Monika Olejnik zostawia swoje BWM za 350 tysiecy na SRODKU ULICY i pedzi w futerku do ksiegarni

Monika Olejnik, dla dobrej literatury, jest w stanie się poświęcić, ryzykując nawet mandatem. Ostatnio została "przyłapana" przez paparazzi w okolicach Sejmu, jak parkuje na zakazie i pędzi do księgarni. Po który tytuł tak się jej śpieszyło? Stołeczni celebryci za nic mają przepisy ruchu drogowego. Kilka dni temu pokazaliśmy zdjęcia , która regularnie parkuje w niedozwolonych miejscach, aby, na przykład, wyskoczyć na bazarek po ziemniaki i jabłka. Celebrytka za każdym razem może mówić o ogromnym szczęściu, bo w pobliżu nie ma żadnego patrolu Straży Miejskiej. , o której ostatnio jest głośno za sprawą wywiadu z , co jakiś czas zwraca uwagę przypadkowych obserwatorów, a także warszawskich paparazzi swoim niezbyt rozsądnym zachowaniem na drogach. Jakiś czas temu, śpiesząc się na zakupy w popularnym dyskoncie, nie przejęła się przepisami i swobodnie . Innym razem, udając się na spotkanie, niefrasobliwie . Zdarza jej się także parkować na środku ulicy. Tak też było i tym razem. Dziennikarka poruszała się ul. Wiejską, gdy jej oczom ukazała się księgarnia. Prowadząca "Kropkę nad i", , ale nie mogła znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Porzuciła więc auto w niedozwolonym miejscu i pobiegła po "Konklawe" Roberta Harrisa. Doceniacie jej poświęcenie?