Home/entertainment/Blanka Lipinska chce zabezpieczyc partnera "w razie jej smierci". "Zeby mia prawa"

entertainment

Blanka Lipinska chce zabezpieczyc partnera "w razie jej smierci". "Zeby mia prawa"

To jest zaskakujace ze ludzie sa tak zindoktrynowani ze zeby potwierdzic uczucie jakim jest miosc potrzebuja dla mnie jednej z najbardziej bezsensownych instytucji jaka jest slub przekonuje Blanka Lipinska w wywiadzie dla Plejady. Autorka ksiazek z serii "365 dni" opowiada o programie "NiePoradnik Turystyczny". Zdradza ze w najblizszym czasie chciaaby wyregulowac wazne sprawy u notariusza. Wszystko "w razie jej smierci".

October 21, 2024 | entertainment

Natalia Wolniewicz , Plejada.pl : Jakie będziesz miała wspomnienia z planu programu "(Nie)Poradnik Turystyczny". Co dla ciebie było najtrudniejsze? Blanka Lipińska : Pamiętajmy o tym, że w mediach jestem od sześciu lat, więc to raczej dla chłopaków było trudne to, że musieli stanąć przed kamerą. Zwłaszcza dla Pawcia, bo on, co prawda w branży jest od lat, jednak jest po drugiej stronie kamery. Wiedziałam, że nie lubi zdjęć i filmików. Dla mnie to nie było trudne, bo na tym m.in. polega moja praca. Przed rozpoczęciem zdjęć czułam się niekomfortowo z myślą, że kiedy będziemy kręcić program, to będzie z nami sześć kamer i dwóch dźwiękowców — 20 osób wokół nas. Wiesz, co mi spędzało sen z powiek? Że wszyscy będą się na mnie patrzeć... i faktycznie tak było. Wszyscy szybko do tego przywykliśmy i nie patrzyliśmy na tych ludzi. Oni nie wiedzieli, co kręcimy, kim jesteśmy, ale zawsze wyciągali telefony. Wbrew pozorom naprawdę nie lubię, jak na mnie się skupia uwagę. Druga rzecz, która była dla mnie niewygodna, to było to, że jak cały dzień były przy mnie kamery, to potem w nocy się budziłam i nie miałam pojęcia, w jakim jestem kraju. Chciałabym, żeby był drugi sezon z tymi samymi ludźmi, bo naprawdę świetnie się bawiliśmy z całą ekipą. Podczas realizacji programów dzieje się wiele nieprzewidzianych sytuacji. Potrzebowaliście pomocy medyków? Codziennie ci się coś psuje i produkcja musi na bieżąco reagować. Mieliśmy 18 walizek. Najgorsze były przeprowadzki. Jestem w czterech albo pięciu scenach dziennie. W każdej mam inne ubranie. Trzeba też się poprawić. Nie miałam teamu beauty. Sama byłam swoim teamem — to zresztą będzie widać. Dobrze, że chociaż byłam szczupła, bo jakbym nie była szczupła, to już byłaby tragedia. Byłam spocona i brudna. Przy dwóch ostatnich destynacjach wycwaniliśmy się i stylizację do każdej sceny pakowaliśmy w osobny worek. Były też dwie hardcorowe sytuacje. W Peru — nie każdy dobrze znosi wysokość 3 tys. m n.p.m. Tam była potrzebna pomoc medyczna. Cały czas był z nami lekarz z tlenem. Kolejna sytuacja była też na Bali. Z Marcinem dostaliśmy superbiegunki — orzeźwiającej. To było bardzo egzotyczne. Nie bardzo wiedzieliśmy, jak mamy sobie z tym poradzić. "Powstrzymywałam się przed tym, żeby się rozpłakać" Twoi fani mogą być zaskoczeni twoim wyznaniem, które padło na Bali. Zapytałaś duchownego o dzieci. Dlaczego właściwie albo dopytywałaś właśnie o tę kwestię? Wcześniej deklarowałaś, że nie chcesz mieć dzieci. Coś się zmienia w twoim myśleniu? Istnieje coś takiego jak wpadka, ale chodziło mi o to, że chciałam wsadzić chłopa na minę. Powiedziano nam, że ludzie idą do Baliana, duchownego, z pytaniem i on na nie odpowiada. Zapytałam: "Czy będę mieć dzieci?", bo wiem, że nie chcę ich mieć. Co odpowiedział? Sami musicie zobaczyć. To był pierwszy i ostatni raz w tym programie, kiedy naprawdę powstrzymywałam się przed tym, żeby się rozpłakać. Myślałam sobie: "Nie dam wam tych łez. Na pewno nie zobaczycie, jak Lipińska płacze w telewizji". Ale miałam ochotę uronić łezkę. Chciałam chłopa wsadzić na minę, ale to się nie udało. Wiedział o rzeczy o mnie, których nie powinien wiedzieć. Nie miał pojęcia, kim ja jestem, a wiedział o mnie więcej, niż 99 proc. ludzi na Ziemi. Niesamowite przeżycie — trochę jakby ktoś rozpiął suwak wzdłuż ciała, zajrzał do środka i powiedział wszystko, co zobaczył. W programie mówiłaś też, że balijska duchowość jest ci bardzo bliska. Jak jesteś w Polsce, denerwują cię osoby, które są bardzo religijne? One najczęściej tworzą Kościół katolicki. Jestem ateistką, ale zawsze mówię: "Żyj i daj żyć innym. Niezależnie, czy wierzysz w Boga, czy w Allaha, czy w Świętego Mikołaja albo we wróżkę zębuszkę". Nic mi do tego. Mam bardzo liberalne podejście do życia, do ludzi i jeżeli tylko nie idzie to w stronę, która powoduje, że komuś dzieje się krzywda, to wierz sobie, w co chcesz. Z kolei o klubie Drag Queen powiedziałaś: "Czuję się tu jak w domu". Faktycznie czułaś się tam jak członek rodziny? Oni są cudni. Byli bardzo otwarci. Jeżeli nie masz żadnych homofobicznych myśli, nie dyskryminujesz kogoś, to myślę, że każdy się tam tak poczuje. To jest wyjątkowe miejsce. Naprzeciwko był kościół. Taki inside joke [wewnętrzny żart — ang.]. To są miejsca, które chcieliśmy pokazać widzom, bo tego nie zobaczysz na Instagramie. Tam nie pójdziesz sobie cyknąć foci, bo ładnie wyjdziesz. Nie, bo to nie wygląda nawet ładnie. Ale jest tam energia i wspaniali ludzie. Warto tego doświadczyć. Często na planie dochodziło do spięć? Pewnie, że były spięcia. Jesteśmy tylko ludźmi. Nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby być z kimś 24 godz. na dobę. W Brazylii mieliśmy całą masę ochroniarzy. Abstrahując od tego, że przed nimi nie możesz uciec, to jeszcze nie możesz uciec przed Pawłem, Marcinem, produkcją. Ktoś non stop przy tobie siedzi. Masz dosyć. Do porzygu. Jak wróciliśmy do domu i mogłam zamknąć się w chacie oraz z nikim nie gadać, to byłam najbardziej wdzięczna na świecie. Wiadomo, że się kłóciliśmy. Rano jestem nieznośna. Mam ADHD. Budzę się i nienawidzę całego świata. Czy chciałabym to zmienić? Oczywiście, że bym chciała. Jak szybko łyknę leki na ADHD, to szybko zaczynam być normalna. Na co dzień zajmuje mi to ze dwie godziny, a na planie musisz się obudzić, przyszykować się, jako tako zrobić włosy. Dlatego też dużo chodzę w czapkach, bo nie mam zdolności fryzjerskich. Marcin jak się wypsika, to pachnie jak arabska perfumeria. Jak zapach na nim osiądzie, to wisi na nim do końca dnia. Mnie jest niedobrze rano, więc tu mi się chce rzygać, a ten się wyperfumuje. Wsiadamy do jednego busa i mówię do niego: "Człowieku, nie czuć zapachu przez telewizor". Odpowiadał: "Ja tak lubię". Prosiłam o inny samochód, bo myślałam, że padnę na zawał. Zaczynała się jazda. Blanka Lipińska o miłości: nie trzeba do tego ślubu W czasie kręcenia programu nauczyłaś się czegoś nowego o Pawle? Odkryłaś jego nową cechę? Niczego nowego nie nie dowiedziałam się o Pawle. Po trzech latach wiemy o sobie dosyć dużo. Najważniejsze dla mnie było to, że on ze mną tam był. Nie przetrwałabym bez niego, nie ma takiej szansy. Wiedziałam to już przed i w trakcie, a także po programie — sama jego obecność była dla mnie wystarczająca do tego, żeby to przeżyć. Jestem mu bardzo wdzięczna, że się zdecydował. Gdyby się nie podjął, to formatu by nie było. Pod twoimi zdjęciami z Pawłem internauci często zadają pytanie: "Co z tym ślubem?". To jest zaskakujące, że ludzie są tak zindoktrynowani, że żeby potwierdzić uczucie, jakim jest miłość, potrzebują, dla mnie, jednej z najbardziej bezsensownych instytucji, jaką jest ślub. Umówmy się, jak jesteś głęboko wierzący, to idziesz do obcego gościa i przyrzekasz przed medium, a potem i tak się rozwodzisz? O kant d**y to potłuc. Albo idziesz do urzędu i przed obcym chłopem, albo przed obcą panią, przysięgasz? Znowu mówisz tej drugiej osobie, że ją kochasz, a potem idziesz i podpisujesz papierek. Jakie to jest absurdalne. Zaskakują mnie ludzie, dla których jest to ważne, bo ja tego nie rozumiem. Można to załatwić notarialnie i będziemy musieli to zrobić, bo w razie mojej śmierci czy jakiegoś innego wypadku losowego chciałabym, żeby Paweł miał wszelkie prawa dotyczące mnie jako osoby. Nie trzeba do tego ślubu, czyli mówienia o miłości do obcej osoby przed całą masą swoich znajomych i rodziny. Możemy teraz stanąć i powiedzieć: "Słuchajcie, kochamy się, planujemy być ze sobą zawsze". Ale ile nasze "zawsze" potrwa? Tego nie wiem. Ci ludzie, co się hajtają przed Bozią albo przed urzędnikiem też tego nie wiedzą. Więc po co to komu? Ja tego nie rozumiem i tego nie planuję. Nie jest mi to do niczego potrzebne. Całą rozmowę obejrzysz poniżej: Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku , Instagramie , YouTubie oraz TikToku . Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected] .

SOURCE : plejada
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS