Blogs
Home/sports/Legenda zobaczya Polakow i wydaa wyrok. O tych sowach bedzie gosno

sports

Legenda zobaczya Polakow i wydaa wyrok. O tych sowach bedzie gosno

- Teraz wiemy w jakim miejscu jestesmy i co musimy zrobic. I mysle ze potrzeba nam maych rzeczy detali ktore sprawia ze zawodnicy beda latac o wiele dalej - mowi Sport.pl dyrektor skokow narciarskich i kombinacji norweskiej Polskiego Zwiazku Narciarskiego Alexander Stoeckl po inauguracyjnych zawodach w Lillehammer a przed kolejnym weekendem startow skoczkow w Pucharze Swiata w Ruce.

By Jakub Balcerski | November 30, 2024 | sports

Legendarny trener, który po trzynastu latach wielkich sukcesów odszedł od norweskich skoczków, a teraz został jedną z najważniejszych postaci polskich skoków, był na miejscu w Lillehammer i starał się wspierać kadrę Thomasa Thurnbichlera. Polacy nie spisali się jednak najlepiej. Zaczęli zimę od siódmego miejsca w konkursie mikstów oraz niezłych, ale wciąż niesatysfakcjonujących rezultatów Pawła Wąska, który był 14. w sobotnim i 23. w niedzielnym konkursie indywidualnym. W rozmowie przeprowadzonej jeszcze w Norwegii, dotyczącej przede wszystkim tego, co przed Polakami w Ruce, Alexander Stoeckl prosi kibiców o cierpliwość i deklaruje, że zespół wie, na czym się skupić, żeby osiągnąć lepsze wyniki. Nie, weekend w Lillehammer był dość trudny. Zespół pracował ciężko i starał się, jak mógł, żeby poprawić wyniki w trakcie kolejnych dni. Chociaż zobaczyliśmy kilka skoków, które były lepsze. Jednak po niedzielnym konkursie było smutno. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na Pawła Wąska, który ma większe oczekiwania. Z mojej perspektywy wyglądał nieźle na progu, ale miał trochę problemów w locie. Szkoda. Teraz wiemy, w jakim miejscu jesteśmy i co musimy zrobić. I myślę, że potrzeba nam małych rzeczy, detali, które sprawią, że zawodnicy będą latać o wiele dalej. - Byłem zdziwiony, że taka decyzja, żeby pozwolić zawodnikom na zmiany w ogóle zapadła. W Lillehammer padał taki typ śniegu, który raczej nie powoduje, że kombinezony stają się mokre. Według mnie to nie było koniecznością. Nie sądzę, że w naszym przypadku zrobiłoby to wielką różnicę. Wydaje mi się, że w ogóle nie za wielu zawodników zmieniło swoje kombinezony. - W Ruce na pewno zaczipujemy nowe kombinezony. Plan zakładał, że ważne jest, by zobaczyć, co się wydarzy w Lillehammer. Nie chcieliśmy zaryzykować i wziąć zbyt wielu kombinezonów na sam start. Tak, żeby mieć rezerwę. Teraz możemy się dobrze przygotować. Widzieliśmy, co robiły inne reprezentacje, wiemy, jak one pracują ze sprzętem i to bardzo cenne. Teraz mamy sporo pomysłów, nad którymi popracujemy przed kolejnymi startami. - Trudno powiedzieć. - Jesteśmy konkurencyjni. Zawsze możesz dokonać małych zmian, zaadaptować się do tego, co się dzieje. Nawet jeśli kontrola sprzętu przebiega według zasad, to pojawiają się dyskusje z kontrolerem na temat konkretnych przypadków. Z tym trzeba sobie radzić i odpowiednio do nich podchodzić. Mamy naprawdę świetnych ludzi pracujących ze sprzętem i dobrą strategię. - Nie mówiłem zbyt wiele, bo byłem na zawodach w roli dyrektora, a nie trenera. Thomas Thurnbichler też ma sporo doświadczenia i wie dużo o warunkach na skoczni tutaj. Zawsze trudno przejść na tę skocznię. Zespół zdecydował się przygotowywać do sezonu u siebie, na własnych obiektach. I myślę, że to był dobry wybór, bo gdyby jeszcze tu trenowali zrobiłoby się nerwowo. A to niepotrzebne. To był nasz plan i teraz wiemy, jak jest, czego brakuje i jeśli poradzimy sobie z tymi elementami, których nie ma, to w przyszłości powinno być lepiej. - To możliwe, zobaczymy. Tu chodziło także o mniej podróżowania przed rozpoczęciem zimy. A różnica w typie skoczni pomiędzy naszymi ostatnimi zgrupowaniami a tym, gdzie odbywała się inauguracja Pucharu Świata, postawiła przed nami spore wyzwanie. - To inna skocznia, dzięki której pojawią się nowe możliwości. Jednak musi nastąpić też poprawa w technice naszych skoczków. Do tego chcemy być pewni tego, że mamy najlepszy możliwy sprzęt. To zawsze kombinacja tych czynników. - Z mojej perspektywy wszystko przebiegło dobrze. Współpracowaliśmy dobrze i robiliśmy, co w naszej mocy, żeby zyskał na tym cały zespół. - Pozostałem obserwatorem. Patrzyłem na wszystko z nieco innej perspektywy, jak pracował zespół. Odbyłem też rozmowy z trenerami naszej kadry skoczkiń. Wszystko, żeby odpowiednio dzielić się swoim doświadczeniem. I żebyśmy mogli się wspólnie rozwijać. - Nie. I jeśli spojrzymy na liczbę dyskwalifikacji, to wygląda na to, że kontrole sprzętu były rygorystyczne. To dobrze i mam nadzieję, że tak pozostanie. - Nie, w Ruce będzie ją wspierał prezes Adam Małysz. Ja na pewno wrócę na Wisłę, prawdopodobnie będę też w Engelbergu i na Turnieju Czterech Skoczni. Potem pojawię się w Zakopanem, na mistrzostwach świata w Trondheim i zapewne na finale Pucharu Świata w Planicy. Nie ma sensu, żebym był na wszystkich zawodach. Jest też wiele innych ważnych spraw poza arenami PŚ, na których powinienem się skupić. - Bądźcie cierpliwi. Dajcie nam czas, będziemy pracować, żeby zapewnić o wiele lepsze wrażenia w każdym kolejnym konkursie. Wierzcie w nas, bo gwarantuję, że mamy spory potencjał.

SOURCE : sport_pl
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS