszła też do "zwyczajnej" pracy. Została sekretarką, ale nie zerwała kontaktu z przyjaciółmi ze świata artystycznego. Regularnie odwiedzała ich w Grecji. Myślę, że po tych wszystkich poszukiwaniach siebie i własnej tożsamości na Hydrze, czy gdzie indziej, z pierwszym mężem pisarzem, i drugim partnerem pisarzem i pieśniarzem, kiedy miała poczucie siebie wyłącznie obok nich, w odniesieniu do nich, dopiero po powrocie tutaj udało jej się odnaleźć siebie — stwierdziła Helle Goldman (cytat za dzieje.pl). Leonard Cohen ponoć nieraz wspomniał o swojej muzie. Ponownie zobaczył ją jednak dopiero w 2008 r., gdy przyszła na jego koncert w Oslo. Usiadła w pierwszym rzędzie. Muzyk już wcześniej wysyłał jej bilety, ale zdecydowała się przyjść dopiero wtedy. Była to historia miłosna w 50 rozdziałach, ale bez bycia razem. Jakiś zakątek jej serca do końca życia był zaślubiony Leonardowi. To było piękne w historii Leonarda i Marianne: mieli dla siebie nawzajem to miejsce do samego końca — podsumował Jan Christian Mollestad (cytat za dzieje.pl). Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych . Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS