Home/entertainment/Jimi Hendrix umiera w ozku. Ratownicy nie wierzyli wasnym oczom

entertainment

Jimi Hendrix umiera w ozku. Ratownicy nie wierzyli wasnym oczom

18 wrzesnia 1970 r. partnerka Jimiego Hendrixa wrocia do domu i zastaa gitarzyste w ozku. Nie reagowa by cay w wymiotach. Zadzwonia po pomoc ale byo juz za pozno. Ich ostatnie wspolne godziny byy rownie burzliwe co rockandrollowy charakter tamtych czasow. Od tych wydarzen mijaja 54 lata.

September 18, 2024 | entertainment

Jeden z największych gitarzystów w historii muzyki pochodził z USA, ale umarł przedwcześnie, bo w wieku zaledwie 27 lat, w Londynie. "Kochał Anglię, bo była jak Seattle" — mówił w 2018 r. jego brat, Leon. "Była jak dom. To był ten sam klimat, rozumiesz? I to tam była cała muzyka. To tutaj byli wszyscy jego przyjaciele — Eric Clapton, The Beatles, The Rolling Stones, Brian Jones, wszyscy..." — opowiadał w wywiadzie dla "Mouth Magazine" Do Europy przeniósł się nie tylko z powodu uczuć, jakimi darzył Anglię — była to też czysta decyzja biznesowa. Jimi Hendrix, który dotąd występował u boku idola lat 50., a zarazem gasnącej gwiazdy muzyki, czyli Little Richarda, sądził, że tam jego kariera nabierze tempa. Za wybuch jego popularności w dużej mierze odpowiadał Keith Richards z The Rolling Stones, który polecił go Chrisowi Chandlerowi, brytyjskiemu menedżerowi rozstającemu się właśnie z The Animals. Tak w sercu Anglii powstał zespół The Jimi Hendrix Experience — w sercu Anglii muzyk odnosił największe sukcesy i zmarł w owianych tajemnicą okolicznościach. Jimi Hendrix na ostatnich zdjęciach był spokojny. Nikt nie mógł się spodziewać W nazwisku "Jimi Hendrix" kryje się esencja rock'n'rolla — niszczenie instrumentów, hedonistyczny styl życia, ale też talent i wrażliwość ponad skalę. Wreszcie — zgodnie ze słowami piosenki — wypalenie się u szczytu, nie czekając na wyblaknięcie. Hendrix ostatnie godziny swojego życia spędził nadwyraz spokojnie i być może miało to związek z tym, jak wyczerpujące były dni poprzedzające śmierć. Kariera wycisnęła go jak cytrynę, był przemęczony, a na dodatek jego zaufany menedżer Michael Jeffery chciał zrezygnować z pracy. Podobna atmosfera panowała wśród kolegów, bo Billy Cox, czyli basista jego zespołu także z racji własnych problemów psychicznych chciał się wycofać. Jimi czuł ogromny lęk w związku z przyszłością, a zarazem presję, która jeszcze kilka lat wcześniej dodawała mu skrzydeł. Zaledwie tydzień przed śmiercią udzielił ostatniego wywiadu dziennikarzowi "Record Mirror". Muzyk dystansował się wówczas od określenia "król gitary" i nie uważał, by było to istotne. Nie, nawet mnie to nie obchodzi. [...] Król Gitary, teraz? Wow, to trochę ciężkie W trakcie pobytu w Wielkiej Brytanii nauczył się pić popołudniową herbatę, która stała się nieodłącznym elementem jego dnia. To właśnie dzień przed śmiercią, 17 września 1970 r. w hotelu Samarkand, podczas herbatki u boku ówczesnej dziewczyny, Moniki Dannemann, ta wykonała jego ostatnie zdjęcia. Niezwykle potulny, może trochę zaspany gwiazdor rocka w ogrodzie popijał herbatę z jasnej zastawy, a w dłoniach dzierżył swoją "Black Beauty" (ang. "Czarna Piękność"). Później wybrali się na Kensington Market w poszukiwaniu nowej kurtki, a także, by zamówić buty na wymiar. Ostatniego wieczora swojego życia Hendrix i Dannemann spotkali się z Philipem Harveyem. Mężczyzna przyszedł z dwiema kompankami, a do herbaty dołączyli jeszcze haszysz i wino. Gdy gitarzysta poświęcał coraz mniejszą uwagę swojej dziewczynie, ta obrażona wybiegła z mieszkania . Podczas kłótni miała nazwać muzyka "p*******ą świnią", a by uniknąć przyjazdu policji, prędko się uciszyli. Harvey, który był blisko Hendrixa w Londynie, po latach opowiadał, że zachowanie partnerki wzbudzało jego niepokój. Bał się, że może ona dopuszczać się wobec niego aktów przemocy.Gdy późnym wieczorem Hendrix z partnerką wrócili do hotelu, ta zrobiła mu kolację i wypili wspólnie butelkę wina. Był bardzo przybity. Na automatycznej sekretarce nagrał wiadomość do Chasa Chandlera: "Człowieku, bardzo potrzebuję pomocy" — powiedział. To jego ostatnie, znane opinii publicznej słowa. Ich wieczór jeszcze się nie kończył, bo przed drugą w nocy partnerka zawiozła Hendrixa na imprezę. Podczas niej gitarzysta miał poskarżyć się jednemu z przyjaciół na swoje problemy biznesowe. Zjadł, a posiłek ubogacił co najmniej jedną tabletką amfetaminy. Niespodziewanie na spotkanie dostać chciała się jego partnerka. Świadkowie tłumaczyli, że dobijała się i dzwoniła domofonem, nie chcąc zostawić Jimiego w spokoju. Żona Erica Burdona z Animals była jedną z obecnych na prywatce i wspominała, że goście wyszli na balkon, krzycząc do niej i zniechęcając. Monika Dannemann nie odpuszczała — Hendrix porozmawiał z nią, a ok. trzeciej w nocy wrócił z nią do mieszkania w hotelu w dzielnicy Notting Hill. Wino i końska dawka tabletek. "To było straszne" Dannemann zrobiła mu kanapki z tuńczykiem, a Hendrix zmagał się z coraz mocniejszym niepokojem po zażyciu narkotyku kilka godzin wcześniej. By odczuć spokój, poprosił o podanie tabletek nasennych, ale kobieta twierdziła, że odmówiła mu, nakłaniając, by spróbował zasnąć własnymi siłami. Obudziła się ok. 10 rano, a gitarzysta miał spać u jej boku. Wtedy zdecydowała, że pójdzie do sklepu po papierosy, a gdy wróciła ok. 11, Hendrix miał być nieprzytomny. Po karetkę zadzwoniła o 11.18, a ta dotarła dziewięć minut później. Pracownicy pogotowia twierdzili, że drzwi do mieszkania były szeroko otwarte, włączony był piecyk gazowy, a przy zasłoniętych oknach w mieszkaniu panował mrok. Modelki nigdzie nie było, a nadal nieresponsywny Hendrix leżał samotnie w łóżku. Ratownicy wezwali policję, gdy zobaczyli, w jakich okolicznościach znajdował się 27-letni muzyk. To było straszne. Był pokryty wymiocinami. Było ich mnóstwo na całej poduszce — były czarne i brązowe. Jego drogi oddechowe były całkowicie zablokowane. Czuliśmy puls, świeciliśmy światłem w oczy, ale nie było żadnej reakcji — mówił Reg Jones. Hendrix trafił do szpitala najszybciej, jak się dało — byli na miejscu o 11.45. Reanimacja nic nie dała i była jedynie formalnością. Ikoniczny gitarzysta był już martwy. Oficjalną godziną śmierci uznano piątek, 12.45. Gdy Eric Burdon, bliski przyjaciel Jimmiego, pojawił się w hotelowym pokoju, pierwsze co zaczął szperać w szufladach, by usunąć ewentualne narkotyki. Przypadkowo znalazł wiersz napisany przez Hendrixa kilka godzin wcześniej pt. "Historia życia". Początkowo sądził, że to jego list pożegnalny. Historia życia jest szybsza niż mrugnięcie okiem. Historia miłości to »Cześć« i »Żegnaj«. Do zobaczenia — brzmiał fragment. Od razu pojawiły się plotki, że muzyk popełnił samobójstwo lub padł ofiarą swojej ukochanej. Monika Dannemann odrzucała wszelkie oskarżenia, a w wywiadzie dla tabloidu "Bild" kilka dni po śmierci utrzymywała, że byli zaręczeni i bardzo się kochali. "Nie mógł spać. Więc dałam mu tabletki" — przyznała. Tę historię potwierdzał jej brat, Klaus-Peter Dannemann. "Zadzwoniła do mnie [19 września] i powiedziała mi, że [Hendrix] wziął dziewięć tabletek nasennych. Powiedziała, że ​​Jimi powiedział jej, że chce spać przez półtora dnia, zanim pojedzie do Ameryki. Powiedziała mi, że nie zamierza popełnić samobójstwa" — mówił w "The Daily Teleghraph". Śmierć Jimiego Hendrixa owiana była tajemnicą Podczas sekcji zwłok lekarze uznali, że Jimi Hendrix zachłysnął się i udusił własnymi wymiocinami i przypadkowo zatruł barbituranami. Tabletki, które przyjął, były 18-krotnością zalecanej dziennej dawki. Choć Hendrix kochał Anglię, jego ciało zostało zabalsamowane i odesłane do rodzinnego Seattle. 1 października 1970 r. spoczął w grobie rodzinnym na cmentarzu Greenwood w Renton w stanie Waszyngton u boku zmarłej 12 lat wcześniej matki Lucille. Na jego pogrzebie zjawiło się ponad 200 osób, w tym koledzy z zespołu Jimi Hendrix Experience, a także Miles Davies czy Johnny Winter. Monika Dannemann na zawsze pozostała "medialną wdową" po Hendrixie i przez ponad 25 lat udzielała wywiadów, pojawiała się na poświęconych muzykowi wydarzeniach, gdzie opowiadała o ich relacji i ostatnich chwilach partnera. Po dziś jednak wielu dyskutuje, jak duży miała wpływ na to, co się stało. Po śmierci gitarzysty spędziła dwie dekady u boku innego muzyka, Uli Jon Rotha z zespołu Scorpions. W 1996 r. w wieku 50 lat kobieta popełniła samobójstwo, podtruwając się tlenkiem węgla. Wydarzenia miały miejsce dwa dni po tym, jak sąd uznał ją winną zniesławienia innej, byłej dziewczyny Hendrixa. Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych . Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS