Home/entertainment/Powrot "Maej apokalipsy 20XX" na deskach Starego Teatru

entertainment

Powrot "Maej apokalipsy 20XX" na deskach Starego Teatru

W pazdzierniku na deski Starego Teatru wraca "Maa apokalipsa 20XX" w rezyserii Waldemara Razniaka oryginalna utrzymana w cyberpunkowej estetyce adaptacja synnej powiesci Tadeusza Konwickiego. Spektakl stawia pytanie o sens i formy oporu w technokratycznym swiecie w ktorym algorytmy i wielkie korporacje niczym tajne suzby dziaajace w PRL-u inwigiluja spoeczenstwo i przejmuja nad nim kontrole.

October 16, 2024 | entertainment

Oto nadchodzi koniec świata. (...) nadciąga, zbliża się czy raczej przypełza mój własny koniec świata. Ale zanim mój wszechświat rozpadnie się w gruzy, rozsypie na atomy, eksploduje w próżnię, czeka mnie jeszcze ostatni kilometr mojej Golgoty – szepcze Pisarz (Grzegorz Mielczarek) leżąc bezwładnie na materacu, przy którym stoi dawno nie używana maszyna do pisania. Przeczucie końca, które żywi, okazuje się prorocze, wkrótce odwiedzają go dwaj znajomi opozycjoniści, Rysio (Wiktor Loga-Skarczewski) i Hubert (Bogdan Brzyski). Ponieważ inne narzędzia walki z opresyjnym aparatem władzy, takie jak oświadczenia, apele czy listy poparcia zawiodły, składają oni literatowi niecodzienną propozycję. Chcą mianowicie, by wieczorem, po obradach zjazdu, dokonał aktu samospalenia pod gmachem Centralnego Komitetu Partii. Taki czyn będzie tylko wtedy miał sens, jeśli wstrząśnie ludźmi tutaj w kraju i wszędzie zagranicą. Jesteś znany naszym czytelnikom, a i na Zachodzie gdzieniegdzie słyszano o tobie – argumentuje wybór, który Pisarza nie przekonuje, Hubert. "Oczywiście to jest twoja sprawa i twego sumienia" – dodaje, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że decyzja przypieczętowująca los literata już zapadła. Opozycjoniści polecają mu skontaktować się z Haliną (Małgorzata Walenda), która przekaże mu dalsze instrukcje działania i zaopatrzy go w benzynę – towar deficytowy podobnie jak woda w apokaliptycznym świecie prezentowanym na scenie. Postawiony przed trudnym wyborem moralnym Pisarz opuszcza dom i rozpoczyna desperacką wędrówkę w poszukiwaniu uzasadnienia dla złożenia ofiary z własnego życia. Świat widziany jego oczami wymyka się wszelkim próbom osadzenia w konkretnym czasie historycznym i ewidentnie chyli się ku upadkowi. Na ulicy raz po raz zaczepiają go funkcjonariusze policji, wyglądem przypominający agentów z Matrixa (Krzysztof Stawowy, Kamil Pudlik). Mimo protestów, kilkukrotnie każą mu się wylegitymować, dopuszczają się również brutalnego przesłuchania. O wszechobecnej inwigilacji w świecie ukazanym na scenie świadczą liczne ekrany oraz ciekawa organizacja przestrzeni dźwiękowej: padające ze sceny słowa, niczym w studio nagraniowym ulegają sztucznemu wytłumieniu lub wzmocnieniu co potęguje wrażenie nieustannego osaczenia i bycia na podsłuchu. Kontynuując swoją podróż na pograniczu jawy i snu Pisarz spotyka na swej drodze rozmaite osoby. W Mlecznym Barze Familijnym przysiada się do niego Edzia (Anna Radwan), niegdyś postępowa filozofka, która teraz wykłada w departamencie aluzji w cenzurze i się tym szczyci. W kinie "Wołga" pisarz rozmawia z Bułatem (Krzysztof Zawadzki), wielokrotnie nagradzanym, polskim reżyserem filmowym, niepokornym – ale w granicach systemu. Zawsze dokładnie wiedziałem, co to za granica, której nie wolno przekroczyć. Żeby się nie narazić, żeby nie stracić pracy, żeby zgarnąć nagrody – bez cienia wstydu zwierza się Bułat Pisarzowi. Konformizm, oportunizm, hipokryzja, inercja – to cechy, z którymi literat konfrontuje się najczęściej pokonując "ostatni kilometr swojej Golgoty". Jego oblicze rozjaśnia się tylko podczas intymnych chwil spędzanych z Nadieżdą (Dorota Segda). Nadzieja – bo takie znaczenie ma jej imię, staje się uosobieniem marzeń pisarza o nowym lepszym świecie. Od ukazania się powieści Konwickiego minęło już sporo czasu, nie mamy już do czynienia z socjalizmem, opresją komunistycznego systemu, ale opresja ciągle nam towarzyszy. Dzisiaj jest to opresja algorytmów i korporacji, które śledzą dokładnie naszą aktywność. Jest to także swoista opresja polityczna, która zaczęła nam grozić z zewnątrz. Przypomnienie sobie lekcji, jak radzić sobie z takim opresyjnym systemem, wydaje się dziś bardzo ważna – wyjaśnia reżyser spektaklu Waldemar Raźniak Jesteśmy tacy, jaki jest czas, w którym żyjemy. Bo jakże inni moglibyśmy być? – mówi jeden z beneficjentów obowiązującego systemu kontroli w spektaklu. Czy jesteśmy w stanie obronić się przed dzisiejszą technokratyczną opresją? A jeśli tak, to w jaki sposób?

SOURCE : kultura
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS