Home/science/"Fronty Wojny". Wojsko pomaga powodzianom a gen. Kukua ukada PR-owa oprawe operacji Feniks

science

"Fronty Wojny". Wojsko pomaga powodzianom a gen. Kukua ukada PR-owa oprawe operacji Feniks

Szef sztabu generalnego gen. Wiesaw Kukua znany jest w wojsku jako mistrz PR-u. 20 wrzesnia rozesa do najwazniejszych dowodztw pismo z zaozeniami dotyczacymi operacji Feniks ktora ma na celu pomoc ludnosci na zalanych terenach. W caosci jest ono poswiecone dziaaniom komunikacyjnym na rzecz promowania "marki Wojsko Polskie". Gen. Kukua zadba nawet o takie detale jak hashtagi w mediach spoecznosciowych znaki wodne czy emocje jakie maja byc przekazywane poprzez zdjecia i filmy. Tymczasem jak informuja nas zonierze bioracy udzia w operacji armia nie przygotowaa dla nich odpowiedniego sprzetu i zaplecza a nawet pojawiy sie problemy z jedzeniem.

September 28, 2024 | science

We wtorek 17 września o godzinie 23:20 gen. Wiesław Kukuła poinformował ministra Kosiniaka-Kamysza o przygotowaniu operacji Feniks. Tego samego dnia uzyskał akceptację ministra Onet posiada pismo gen. Kukuły, które potwierdza, że znacznie lepiej niż o praktyczną część operacji zadbano o jej oprawę PR-ową Zgodnie z osobistym poleceniem szefa sztabu, zdjęcia i materiały wideo mają przekazywać takie emocja jak duma, siła, wysiłek, optymizm, zadowolenie, braterstwo, profesjonalizm, bezpieczeństwo Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu Kontakt do autorów: [email protected]; [email protected] W sobotę 14 września w województwo dolnośląskie uderzyła wielka fala powodziowa. Na pomoc ludziom z zalanych terenów ruszyły wszystkie służby, w tym wojsko. Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem spraw wewnętrznych Tomaszem Siemoniakiem utworzyli krajowy sztab kryzysowy. Na rządowym poziomie rozpoczęła się próba koordynacji działań służb. Tymczasem w wojsku zapanował chaos decyzyjny. Jeszcze za rządów PiS, rozdzielenie kompetencji w zakresie zarządzania kryzysowego pomiędzy Wojska Obrony Terytorialnej a Dowództwem Operacyjnym sprawiło, że w pierwszych dobach po rozpoczęciu kataklizmu nie było wiadomo, kto odpowiada za działania żołnierzy. Teoretycznie sprawa powinna być prosta. W myśl ustawy o obronie Ojczyzny dowodzenie powinien przejąć dowódca WOT, gen. Krzysztof Stańczyk. Powinien on również opracować plan operacji i przekazać go niżej do dowódcy generalnego. Ten zaś powinien w ramach planu wydzielić sprzęt i żołnierzy do walki z powodzią. Tu jednak system się zachwiał. Fronty Wojny. Ujawniamy: generał ogłosił kluczową operację bez konsultacji z ministrem obrony Kto wojsku stawiał zadania? — Nam zdania stawiał Falkon [gen. Marek Sokołowski, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych — red.] — mówi oficer z dużej struktury wojskowej. Inny dodaje: — Nikt do końca nie wiedział, kto za to odpowiada. Nam zadania stawiał dowódca generalny. To właśnie gen. Sokołowski, jak słyszymy od żołnierzy, opracował i koordynował działania wojska skierowanego do walki z wielką wodą. Drugie skrzypce grał zaś dowódca WOT, gen. Stańczyk. Tych dwóch generałów w pierwszych dniach zorganizowało akcję pomocy powodzianom. Gen. Sokołowski i gen. Stańczyk brali też udział w odprawach z premierem Donaldem Tuskiem. Żołnierze walczą ze skutkami powodzi. Dowódca WOT mówi o kulisach akcji Natomiast we wtorek 17 września o godz. 23.20 uaktywnił się szef sztabu generalnego gen. Wiesław Kukuła. Poinformował ministra Kosiniaka-Kamysza, że w sztabie generalnym została przygotowana operacja Feniks. Jak się wyraził, w wiadomości wysłanej do szefa MON, operacja ma na celu "duże, systemowe zaangażowanie wojska w usuwanie skutków powodzi". Dodał, że w jej ramach na terenach powodziowych wojsko będzie dbać o bezpieczeństwo, zdrowie mieszkańców, możliwość poruszania się, dostarczanie wody, żywności i energii, a także szkolenie samorządów z zakresu zarządzania kryzysowego. Opis działań wojska, wysłany przez gen. Kukułę do ministra obrony zawierał się na dwóch krótkich, ogólnych slajdach. Jeszcze tego samego dnia minister Kosiniak-Kamysz zatwierdził operację Feniks. Dużo ogólników, brak konkretów W środę 18 września gen. Kukuła poinformował o niej opinię publiczną w mediach. Mówił o "liniach wysiłku", o ogromnym zaangażowaniu żołnierzy w walce z żywiołem, o "wzmocnieniu odporności społeczności lokalnych". W jego wystąpieniu było dużo ogólników przy braku konkretów. Jak twierdzą nasi informatorzy, kiedy szef sztabu szumnie ogłaszał operację Feniks, prace nad jej szczegółowymi założeniem były jeszcze w powijakach. Dlatego opinia publiczna nie dowiedziała się, jakie dowództwo będzie koordynowało działania żołnierzy? Kto będzie nią dowodził? Czy przygotowując operację Feniks, uwzględniono potrzeby samorządów, zniszczenia infrastruktury, oraz nakłady finansowe na odbudowę? Czy plan operacji został uzgodniony z innymi resortami i służbami? Żołnierze z Niemiec pomogą w usuwaniu skutków powodzi. Polska poprosiła o pomoc Onet zadał więc takie pytania resortowi obrony. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dowodzenie operacją Feniks w poniedziałek 23 września w samo południe przejął gen. Krzysztof Stańczyk, dowódca WOT, który również przygotował plan operacji w porozumieniu z gen. Kukułą. Jednak przy braku szczegółowych wyliczeń i oszacowania potrzeb, kiedy operacja ruszyła, okazało się, że na szczeblach dowódczych znowu panuje bałagan. — W poniedziałek przyszliśmy do jednostki. Dowódca powiedział, że ruszamy pomagać powodzianom. I bardzo dobrze. Szkoda tylko, że szef sztabu, który od kilku dni tyle mówił o operacji, nic nie zrobił, by ją porządnie przygotować. My pojechaliśmy pomagać, tak jak staliśmy. W jednym mundurze, bez wyposażenia typu rękawice, gumowe buty, sprzęt do sprzątania — mówi w rozmowie z Onetem żołnierz skierowany do operacji Feniks. Inny dodaje, że Wojskowe Oddziały Gospodarcze dopiero w tym tygodniu zaczęły w trybie pilnej potrzeby operacyjnej kupować na gwałt gumowce, taczki, łopaty, czy rękawice. — Na razie pracujemy w tym, w czym przyjechaliśmy — mówi żołnierz. Na miejscu okazało się też, że wojsko nie przygotowało również zaplecza dla tysięcy żołnierzy skierowanych do operacji. W związku z tym wielu żołnierzy nie ma gdzie spać. Pojawiały się też problemy z jedzeniem. — We wtorek i środę dostaliśmy przeterminowane "eski" [suche racje żywnościowe — red.] — mówi żołnierz. Inny dodaje: — Dzisiaj rano [rozmowa miała miejsce w czwartek — red.] była odprawa, bo ludzie zrobili awanturę, że jedzenia nie ma. Na cały dzień dostaliśmy trzy bułki, masło, paprykarz szczeciński. Potem na kolację był bigos. Dlatego żołnierze kupują żarcie za własne pieniądze, bo na tym, co dostajemy od wojska, nie dałoby się przeżyć. Szabrownicy okradają domy powodzian. Jest zdecydowana reakcja wojska To nie jedyne problemy związane z zaangażowaniem wojska w pomoc powodzianom. — 16. Dywizja Zmechanizowana jesienią ma zaplanowane cztery duże ćwiczenia, ale całe wojsko jest na Feniksie. Jak dowódcy chcą to rozwiązać? Co, znowu zrobią ćwiczenia na papierze, bo na razie nikt tych ćwiczeń nie odwołał? Za to odpowiedzialny jest sztab generalny. Mam wrażenie, że tym się powinien zająć gen. Kukuła, a nie pijarem — mówi oficer z 16. Dywizji. Gen. Kukuła wie, że jedno zdjęcie jest warte więcej niż 1000 słów Nasz rozmówca nawiązuje do wytycznych gen. Wiesława Kukuły, które dotyczą działań komunikacyjnych wojska w ramach operacji Feniks. Onet posiada to pismo. Dokumenty, które do nas dotarły, potwierdzają, że znacznie lepiej niż o praktyczną część operacji – czyli przygotowanie żołnierzy, postawienie im konkretnych zadań, zabezpieczenie im logistyki – zadbano o oprawę PR-owca. W piątek 20 września gen. Kukuła wysłał do najważniejszych dowództw oraz Ministerstwa Obrony Narodowej pismo dotyczące "operacji pod kryptonimem Feniks". W załączniku do pisma ogólnie opisano cele operacji. Jednak samo pismo jest w całości poświęcone działaniom komunikacyjnym wojska. Dowiadujemy się z niego m.in., że wojsko zamierza "poprzez aktywne działania komunikacyjne osiągnąć efekt wsparcia i akceptacji społecznej dla realizowanych działań"; "uzyskać efekt wzrostu zaufania społecznego dla marki Wojsko Polskie; »kreować pozytywny wizerunek Sił Zbrojnych RP, w zakresie realizowanej misji wspierania bezpieczeństwa wewnętrznego i pomocy społeczeństwu«. Aby zrealizować te cele, wojsko zamierza m.in. "utrzymywać wysokiej jakości komunikację z mediami oraz społeczeństwem poprzez rzeczników prasowych lub wyznaczonych odpowiednio przygotowanych do prowadzenia działalności prasowo-informacyjnej żołnierzy"; "realizować materiały fotograficzne i video według wytycznych szefa zespołu prasowego SGWP [Sztab Generalny Wojska Polskiego – red.]"; "we wszystkich realizowanych i publikowanych materiałach fotograficznych i video stosować tylko znak wodny operacji [do pobrania pod podanym linkiem – red.] celem zachowania spójności w komunikacji". Gen. Kukuła zadbał też o odpowiednie hashtagi — #OperacjaFeniks oraz #Feniks – którymi należy oznaczać publikowane przez wojsko materiały. Generał grzmi o "kardynalnych błędach" podczas powodzi. "Z tym trzeba skończyć" W dokumencie zamieścił on także wytyczne dotyczące materiałów graficznych: "przygotowując zdjęcia, produkty wideo oraz projekty graficzne kierować się zasadą »jedno zdjęcie jest warte więcej niż 1000 słów«. Zdjęcia i materiały wideo powinny mieć następujący przekaz wizerunkowy: emocje, dumę, siłę, dynamikę, wysiłek, optymizm, zadowolenie, braterstwo, profesjonalizm, bezpieczeństwo". W kolejnych dniach po wysłaniu pisma na związanych z wojskiem profilach, a w szczególności na profilu Ministerstwa Obrony Narodowej na portalu X, pojawił się wysyp zdjęć, filmów, materiałów graficznych opatrzonych odpowiednimi hashtagami. "Złotousty generał" — Nigdy do tej pory szef sztabu nie zajmował się opracowaniem strategii promocji i komunikacji wojska. Od tego są odpowiednie departamenty i zarządy. Wcześniej zresztą ogólne wytyczne powstawały w MON-ie. Potem taktyka wykonana, należała już do rzeczników prasowych — mówi były rzecznik prasowy dużej struktury wojskowej. Jest on też zdziwiony, że pod pismem na temat strategii komunikacyjnej operacji Feniks widnieje podpis samego szefa sztabu. — Wytyczne powinny podpisać osoby, które opracowały ten dokument, które będą go realizowały i potem będą z tego oceniane. Szef wojsk inżynieryjnych pisze swoje wytyczne, szef służby zdrowia swoje itp. Dlaczego, strategię komunikacyjną w tym przypadku podpisuje najwyższa osoba w hierarchii wojskowej, tego naprawdę nie wiem. Jeden z doświadczonych generałów trochę prześmiewczo, pismo gen. Kukuły skomentował krótko: — Każdy robi to, na czym się zna. Nawiązał tym samym do zdolności gen. Kukuły w zakresie kreowania wizerunku i promocji. Z tego też powodu szef sztabu nazywany jest przez żołnierzy "złotoustym generałem". Wojsko rozpocznie największą taką operację. Przed nami "Feniks" — Dla mnie operacja Feniks od początku była propagandowa, dlatego że nie została oszacowana. W wojsku przed podjęciem decyzji wszystko musi być oszacowane, policzone, skalkulowane, zarówno w resorcie, jak i międzyresortowo, bo dopiero wtedy takie działanie może być skuteczne. Operacja Feniks zakłamuje rzeczywistość. Ona nie mówi o odbudowie, ale skierowaniu wojska dla pomocy ludności. Tyle samochodów, tyle żołnierzy, tyle śmigłowców. To nie jest odbudowa. To jest po prostu propaganda gen. Kukuły, który uprawia ją od wielu lat. Zaczęła się jeszcze za rządów PiS. Ta propaganda jest akceptowana przez polityków wszelkich opcji, bo działa na ich korzyść — powiedział nam wysoki rangą oficer. Więcej informacji nt. pisma gen. Kukuły, operacji Feniks i tego, co w rzeczywistości dzieje się na terenach powodziowych w 23 odcinku podcastu "Fronty Wojny", który zostanie wyemitowany w Onecie w sobotę 28 września.

SOURCE : wiadomosci
RELATED POSTS

LATEST INSIGHTS