Home/world/Caa Europa przeklina to prawo. Mimo to Bruksela zamierza je wdrozyc ku panice wielu krajow. "Biurokratyczny potwor"

world

Caa Europa przeklina to prawo. Mimo to Bruksela zamierza je wdrozyc ku panice wielu krajow. "Biurokratyczny potwor"

Nie pamietam kiedy ostatnio jakis projekt ustawy wywoa tak duzy opor mowi jeden z urzednikow UE. W europejskich stolicach az kipi. Szefowie rzadow oraz przedstawiciele wielu czesto roznych ugrupowan politycznych zjednoczyli sie w rzadko spotykanym sojuszu by wyrazic sprzeciw wobec nowego rozporzadzenia UE dotyczacego wylesienia. Zawiera ono wiele surowych srodkow na jego mocy importerzy beda musieli przykadowo udowodnic ze ich dostawcy nie wykarczowali zadnego lasu. Politycy obawiaja sie ze nowe prawo przytoczy wiele firm i cakowicie osabi ich konkurencyjnosc.

September 27, 2024 | world

Komisja Europejska chciała kiedyś wdrożyć zasadę "jeden wchodzi, jeden wychodzi": Zakłada ona, że każde nowe prawo powinno ustąpić miejsca staremu. Przewodnicząca Ursula von der Leyen obiecała również ograniczyć obowiązki sprawozdawcze instytucji. Ogłosiła, że liczba powiadomień i raportów, które firmy muszą wysyłać do Brukseli, zostanie zmniejszona o 25 proc. Mało tego, obiecała nawet powołać specjalnego komisarza ds. ograniczenia biurokracji. Wydaje się jednak, że zamiar ten zszedł na plan dalszy, a Bruksela podąża w zupełnie odwrotnym kierunku. Forsuje właśnie nowe prawo w sprawie wylesiania. Rozporządzenie to wywołuje frustrację na całym świecie. Stanowczy sprzeciw Przeciwny jest mu kanclerz Niemiec i — jak wynika z relacji dyplomatów z kręgów unijnych — ok. 20 innych szefów rządów. Proponowane prawo budzi tak wiele emocji, że doprowadziło do rzadko spotykanego sojuszu niemieckich konserwatystów i Zielonych . Choć różnią się oni niemal wszystkim, łączy ich jedno — chęć odroczenia ustawy. Ostra krytyka pod jej adresem płynie także z Ameryki Południowej i USA. W Europie Środkowo-Wschodniej powstają nowe Chiny. Korzysta na tym Polska. Jest boom, jest i ryzyko — Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś projekt ustawy wywołał tak duży opór — mówi jeden z urzędników UE. Skąd ten sprzeciw? Rozporządzenie zawiera dość radykalne kroki mające zapobiec wylesieniu. Jeśli prawo wejdzie w życie, wszystkie produkty — meble, kawę, soję i wiele innych — będzie można wwieźć do Europy tylko wtedy, gdy w procesie ich produkcji nie doszło do wycinki żadnego lasu. Od przyszłego roku importerzy będą więc musieli udowodnić, że ich dostawcy — na przykład plantatorzy kawy w Ekwadorze — nie wycinają i nie karczują lasów. W ten sposób Bruksela chce chronić dżungle w Ameryce Południowej, Afryce i Azji. Liczby są szokujące: według Organizacji Narodów Zjednoczonych w latach 1990-2020 utracono 420 mln ha lasów na świecie, czyli obszar wielkości UE. Choć jest to poważny problem, wiele osób uważa, że nowe prawo z Brukseli jest błędne. Jego krytycy twierdzą, że będzie to ogromne obciążenie dla gospodarki i zaszkodzi stosunkom między Europą a Ameryką Południową. Kanclerz Niemiec Olaf Scholz lobbuje u von der Leyen, aby odroczyła przyjęcie ustawy. Niemiecki minister rolnictwa Cem Ozdemir (Zieloni) popiera go w tym. — Komisja miała ponad rok na stworzenie warunków do właściwego i praktycznego wdrożenia rozporządzenia. Nie udało jej się to — powiedział w tym tygodniu. "Biurokratyczny potwór" Wśród członków Parlamentu Europejskiego również słychać sprzeciw. — Rozporządzenie ma bardzo słuszny cel, ale w obecnej formie jest to biurokratyczny potwór — mówi eurodeputowany CDU i polityk Peter Liese z Południowej Westfalii. Uważa, że nowe prawo dotknie wiele firm — i wiele z nich może przytłoczyć. — W moim okręgu wyborczym znajduje się średniej wielkości palarnia, która od ponad 30 lat produkuje ekologiczną kawę fair trade i ma dobre relacje z dostawcami z Ameryki Środkowej. Drobni rolnicy, którzy go zaopatrują i którzy prowadzą wzorową działalność, nie są w stanie poradzić sobie z [unijnymi] instrumentami — mówi Liese. A to tylko jedna z wielu przygotowywanych ustaw. Bruksela obiecuje zmniejszyć rozmiary biurokracji, a tworzy jej coraz więcej. — Rozporządzenie w sprawie wylesiania jest jednym z szeregu skrajnie antykonkurencyjnych przepisów — mówi Thilo Brodtmann, dyrektor zarządzający Niemieckiej Federacji Inżynierów. Wspomina też o ustawie o łańcuchu dostaw, dyrektywie w sprawie sprawozdawczości dotyczącej zrównoważonego rozwoju i CBAM, czyli podatku od dwutlenku węgla. — UE przeciąża firmy ledwo wykonalnymi, całkowicie nadmiernymi wymaganiami — dodaje. Najbardziej wstydliwy problem Europy. Oto jak skorumpowana jest Europa. "Polska stała się brudniejsza" Wielu krytyków unijnej biurokracji jest również zaniepokojonych faktem, że nowe ustawy często nakładają się na siebie. Tak jest przykładowo z rozporządzeniem w sprawie wylesiania i dyrektywą w sprawie łańcucha dostaw. Ta ostatnia również wymaga od firm sprawdzenia, czy ich partnerzy biznesowi w odległych częściach świata chronią środowisko. Dotyczy to całego łańcucha produkcyjnego — od surowca po gotowy produkt. Zmieniony punkt ciężkości Emocje więc kipią — tak w biznesie, jak i w partiach politycznych oraz rządach krajowych. Prawda jest jednak taka, że Parlament Europejski i państwa członkowskie w zeszłym roku zatwierdziły rozporządzenie w sprawie wylesiania. — Do dziś nasze półki w supermarketach są zbyt często wypełnione produktami pokrytymi popiołem ze spalonych lasów deszczowych , co uderzyło w źródła utrzymania rdzennej ludności — powiedział wówczas Christophe Hansen z Luksemburga, główny negocjator Parlamentu Europejskiego. Skrajna prawica trolluje Unię Europejską. Nominuje Elona Muska do Nagrody im. Sacharowa Brzmiało to dramatycznie. Mimo to rok później partia Hansena chce wstrzymać rozporządzenie. Nastroje w Brukseli uległy zmianie. Podczas pierwszej kadencji von der Leyen walka ze zmianami klimatycznymi zajmowała centralne miejsce unijnej agendy. Teraz punkt ciężkości się przesunął . Posłowie do PE, rządy, a nawet Komisja Europejska chcą wzmocnić konkurencyjność Europy — tak przynajmniej deklarują. Jak dotąd nie udało się tego zrealizować. Ważny hamulcowy Połowa świata sprzeciwia się nowym przepisom dotyczącym wylesiania . Rząd USA wezwał niedawno Brukselę do tego, by opóźniła wejście ustawy w życie, ponieważ wiele amerykańskich firm nie jest jeszcze na nią gotowych. Brazylia uważa ją za szkodliwą i obawia się strat gospodarczych. Twierdzi, że nowa regulacja będzie miała wpływ na jedną trzecią jej eksportu do UE. Bo zgodnie z nią nie będzie można wyeksportować do UE steków pochodzących od bydła, które jeszcze kilka lat temu pasło się tam, gdzie rosła dżungla. Rozporządzenie w sprawie wylesiania zagraża nawet planowanej umowie o wolnym handlu między UE a wspólnotą gospodarczą Mercosur, do której należą Brazylia, Argentyna, Paragwaj, Urugwaj, a od niedawna także Boliwia. Rozmowy w tej sprawie trwają już od ponad 25 lat. Mają one zostać sfinalizowane w nadchodzących miesiącach. Europejska gospodarka ma nadzieję zawrzeć porozumienie — w końcu nowa strefa wolnego handlu objęłaby prawie 800 mln ludzi. Chiny tylko czekają na błąd Europy. Trwa walka o wpływy i bogactwa Ameryki Łacińskiej [OPINIA] Prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva wydaje się pewny siebie. — Nigdy nie byłem tak optymistycznie nastawiony do umowy UE-Mercosur — powiedział w tym tygodniu na marginesie 79. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku. Z plotek krążących w Brukseli wynika jednak, że jest jeszcze kilka przeszkód do pokonania. Jedną z nich jest rozporządzenie dotyczące wylesiania. Czy Komisja je zmieni? Jak dotąd organ stwierdził jedynie, że "kontynuuje bardzo intensywne prace" nad przygotowaniami do wejścia w życie ustawy pod koniec roku.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS