Blogs
Home/entertainment/Marta Lech-Maciejewska powiedziaa synom o nowotworze. "Musiaam wytumaczyc dlaczego nie umre"

entertainment

Marta Lech-Maciejewska powiedziaa synom o nowotworze. "Musiaam wytumaczyc dlaczego nie umre"

Usiedlismy przy stole w naszej kuchni. Byam przygotowana i wiedziaam co chce powiedziec. Zaczeam najmilej jak potrafiam i... zacisneo mi sie gardo opowiada Marta Lech-Maciejewska w rozmowie z Plejada. Prezenterka w mediach spoecznosciowych dzieli sie swoja batalia z nowotworem. W wywiadzie zdradza jak o chorobie powiedziaa synom. Nie bya to atwa rozmowa.

November 13, 2024 | entertainment

Przedpremierowo publikujemy fragment wywiadu z Martą Lech-Maciejewską . Cała rozmowa dostępna od piątku na Plejada.pl. Pozostałe nasze wywiady przeczytasz tutaj . *** Natalia Wolniewicz , Plejada.pl : Co czułaś, jak przeczytałaś tę diagnozę? Świat ci się zawalił? Marta Lech-Maciejewska : Pierwszy raz w życiu przeżyłam coś takiego. Odebrałam wynik, siedząc w biurze z moimi pracownikami i mężem. Byłam przekonana, że będzie dobry. Zobaczyłam diagnozę i po raz pierwszy w życiu doświadczyłam dysocjacji, czyli odczepienia od świadomości. Wiem to, bo studiowałam psychologię i seksuologię. Odczytałam wynik i szybko zaczęła scrollować newsy. Nie docierało to do mnie. Ale ta informacja szybko do mnie wróciła. Wzięłam męża do osobnego pokoju i... po prostu padłam na podłogę, osunęłam się na ziemię. Zaczął się płacz. Rozpacz. Dla mnie to było jednoznaczne — po prostu umrę albo że czeka mnie bardzo dużo cierpienia, że moje życie zmieni się już bezpowrotnie. Mąż szybko przeszedł do działania, ale jak powiedzieć dzieciom, że ich mama jest chora? To był jedyny argument, za tym, żeby nie przyznawać się do choroby. Wiedziałam, że jeżeli się do niej przyznam, to będę musiała też powiedzieć o niej moim dzieciom. Skontaktowałam się z psychoonkologiem dziecięcym i psychologiem dziecięcym. Uwaga, poszłam po poradę do szkolnego psychologa. To nie jest tak, że bogaci ludzie mają lepiej, mają dostęp do specjalistów. Jeżeli się poszuka, to naprawdę znajdzie się proste rozwiązania. Pomoc jest na wyciągnięcie ręki. Najchętniej powiedziałabym: "Wiecie co, mamusi, tam coś wyrosło, ale w ogóle się nie przejmujcie, pójdę na dwa dni do szpitala, wrócę, będę miała tam małą bliznę, ale się tym nie przejmujcie. Ale przecież oni pójdą do szkoły! Rodzice na pewno przeczytają mój wpis, a dzieci, które chodzą do klasy z moimi synami, powiedzą: "Rak, nowotwór, twoja mama umrze". To by było okrutne, przeżyliby traumę. Wiedziałam od psycholożki, że muszę użyć najgorszych określeń, bo takie właśnie usłyszą w szkole. Musiałam wytłumaczyć im, dlaczego nie umrę. Usiedliśmy przy stole w naszej kuchni. Byłam przygotowana i wiedziałam, co chcę powiedzieć. Zaczęłam najmilej, jak potrafiłam i... zacisnęło mi się gardło. Nie byłam w stanie wydusić słowa. Miałam szklanki w oczach. Mój mąż przejął pałeczkę. Zachował zimną krew i spokój. Powiedział: "Na pewno słyszeliście o czymś takim, czym jest nowotwór i rak. Okazuje się, że mama ma coś takiego. Są takie raki, na które się umiera i są takie, na które się nie umiera. Mama ma ten, na który się nie umiera. Mama musi pójść na operację". Jaka była ich pierwsza reakcja? Starszy syn jest bardzo wrażliwy — zaczął płakać. To było dla mnie bardzo trudne, bo bardzo nie chciałam się popłakać. Wiedziałam, że jeżeli zacznę, to oni się przejmą. Pomyślą, że rzeczywiście może być to coś poważniejszego. Z kolei młodszy jest mniejszą wersją męża. Mój siedmiolatek powiedział: "Gdzie to jest? Jak duże? A jakby ci nie wycięli, to co by się stało? A co może pójść nie tak?". Spojrzał na tego starszego i mówi: "Mietek, nie płacz, bo ja też będę zaraz płakał". Siedzieliśmy w sumie dwie godziny, rozmawialiśmy na różne tematy. Chcieliśmy wyjść z tego na spokojnie, więc zaczęliśmy rozmawiać o wspólnych planach wyjazdowych itd. Starszy, Miecio, na koniec powiedział: "Bardzo przestraszyłem się na początku, ale wy zawsze jesteście z nami szczerzy i wam wierzę". Dzieci trzeba traktować, jako małych dorosłych i grać z nimi fair. Zderzenie się z tymi emocjami nie było dla nich wcale takie proste, ale informacje mają od nas. Nie są straumatyzowani. Z Librusa wiem, że w dniach, gdy miałam operację, byli bardziej niespokojni, było więcej uwag. Mieli do tego absolutne prawo. Całą rozmowę z Martą Lech-Maciejewską przeczytasz w Plejadzie w piątek. Prezenterka zdradza, jak obecnie wygląda jej życie. Opowiada o pobycie w szpitalu oraz badaniach profilaktycznych. Nie zabrakło również pytań o romans z show-biznesem. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych . Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc e-maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS