Nie dostaa roli w "Grze o tron". Rywalka niemal zakonczya jej kariere

Millie Bobby Brown w 2016 r. zagrała jako Eleven w pierwszym sezonie "Stranger Things". Serial Netfliksa z miejsca stał się wielkim hitem i do dziś doczekał się czterech sezonów . Dla brytyjskiej aktorki okazał się także przepustką do sławy. W następnych latach wystąpiła m.in. w dwóch częściach "Enoli Holmes" czy wysokobudżetowym "Godzilla vs. Kong". 20-letnia dziś aktorka jest dziś postacią powszechnie znaną na całym świecie. Sęk w tym, że jej losy mogły się potoczyć zupełnie inaczej. Brown była w przeszłości gościem w programie Jimmy’ego Fallona. Opowiedziała m.in. o tym, jak brała udział w przesłuchaniu do roli Lyanny Mormont w serialu "Gra o tron". Jednak aktorce nie udało się wygrać castingu. Producenci zatrudnili o rok starszą od niej Bellę Ramsey. Gdy Fallon zapytał gwiazdę "Stranger Things", czy zamierzała rzucić aktorstwo po przegranej z Ramsey, ta przyznała, że ​​była gotowa to zrobić. — Myślę, że byłam po prostu bardzo zniechęcona odrzuceniem. Każdemu powtarzam, że ta branża zajmuje się odurzaniem ludzi 24/7. Dostajesz odmowy, zanim usłyszysz tak. Byłam na przesłuchaniach do reklam, właściwie do czegokolwiek. Potem trafiłam na przesłuchanie do "Gry o tron" ​​i dostałam odmowę. Pomyślałam sobie wtedy: "Och, to jest naprawdę trudne". Więc chyba naprawdę chciałam dostać tę rolę — powiedziała. Jednak chwilę po tej sytuacji Netflix zadzwonił do niej, by zaprosić ją do wzięcia udziału w nowej produkcji "Mantauk", której tytuł zmieniono potem na "Stranger Things". Reszta jest historią. Z kolei Ramsey po "Grze o tron" przez jakiś czas była mniej widoczna, ale w ubiegłym roku wystąpiła w kolejnym megahicie HBO, "The Last of Us" . Źródło: Covered Geekly