Sam Mendes wypowiada sie na temat przyszych projektw Jamesa Bonda - spekulacje i plany

Sam Mendes, pomimo sentymentu do Jamesa Bonda, nie pozostawia złudzeń co do swojego zaangażowania w przyszłe projekty tej serii. Mówiąc klasykiem "nigdy nie mów nigdy", ale wątpię. To było dla mnie dobre w tamtym momencie mojego życia. Uważam, że wtedy pokonałem kilka starych przyzwyczajeń, zacząłem widzieć wszystko w nieco większej perspektywie i inaczej myśleć - powiedział reżyser w rozmowie z portalem Inverse. Twórca "American Beauty" sugeruje, że Barbara Broccoli i Michael G. Wilson mogą szukać młodszego reżysera do swojego projektu, z nadzieją na większy wpływ na jego decyzje. Ostatnie doniesienia trochę kwestionują słowa Mendesa. Producentów Bonda miało spotkać się z Damienem Chazelle'em, laureatem Oscara za "La La Land". Chazelle, mimo młodego wieku, uważany jest za reżysera o silnej wizji artystycznej, co kwestionuje teorię dotyczącą łatwości wpływania na jego decyzje. Na liście potencjalnych kandydatów wymieniany jest też Christopher Nolan, znany z "Oppenheimera". Na razie nowy film o Jamesie Bondzie pozostaje bez tytułu, scenariusza, reżysera czy obsady. Spekuluje się, że Aaron Taylor-Johnson mógłby być potencjalnym następcą Daniela Craiga w roli agenta 007, jednak te informacje nie zostały oficjalnie potwierdzone. Mendes obecnie skupia się na ambitnym projekcie - czterech filmach o legendarnym zespole The Beatles, z udziałem takich gwiazd jak Paul Mescal i Barry Keoghan. Premiera planowana jest na 2024 r. Mendes reżyserował "Skyfall" w 2012 r., który stał się pierwszym filmem w historii serii o Jamesie Bondzie, który przekroczył miliard dolarów na całym świecie. Trzy lata później stworzył również "Spectre", przynosząc 881 mln dol. Jest to drugi najbardziej dochodowy film w serii. Źródło: Inverse